"Eksperyment" Zwiał...

337 21 65
                                    

Obudziło mnie światło dzienne zza firanek...
Co jest conajmniej dziwne, bo zawsze śpię jak kamień. Samolot by nade mną przeleciał, a ja bym się tylko przekręcił na drugi bok.

To się nazywa talent, co?

Nieważne, plotę jak bez głowy...
Wtedy poczułem małą rękę otulającą mnie wokół szyi. To był mój mały komunista. Biedak wczoraj dostał wycisk... Niech sobie jeszcze pośpi, nie mam zamiaru go budzić...

Zabrałem moje ubrania z podłogi i się ubrałem. Tord ma tu jakąś kuchnie, tak?
Jakoś żyję więc tak.

Wychodzę ze sypialni bezpośrednio do jego biura, a tam takie drzwi z taką dupną plakietką "KUCHNIA".

- Więc tam musi być kuchnia...

Wymamrotałem do siebie.
NO BRAWO GENIUSZU, ODKRYŁEM AMERYKĘ! Jestem nadprzeciętnie mądry.
Zrobię mu jajecznicę, jajecznicę ala- mła.
Bardzo oryginalne śniadanie. Ale niech nikt się nie spodziewa talentu kucharskiego, bo najzwyczajniej go nie mam.

Z lodówki wyjąłem dwa jajka... i bez skojarzeń proszę. Rozbiłem je na patelnię i podkręciłem trochę temperaturę.

Wyjąłem chleb tostowy i dałem do... Zgadnijcie.

NO DO TOSTERA!

Jak już wspominałem, jestem bardzo mądrym osobnikiem i wiem jak obsługiwać się tosterem.

- Nghh...

Usłyszałem z mojej lewej strony mojego kochanego Norwega. Był ubrany w piżamę i na ramionach miał jasno niebieski koc. Przecierał swoje nieziemskie oczy, jest mi tak przykro że nie ma tej połowy twarzy...

Gdybym tylko mógł cofnąć czas... Mogłem go zostawić, i tak już odlatywał...

Ale zostawmy to na teraz, nie da się cofnąć czasu.

- Widzę, że wstałeś, kochanie.

Uśmiechnąłem się, podchodząc i całując go w czoło. On tylko zamruczał i kierował się w stronę stołu.

- Mhm...

- Jak się spało?

Zapytałem kładąc talerze z jajecznicą na stole.

- Spało? Tak dobrze nie spałem od lat...

- To dobrze.

- Ale za to ze wstawaniem było inaczej...

- A co się stało? Przewróciłeś się?

- Nawet nie wiesz jak bardzo bolał mnie tyłek... Aż po prostu miałem ochotę położyć się z powrotem.

- Czego się spodziewałeś?

Zaśmiałem się cicho podchodząc do niego.

- Pomóc Ci usiąść?

Norweg tylko popatrzał na mnie wymownym wzrokiem w stylu "no chyba widzisz, że mam problem." więc po prostu usiadłem sam i przyciągnąłem go do siebie, sądzając go na moje kolana.

- NO CHYBA CIE SUTY PIEKĄ!

- Nie, sam chciałeś, żebym Ci pomógł. Masz lepszy pomysł?

- ALE... Ja... Ummm.

- No właśnie.

Mniejszy tylko bardziej się zaczerwienił i zaczął jeść. A ja przyglądałem się mu, jakbym patrzył na najpiękniejszy diament na świecie. Nie mogę przestać na niego patrzeć. Jest taki... Hipnotyzujacy.

Nagle ktoś zapytał do drzwi.

- Założę się, że Paul.

- Albo Patryk.

Uśmiechnął się do mnie. On jest za słodki i to mnie kiedyś zabije.

Podchodzę do drzwi, powoli je otwieram i...
Paul.

- HA! Wygrałem zakład!

- nO NIEEEREEE!

- Co tam Paul, jak mija dzionek?

Zapytałem uśmiechnięty. Paul miał zdziwienie wymalowane na jego twarzy. Tak chwilę szukał wzrokiem prawdopodobne Torda, po chwili powrócił wzrokiem do mnie.

- Gdzie lider?

- TOOOOOOOORD! 

- CO!?

- Paul do ciebie!

- Chwila!

Ciekawe ile u niego to chwila. Stoimy z Paulem już od dziesięciu minut. Oczywiście co jakiś czas słychać jak coś spada, a potem szept pod tytułem "kurwa". Taki subtelny szepcik.

- Już. No co jest?

Norweg ubrał swój uniform. Wygląda w nim bardzo oficjalnie... I tak jakby, jest troszkę wyższy?

Zerknąłem na jego buty, koturny. No i wszystko jasne. Pięcio centymetrowe. I nasz mały krasnoludek zamienił się w krasnala. Czaicie? Bo zrobnienie. HAHA! Ha... Ehem.  To było suche. Nieważne, um...

- No ten... Szefie... Ten Eksperyment który zwiał...

Paul wziął głęboki wdech.

- Zaatakował jednego z naszych ludzi.

Całe otoczenie tak jakby zamarło. Cisza grobowa była w naszych myślach. Tak samo jak i na zewnątrz.

- Czyli Eksperyment 02 okazał się mordercą... Czy żolnierzowi nic nie jest?

- Przypuszczam, że Eksperyment 02 chciał zajść naszego od tyłu i z zaskoczenia wbić mu nóż w potylicę, lecz zaskrzypiała podłoga, kiedy się odwrócił, widział kogoś podobnego do Pana, biegnącego w jego stronę z psychopatycznym śmiechem.

- Następny fakt... Maszyna do zabijania.

- Dokładnie. Wbił ostrze w ramię, chybił, kierował ostrze na okolice serca. Nasz człowiek nie miał dużo czasu by zrobić pełny unik. Ale rana jest głęboka, być może nawet przerwała ścięgna łączone z torsem... Prawdopodobnie... Zostanie kaleką.

- Cholera... Niestety, nie możemy trzymać go w tajemnicy. Jest niebezpieczny... Nieobliczalny...

- Tak jak ty kiedyś... So tu się odpierdala mogę wiedzieć?

- Cztery lata temu, nasi naukowcy dostali zezwolenie na pobranie mojej krwi oraz DNA, powiedzieli ze chcą zrobić pewien eksperyment i potrzebują do tego zgody. Udzieliłem jej. To był błąd... Stworzyli klona... Moje stare ja. Na mój wygląd. Moje geny... Istne urzeczywistnienie dawnego mnie. Był on taki jak ja teraz. TERAZ. Pomagał wszystkim. Był nawet milczy ode mnie. Ale... Pewnego dnia coś w nim pękło...  Zaczął używać samych wulgaryzmów, wdawał się w bójki, odmawiał posłuszeństwa...

- O kurde... Faktycznie, miałeś rację...

Paul natychmiast po mojej odpowiedzi na historię Torda zaciekawił się sytuacją.

- Na temat czego?

Norweg zaczerwienił się jak burak na co ja parsknąłem śmiechem.

- Wybacz Paul, ale ta sytuacja o której mowa jest ściśle tajna.

- Pffff... HAHA AAAAAAAAAAAAAAAA!

Tord szturchnął mnie w ramię pięścią.

- Tak, tak... Pomiędzy mną a Tordem, bardzo tajne.

-Okeeej... Więc co mam zrobić liderze?

- Zwolaj wszystkie oddziały! Powiedz im co się odpierdala na pokładzie samolotu.
















HEEEEEEJ
Późno w CHUJ ale dobra, lepiej późno niż wcale nie? Hehe.

DZISIAJ STUKNĘŁO MI PIĘTNAŚCIE. ( ͡° ͜ʖ ͡° )

Mam nadzieję że się spodoba i no...

DO NASTĘPNEGO <3

TOMTORD/I Wanna Know More About You.../Where stories live. Discover now