Rozdział 11

876 101 16
                                    

- Matko, myślisz, że to opanuję? - spytałem unosząc szmaragdową mocą stół.
- Nie jak będziesz się rozpraszał - mruknęła.
- Dajesz mi to ćwiczenie po raz dziesiąty. W końcu będę to robił z zamkniętymi oczami.
- Loki wiem, że cię to nudzi, ale z tą mocą nie jest jak z poprzednią. Chyba nie chcesz, by znowu przejęła nad tobą kontrolę?
Opuściłem mebel na ziemię.
- Dalej mi nie powiedziałaś co się wówczas stało - zauważyłem- Dalej też nie wiem, czemu nie mogę powiedzieć bratu, ani ojcu.
- Kiedyś zrozumiesz- zapewniła.
-  Powtarzasz to za każdym razem- mruknąłem.

***
Obudziły mnie krzyki. Natychmiast poderwałem się z łóżka, ubrałem i wybiegłem z pokoju.
- Co się dzieje?! - spytałem jednego ze strażników próbując przekrzyczeć hałas.
- Zielona bestia nas zaatakowała! - odkrzyknął - Król właśnie z nią walczy, ale chyba przegrywa!
Skinąłem głową i ruszyłem biegiem w stronę głównej bramy, którą właśnie zamykano. Przecisnąłem się w ostatniej chwili i moim oczom ukazał się kilkunastometrowy potwór. Gromowładny raził go piorunami z wszystkich stron, a wojownicy dźgali włuczniami. To było na nic, bo skura bestii była twarda niczym skała.
- Do tyłu! - rozkazałem strażnikom.
- Ale panie...
- Do tyłu mówię! - warknąłem, a wojownicy wykonali polecenie.
- Co ty robisz?! - wysyczał Thor.
- Ty też się odsuń- poleciłem.  
- Zwariowałeś?!
- Rób co mówię jak nie chcesz zginąć!
Brat popatrzył na potwora niepewnie, ale w końcu usłuchał.
Moje oczy zaczęły świecić na zielono, tak jak oczy węża. Pochylił się, a ja go pogłaskałem.
- Skubany! Myślałem, że nie żyjesz - zaśmiałem się.
- Loki?
Odwróciłem się i zobaczyłem, że cały Asgard patrzy na mnie nie wiedząc co myśleć.
- Tak?
- To...to coś cię słucha?
- A nie widać? Znamy się.
Jormungand wystawił język i polizał mnie.
- Ohyda! - warknąłem otrzepując z siebię ślinę - Wiem, że się cieszysz, ale litości!
Pstryknąłem palcami i znów byłem czysty.
- Masz szczęście, że umiem czarować - mruknąłem.
- Co to jest? - spytał gromowładny podchodząc do nas ostrożnie.
- Wąż Midgardu - odparłem- Mój pupilek.
Brat spojrzał na mnie przerażony.
- To coś chciało zniszczyć królestwo!
- Oj po prostu mnie szukał - machnąłem ręką z lekceważeniem. 
- A po co?
- Długa historia.
- Co z nim robimy?
- Nie wiem gdzie by mógł mieszkać- wyznałem.
- Chcesz go zatrzymać?!
- Tak.
- Ty serio oszalałeś - stwierdził.
- Już dawno bracie - zaśmiałem się - Z resztą nie sądzisz, że może się przydać?
- To nieumarły!
- I co z tego?
- Jest niebezpieczny!
- Jest pod moją władzą. Jormi! Leżeć!
Gad natychmiast zwinął się w kłębek na ziemi powodując silne trzęsienie ziemi.
- Jormi?
- Skrót.
Blondyn podrapał się ręką po głowie.
- Musisz mi dużo wyjaśnić - mruknął.

Nowe życie - Loki [ ZAKOŃCZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz