OD 29 STYCZNIA-MARATON
Wychodzę szybko z domu,bo przed chwilą wyszedł z niego Martinus wiem, że to głupie jest go śledzić,ale ja po prostu nie mam innego wyjścia.
Muszę się dowiedzieć co to za kobieta. Jeśli moje obawy się potwierdzą... Obym się myliła.
Wchodzę szybko do auta i jadę za nim. Po kilku minutach staje autem przy blokach,z których wychodzi jakaś kobieta,po czym wchodzi do jego auta i odjeżdzają z piskiem opon. Nie zastanawiając się ani minuty dłużej jadę za nim, chcąc dowiedzieć się gdzie dokładnie jadą.
Po kilku minutach jazdy zatrzymuje się przed restauracją. Wychodzą z auta. Uśmiechają się do siebie, Martinus podchodzi do niej, po czym ją obejmuje i idą w stronę restauracji.
Jestem w szoku to co przed chwilą zobaczyłam.Nie spodziewałam się tego po nim.Jak on mógł mi coś takiego zrobić.Myśli,że się nie domyślę,że jestem taka głupia,że coś nie gra.Wszystko się psuje między nami,było tak dobrze,ale znowu musiało pójść coś nie tak.
Mam dość. Jego i jego kłamstw. Cały czas kłamał,żeby nie wyjść, że kogoś ma.
Muszę to wszystko przemyśleć na spokojnie.Kilka minut później
Jestem już pod domem. Wychodzę z auta,po czym otwieram drzwi do domu. Rzucam kluczyki na blat. Wchodzę do sypialni gdzie kładę się na łóżku, po czym zamykam oczy i odpływam po chwili.
Gdy się budzę zastaję koło mnie śpiącego Martinusa. Ciekawe czym się tak zmęczył, że poszedł sobie spać.
Może tym spotkaniem?
Wstaję z łóżka, wychodzę z sypialni i idę w stronę kuchni. Wyciągam z lodówki mleko, biorę z półki szklankę, następnie wlewam do szklanki mleko,po czym piję to.
-Co robisz, kochanie? - pyta Martinus podchodząc do mnie na co ja się cofam do tyłu.
-Nie nazywaj mnie tak. - warknęłam postawiając szklanę na blat.
-Dlaczego, kochanie? - powiedział znowu przybliżają się do mnie.
-Bo tak. Masz mnie tak nie nazywać!-krzyknęłam odpychając go z całej siły.
-Ale o co ci znowu chodzi, co zaś zrobiłem nie tak. Możesz mi powiedzieć, bo nie rozumię twojego w tej chwili zachowania. - powiedział spoglądając na mnie.
-Co zrobiłeś, jeszcze się pytasz co zrobiłeś? Jak możesz! - krzyknęłam.
-No co zrobiłem, bo nie wiem.
-Ty się pytasz co zrobiłeś, ZDRADZIŁEŚ MNIE!-Krzyknęłam mając łzy w oczach. Spojrzałam na niego a on stał w szoku, chyba do niego nie docierało to co teraz powiedziałam.
-Co?Czy ciebie już do reszty powaliło. Nie zdradziłem ciebie. Nigdy bym tego nie zrobił przecież wiesz o tym doskonale. - powiedział przybliżają się do mnie bliżej, zmniejszył naszą odległość jaka nas dzieliła.
-To dlaczego wyszedłeś z domu? Co robiłeś? - zdawałam pytania.
-Byłem na mieście. Spotkałem się z kolegami. - powiedział.
Czyli koledzy to od dziś kobieta.
Ciekawe ja widziałam co innego.-Nie wieże ci. Kłamiesz mnie. Powiedz mi prawdę. - powiedziałam odsuwając się od niego na dobrą odległość.
-Dlaczego mi nie wieżysz? Przecież mówię ci prawdę. - powiedział.
-Czy mam zadzwonić do któregoś z kolegi i zapytać się czy to prawda? - zapytałam on spojrzał na mnie dziwnie.
-Nie, nie nie. - powiedział szybko.
-No to już mi mów tu prawdę, bo się wkurzę. - powiedziałam patrząc na niego.
Gdybym wiedziała co on mi powie nigdy bym nie chciała znać prawdy.

CZYTASZ
Say Yes "M&M"
FanfictionDruga część Ily "M&M" ~**~ ,,Nie obiecuj mi,że wszystko będzie dobrze. Obiecaj, że zrobisz wszystko by tak było." ~**~ #163 w Fanfiction - 5.04.2018