Święta to magiczny czas

496 43 8
                                    

Minęły już trzy tygodnie od feralnego dnia, kiedy Puszek ( bo tak właśnie nazwaliśmy naszego kotka, no wiem że arcy kreatywnie) z nami zamieszkał. Przyznaję, że był to dosyć dziwny kot. Kuweta stała czyta, obok misek nie było nasyfione, a i zabawki oraz drapak stały nie tknięte. Puszek był też jakby trochę bardziej inteligentny, niż inne zwierzęta. Czasem nawet zdawało mi się, że rozumie to co do niego mówię. Zbliżały się Święta, magiczny czas, w którym wszystko zdarzyć się może. Był dzień przed Wigilią a ja i mama szykowałyśmy dwanaście potraw i inne pierdoły.
***
Wreszcie nadeszła upragnioną przez wszystkich pierwsza gwiazdka, przybyli nasi goście i zaczęliśmy się dzielić opłatkiem, składając sobie na wzajem życzenia i zajmując swoje miejsca przy stole. Po krótkiej chwili zaczęliśmy jeść.
- smaczne te pierogi z grzybami- odezwał dziadek, wkładając jednego z nich do ust. Na co reszta mu przytakneła.
- czy ktoś mógłby mi podać( i właśnie w tym miejscu powinno być lokowanie jakiejś drogiej marki picia, ale żaden z wielkich koncernów nie zgodził się na współpracę :( )
-tak, jasne skarbie - odezwała się moja ciocia, podając kuzynowi Mikołajowi napój.
- a to twoja siostra nas w tym roku nie odwiedzi? - zapytała mnie babcia
Tak, posiadam kochającą mnie nad życie siostrę. Czasem nawet mam wrażenie, że tylko ona mnie w tym domu wariatów rozumie.
- nie wiem, miała chyba coś jeszcze do załatwienia, może wpadnie na chwilę-opowiedziałam.
I właśnie w tym momencie moja siostra zrobiła takie typowe "z buta wjeżdżam" krzycząc:
- kto chce prezenty?
Szczerze powiedziawszy tylko na ten moment czekałam. Siostra wręczyła mi spory pakunek. Ja z niecierpliwością rozdarłam papier, którym był opanowany. Moim oczom ukazał się ogromny plakat z LOKI! A bo wam nie wspominałam, jestem jego fanką. Wy pewnie też, no widzicie jaki ten świat mały.
- Marta, ile można zwlekać z odwiedzinami, siadaj - powiedzieli wszyscy zgodnie.
- Siostrzyczko, jak ja Cię kocham, dziękuję. Muszę ci pokazać naszego nowego lokatora - po czy pobiegłam do swojego pokoju wraz z moim nowym nabytkiem. Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Puszka rozciągniętego jak sprężyna na moim łóżku. Postanowiłam przy okazji powiesić plakat w szafie. Szybko załapałam za pinezki. Zaczęłam przypinanie od góry. Wtem mój kot wstał i zaczął uważnie przyglądać się temu co robię. Miałam wrażenie, że patrzy na mnie z politowaniem, ale to w końcu tylko kot.
- chodź mały, idziemy na dół. Wszyscy chcą cię zobaczyć.
Swoim wzrokiem dał mi wyraźną odpowiedź ,,Nie, tylko nie to, oni zagłaszczą mnie na śmierć, proszę miej litość!"
Ale ja jej nie posiadam, więc szybki ruch i już był na moich ramionach.
- a o to i nasz kotek, mały słodziak.
- jaki fajny, daj mi go na ręce - powiedział Mikołaj
- nie najpierw ja - odezwała się Marta
Kot jednak zdążył się już wtulić w mój świąteczny sweter i zasnąć tak, jakby wiedział, że gdy to zrobi nikt go nie ruszy, a tylko wszyscy będą spoglądać na śpiącego eleganta. Jednakże nadeszła ta magiczna chwila, która sugerował mu zeskoczenie z kanapy i pobrykanie do kuchni z ochotą. Nasz kot co do jedzenia był strasznie wybredny. Pił tylko mleko 4%- owe i jadł tylko najlepsze puch (wiecie wiskas i te sprawy). Po jedzeniu chodził jeszcze chwilkę po domu i trafiał jak na zawołanie na wszystkich członków rodziny, po kolei ( nie będę już tego szczegółowo opisywać, bo za dużo by to zajęło. Z grubsza wyglądało to po kolei tak samo, kicia była łapana, rzucenie tekstu z serii ,, a ty mały urwipołciu dokąd się wybierasz" i w tym momencie zaczynały się łaskotanie, głaskanie oraz drażnienie się z nim.)
Potem starsza część zgromadzonych wybrała się na pasterkę, Ja, Marta oraz Mikołaj zaczęliśmy sprzątanie po wieczerzy. Wtem w całym domu rozległ się głośny jęk, zdziwiona i przestraszona pobiegłam czymprędzej do pokoju, z którego ów dźwięk pochodził. Była to sypialnia moich rodziców. Zobaczyłam kota leżącego na podłodze, a przy nim klęczącego mojego kuzyna
- co się tu stało?
- przydepnąłem mu łapkę - powiedział przestraszony - ale nic mu chyba nie zrobiłem.
- pokaż go - powiedziałam - nie faktycznie nic mu się nie stało, bardziej się przestraszył niż czego warte - odetknęłam z ulgą - dobra połóż go ostrożnie na łóżku i daj mu spokój.
-dobrze przepraszam. Mały nie chciałem - po czy mu kiwnął mu na zgodę i dalej sprzątaliśmy.
Wróciło wapno z pasterki.
- dobra a teraz wszyscy zbierają swoje rzeczy i ewakuacja do swoich domów- wszyscy nic nie mówili,  tylko przytakneli i wykonali prośbę Marty grzecznie i posłusznie. Wróciłam w końcu do mojego pokoju (już umyta i w ogóle) i mówię do kota
- no to był pracowity i fajny dzień dla wszystkich ... no dobra prawie wszystkich. Zabieraj stąd ten ogon, bo też chcę mieć troszkę łóżka dla siebie.- i na tą komędę pupil  posunął się i tak zasnęli wszyscy jak dzieci.
Kolejnego dnia, gdy już wstałam, ogarnęłam w pokoju, ubrałam się, była już godzina 13:00. Jednak nie mogłam dostrzec gdzie to mój koci przyjaciel się ukrył. Stanęłam przy lustrze i że tak to ujmę "zaczełam oceniać straty" po wczorajszej kolacji. A stojąc przed swoim odbiciem ( w samym staniku i spodniach dresowych) mówiłam do siebie co chwila:
- no nie, znowu to się stało, przytyłam i zatraciłam swoją sylwetkę!!! To pewnie sprawka tych wszystkich pysznych pierogów z grzybami, ale serio były dobre. No jak ja się wybiorę na sylwestra, przecież z moimi fałdkami i tą czerwoną sukienką będę wyglądać jak pasztetowa na parkiecie. Co ja mam wyrwać, chyba tylko mi się zostały chwasty w ogrodzie - powiedziałam.
- nie prawda wyglądasz jak zwykle pięknie i dostojnie, a ta subtelna, acz jak na mój gust skromna sukienka w twojej szafie tylko to tylko podkreśli- powiedział jakiś głos za mną. Ubrałam szybko koszulkę na siebie i  pomyślałam wtedy sobie: ,,Ej dziewczyno to tylko jakiś głos w twojej głowie. To zupełnie normalne. A z resztą co ja pieprzę to bardzo dziwne''
- nie myśl za dużo, bo cię głowa rozboli - ozwał się znowu tajemniczy głos.
Dobra po tym już miałam pietra i wskoczyłam pod moje łóżko z różową poduszką w kształcie osiołka.
- o nie Puszek gdzie jesteś.
- tutaj moja właścielko- powiedział spokojny, męski i pełen harakteru głos.

I tu ucinam akcję ( a żeby utrzymać taką niteczkę tajemniczości) mam nadzieję, że wam się podobało. Dziękuję za pozytywny odzew dla tej serii.

Kłamstwo ma krótkie nogiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz