Rozdział 8

11.2K 400 41
                                    

-Za wcześnie-mruknęłam,słysząc denerwujący dźwięk budzika. Nie otwierając oczu, zaczęłam macać szafkę nocną, w poszukiwaniu znienawidzonego przedmiotu. Niechętnie odrzuciłam ciepłą kołdrę i wstałam na sztywne nogi. Po drodze, założyłam moje pluszowe kapcie w kształcie kotka.
Będąc już kuchni, otworzyłam szafkę obok lodówki z zamiarem wyciągnięcia ciastek ryżowych i nutelli, kiedy ktoś nagle wszedł do kuchni.

-Mama? -Zapytałam zdziwiona, bo przecież powinna być w pracy.

-Cześć kochanie.- Powiedzała cicho.

-Jak tam na spotkaniu?-Pytam.

-Właśnie... musimy porozmawiać- mówi lekko zdenerwowana.

-Dobrze? A więc słucham.- mam złe przeczucia.

-Dostałam bardzo ważna, a razem dobrą ofertę.-Odpowiada.

-To świetnie- podchodzę do mamy i ją przytulam.

-Takk..ale to nie w Kalifornii - mówi - Będę musiała wyjechać na tydzień lub dwa, gdybym się zgodziła.

Wow. Tego się nie spodziewałam.

-A do kiedy masz czas na podjęcie decyzji?

-Właściwie do dziś - mruczy cicho.

-Mamo musisz jechać, to jest bardzo ważna oferta, nie możesz tego zaprzepaścić.-mówię pewna siebie.

-Kochanie, a co z tobą? Zostaniesz sama na tydzień albo dwa? Nie ma mowy!- odpowiada.

-Ej mam 17 lat daj spokój, poza tym mogą u mnie nocować dziewczyny.

-Wiktoria.. nie jesteście jeszcze dorosłe, żeby zostać same w domu, gdyby coś się stało nie mogłabym - nie dałam dokończyć mamie.

-Mamo przestań! masz jechać!! Nic mi nie będzie, nawet mogę dzwonić do ciebie co godzinę, żebyś czuła się spokojna.

-Umm , nie wiem.-mówi.

-Ale ja wiem! Ciężko na to pracowałaś, może w końcu dostaniesz ten awans.

-Wczoraj dostałam.- mówi i lekko się uśmiechając.

-Gratulacje! Teraz musisz tam jechać, wiesz o tym. - mówię i patrzę na nią wrogo.

-Oh. Dobrze, ale masz na siebie uważać, żadnych imprez, obcych w domu i godzina 21:00 w domu!- mówi poważnie.

-Dobra decyzja mamo, ale .. -nie dała mi dokończyć.

-Nie! 21:00 i masz być w domu zrozumiano?
Przewróciłam oczami, ale pokiwałam i głową na znak, że się zgadzam.

-Wiktoria kochanie, wiesz że jest już 7:20? - pyta mama.

-Coo?!! O nie!
Szybko pobiegłam na górę do pokoju, wzięłam ekspresowy prysznic, wybrałam zwykłą miętową zwiewną sukienkę na ramiączka i białe adidasy. Na twarz nałożyłam zwykły krem, wytuszowałam swoje długie rzęsy, poprawiłam brwi, a na koniec pomalowałam usta błyszczykiem. Szybko zeszłam na dół.

-Mamo! Musisz mnie zawiść.

-Tak wiem kochanie.- śmieję się mama.- chodź- mówi i kierujemy się w stronę samochodu.

Do budynku szkolnego wbiegłam spóźniona 5 min, super, akurat pierwszą mam matme. Kieruję się w stronę sali, pukam dwa razy i wchodzę do środka.

-Pani Parker? Jest Pani spóźniona- mówi wiedźma.

-Tak wiem, przepraszam - odpowiadam i kieruję się w stronę swojej ławki.

-A co ty robisz Parker?

-Chcę usiąść? -odpowiadam pytająco.

-Chyba sobie żartujesz! Na moje lekcję się nie spóźnia, a jeżeli już to będę musiała Cię zapytać!

-Słucham?! Ale ja...ehh nie będę odpowiadać!- mówię już wkurzona.

-To ja o tym decyduje!-mówi trochę głośniej,niż wcześniej.

-W takim razie proszę wstawić mi nieobecność- mówię i wychodzę z sali, słyszę, że Wiedźma jeszcze coś do mnie mówi, ale mam to w dupie, trzaskam drzwiami, a pod nosem szepcze"suka". Minęłam próg ściany, gdy nagle ktoś złapał mnie w tali i przyparł do ściany. To był Dylan. Uśmiechał się szeroko, patrząc mi w oczy, a ja w jego, miał zielone, a mi śniły się niebieskie czyli chłopak ze snu to nie On .
Dłonie Dylana błądziły po moim ciele, powodując przyjemnie dreszcze, wpatrywał się we mnie nie odrywając wzroku, czułam jak się rozpływam pod jego dotykiem.

- Ładnie to tak kłamać-zapytał całując mnie w szyję.

-Nie kłamałam-powiedziałam pewnie, mimo, że to było kłamstwo i nie mam chłopaka, tak jak to powiedziałam wcześniej.

-Rozpętałaś burzę, panno Parker- szepnął delikatne drażniąc moją szyję.

-Właśnie o to mi chodziło- o nie co ja powiedzałam?! A później jęknełam gdy chlopak przyssał się do mojej szyi.

-Od dziś jesteś moja-powiedział całując zrobioną malinkę.

Że co?! Nie jestem jego!! Nie jestem rzeczą!! Momentalnie odepchnełam chłopaka, który był lekko zdziwiony moją reakcją.

-Nie jestem twoja- warknełam -Myślisz że możesz mieć każdą?!- pytam z kpiną w głosie.

-A nie?- pyta i uśmiecha się łobuziarsko, podchodząc do mnie bliżej.- Nie wiem co ty ze mną robisz, ale odkąd pojawiłaś się na treningu, czułem że nie będziesz mi obojętna- wyszeptał do mojego ucha.

-Jesteś żałosny!spadaj do tych pustych lasek,a mnie zostaw w spokoju!- mówię poważnie.

-Za późno kochanie.

-Nie mów do mnie kochanie-sycze- bo nim nie jestem, a na pewno nie dla Ciebie!!

-Jeszcze zobaczymy-odpowiada, a ja zdenerwowana kieruję się w stronę wyjścia ze szkoły. Chyba już nie pójdę na resztę lekcji, przez tego dupka!!

Poprawione przez: cvtiepie97


Wybór Życia ❤ W.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz