Przemierzałem biegiem ciemne uliczki, biegnąc za moją zdobyczą. Jest ode mnie trochę młodszy, a jednak nie mogę go dogonić. Padał deszcz, choć jest zima oraz pełno śniegu, na ulicach i chodnikach. Biegnę za chłopakiem o imieniu Eren. Obserwowałem go dwa tygodnie, by móc go poznać i wywołać w nim zaufanie, to sztuczne poczucie bezpieczeństwa. Jednak on był mądrzejszy, niż moje ofiary, przez co musiałem teraz za nim biec.
Drogi Eren'ie,
Zatrzymałbyś się w końcu i poddał. Nie uciekniesz przede mną. Jeszcze nikt nie uciekł. W końcu jestem wilkiem, który zawsze złapie swoją zdobycz, nieważne co.
Moje nogi słabną gdy próbuję cię dogonić. Zaśnieżone pola nie wyglądały by na takie wielkie, gdybyś tylko wiedział, że ta krew na moich zębach zaschła już tak dawno temu.
Bardzo ciężko biegnie się po, w miarę grubej, warstwie śniegu. A do tego, ten szczyl, jest bardzo szybki, ale i tak mi nie ucieknie. Biały obłoczek wylatuje z moich ust, gdy wypuszczam ciepłe powietrze. Zabiłem wielu chłopców jak on. Dziewczyny też się zdarzały. Jednak, w tym chłopcu było coś, co odciągało mnie od misji zabicia go.
Złapałem cię jeden, jedyny raz. Ale nie miałem wtedy racji.
Tak bardzo chciałbym cię złapać. Móc zatopić moje szpony w twojej skórze i patrzeć, jak krew wypływa z twojego gardła, prosto po moich palcach. Móc jej zasmakować, poznać jej zapach. Móc zobaczyć, czy jej kolor jest tak samo szkarłatny, jak moich ofiar. Móc spojrzeć z bliska na twoją twarz, na twoje malinowe usta, różane od zimna i zmęczenia policzki, czekoladowe włosy. Ale najbardziej chciałem zobaczyć twoje jadowite, a zarazem szmaragdowe oczy, które przyciągały mnie do siebie jak magnez.
Więc uwierz mi, kiedy mówię ci, że będziesz przy mnie bezpieczny.
Każda ofiara wierzyła w to kłamstwo. Zawsze mój ciepły ton, który przybierał mój głos, przyciągał ich, dając im poczucie bezpieczeństwa, doprowadzał ich do śmierci z moich rąk. Smakowałem ich krwi. Wąchałem, obserwowałem ją z obojętnością. Ale jeszcze żadna krew nie ciągnęła mnie do siebie, jak krew tego chłopca. Nigdy nie łaknąłem czyjeś krwi tak bardzo, jak jego.
Eren'ie, moje pazury są stępione, więc nie musisz się bać. Mogę cię ogrzewać tak długo jak będziesz starał się być odważny.
Chciałem mieć tego chłopaka tylko dla siebie. Ale nie mogłem. Musiałem go złapać i zabić. Przyśpieszyłem biegu. Już prawie go mam, już prawie!
Wiem, że jestem wilkiem i jestem znany z gryzienia. Lecz reszta mojego stada, zostawiłem ich za sobą. Moje zęby mogą być ostre i stworzono mnie, bym zabijał, ale myśl o świeżym mięsie sprawia, że mnie mdli.
Wyciągam rękę w stronę jego szalika. Jest tuż pod moim nosem. Przyśpieszam jeszcze bardziej. Myśl o tym, że już niedługo poznam zapach jego włosów, smak jego krwi, jego ust, zobaczę kolor jego oczu, dodaje mi adrenaliny. Nie czuję już nóg i ciężej mi się oddycha, jednak nie zwalniam widząc, że chłopak też już powoli pada. Nie mogłem się poddać, nie teraz, gdy miałem go tak blisko. Czułem już zapach jego ciała. Zaraz wilk zdobędzie swoją ofiarę.
Więc uwierz mi, kiedy mówię ci, że jesteś bezpieczny przy
Mnie!W końcu udało mi się złapać jego szalik, przez co poślizgnął się i upadł, po chwili znajdowałem się nad nim. W moich oczach dało się zobaczyć tą dzikość i chęć wolności, były wręcz wilcze. Obnażyłem swoje kły, chcąc zatopić je w jego skórze. Jednak, pewna rzecz zdziwiła mnie tak bardzo, że nie reagowałem na świat zewnętrzny, wpatrując się w jego twarz.
Więc, Eren'ie przestań patrzeć w inną stronę.
Ten chłopak się uśmiechał. Choć miał w oczach łzy, to się uśmiechał. Jego uśmiech był tak ciepły, jak poranne, letnie słońce ogrzewające moją twarz o poranku. Po raz pierwszy w życiu byłem tak zaskoczony. W tym chłopaku naprawdę coś było. Coś niezwykłego.
Na zewnątrz jest zimno,
Nie wstałem z niego, nie mogąc się ruszyć, jednak schowałem swoje kły i odsunąłem moją twarz od jego szyi, by móc spojrzeć w te jadowite, a zarazem szmaragdowe tęczówki. Były piękne. Błyszczały, oświetlone nocnym księżycem, który był w pełni. Jego skóra była ciemniejsza od mojej. Ja byłem o wiele bledszy, a moje czarne, jak krucze pióra, włosy tylko podkreślały moją jasną skórę. Wpatrywał się we mnie, z zaciekawieniem. Już wtedy wiedziałem. W tym chłopaku jest coś, co mnie do niego ciągnie jak magnes. Coś magicznego. Coś delikatnego, a zarazem dzikiego, jak moja natura. Coś wolnego. Coś co musiałem mieć.
Więc dlaczego nie zostaniesz tutaj, pod moim ogonem?
Od tamtej pory postanowiłem go chronić. Postanowiłem go uczynić moim, by w chwili, która by tego wymagała, zatopić w nim swoje kły, w czasie w którym on zrobiłby to samo. Zasmakowalibyśmy swojej krwi. Poczuli jej zapach, zobaczyli jak spływa z naszych ust i płynie, wzdłuż naszych szyi, by potem spojrzeć w swoje oczy i zasnąć wiecznym snem, w swoich objęciach. Nie wiedziałem, co mnie tak do niego ciągnie. Nie znałem tego uczucia. Jednak wraz z wschodzącym słońcem, gdy tuliłem do siebie jego zmarznięte, od zimna, ciało zrozumiałem, że on pomoże mi dowiedzieć się, co to za uczucie. Pomoże mi się go nauczyć, zapamiętać, by później działać pod jego instynktem.
On był moim Eren'em. Moim młodym, niedoświadczonym, niewinnym, a zarazem wolnym, pociągającym, dzikim i wiedzącym, więcej niż ja, o życiu Eren'em. A ja byłem jego dzikim wilkiem, którego musiał oswoić, bym mógł się zmienić w, wiernego mu i chroniącego go, psa.
CZYTASZ
Mój wilk || Riren One-shot
FanfictionJest to one-shot napisany na potrzebę mojej trylogii "Już na zawsze...". Opowiada on jak wyglądało pierwsze spotkanie Levi'a i Eren'a.