Ciąg dalszy, Skandinavia
Ederos wkrótce pognał na koniu, pojawiając się u króla z nowymi wieściami. Przy tym wszystkim nieźle się bawił.
– Panie. – Ukłonił się z gracją. – Jesteśmy w niebezpieczeństwie – zawołał, a jego głos rozniósł się niczym echo, po chwili rozpłynęło się. Rozkaż wojsku, aby wyruszyli na pomoc wioskom. Trzeba ludność ewakuować. Nie ma czasu do stracenia. – Król stał nadal w miejscu i milczał. Coś zaczynał sobie przypominać. Został mu tylko jeden element układanki. – To wszystko wina Armina! – kontynuował Ederos. – Złamał prawo. Tak naprawdę udawał swoją pomoc. Nauczanie okazało się idealną przykrywką. Ot, do czego doprowadziły jego pomysły.
– Nasze – odezwał się król. – I obczaj na słowa.
– Tak, panie. Chcę dodać, że zdrajca stworzyć portal do obcego świata, który teraz wyrwał się spod jego kontroli. Wszyscy zginiemy, jeśli czegoś nie zrobimy.
Ederos był do szpiku kości zły. Przez tyle lat musiał się ukrywać. Nie mógł znieść, że ludziom została udostępniona za darmo wiedza. Powinni coś w zamian za nią dać. Teraz zapłacą za to najwyższą cenę. Nich zginą, nie miał zamiaru kiwnąć chociażby palcem, aby kogokolwiek uratować.
Król lekko oprzytomniał. Nie było czasu. Doskonale o tym wiedział. Może i nie był magikiem, ale wyczuwał, że coś się zbliżało. Wszyscy myśliciele, w sprawach kryzysowych mieli przybyć w trybie natychmiastowym do sali tronowej. To była kwestia czasu, zanim tu przybędą.
– Tak. Musimy im powiedzieć... chyba, że sami już się dowiedzieli – mamrotał dalej do siebie. Cała jego praca właśnie miała pójść na marne. Zawiódł swój lud. Jego serce biło w przyśpieszonym tempie. Nagle dostał mocnego bólu w głowie. Wydawało się, ze zaraz rozsadzi mu głowę. Przypomniał sobie o zawartym z myślicielem pakcie. W oczach miał strach i wyszeptał:
– Ty, to ty mnie zdradziłeś. To twoja wina, że do tego doszło – trząsł się ze złości.
– Panie, co ty mówisz. To Armin stworzył portal.
– A ty dobrze wiedziałeś, że coś takiego się stanie. – Król przypomniał sobie proroczą przyszłość.
– Cóż, nie ukrywam. Armina zawsze interesowały inne światy. – Machnął przy tym ręką i w głowie przywoływał obrazy. Myślał intensywnie. – Niby... kto parę lat temu omamił staruszkę, aby wyjawiła Arminowi tajemnice portalu? To ja cały czas bacznie przyglądałem się swojemu rywalowi. Chciałem się zemścić, ponieważ zawsze mnie przy innych upokarzał. Myślał, że był lepszy, ale wcale taki nie był. – Po czym zatrząsł się ze złości i przemówił na głos. – A teraz mnie posłuchaj – zagroził. – Jeśli wyjawisz komukolwiek mój sekret, zabiję cię. Bowiem tylko ja mogę zabić cię. Twoje nieśmiertelne ciało, które stworzyłem, podlega tylko i wyłącznie mnie, rozumiesz? – Zaśmiał się głośno.
– To mnie zabij, teraz. Wszystko stracone.
– Niekoniecznie. Jednak jeśli jakimś cudem przeżyjemy, ty będziesz pośmiewiskiem całego kraju. Od początku wolałeś zaufać Arminowi, a nie mnie. Uważnie patrz, jak twoi ludzie giną.
– To jakiś absurd – krzyknął. – Zemścij się na mnie. Zostaw tych wszystkich biednych ludzi w spokoju. Oni nie są temu winni.
– Za późno.
Myśliciele pojawiali się w budynku w mgnieniu oka. Każdy miał pochmurną minę, zwiastującą tylko jedno "niebezpieczeństwo".
– Widzieliśmy portal, zmierzający w stronę zamku. Musimy go zatrzymać, zanim jeszcze bardziej się rozszerzy. Musimy bronić swoich wiosek, nawet za cenę własnego życia. – Zdenerwowany furią król, że tak się dał zapędzić w kozi róg, postanowił, że zrobi wszystko, aby wioską nic się nie stało. Najgorsze teraz było to, że gdyby wyjawił cały spisek Edena, nikt nie uszedłby życiem tutaj. A liczyła się każda sekunda. Musiał zostawić tę sprawę na potem i zacząć w końcu działać.
CZYTASZ
Skaliste Cienie
FantasyWszystko sprowadza się do jednego, aby pokonać zło. Jednak aby tak się stało, główny bohater Tyki będzie musiał zmierzyć się z ciągłymi przeszkodami. Nie będzie czasu na podejmowanie trafnych decyzji, bowiem przeznaczenie już dawno wyznaczyło swój...