Gniew, wśród drzew
Się miota spętany żałośnie
Jak śpiew, krwi zew
Rozbrzmiewa cicho, bezgłośnieSkąpany w rosie
Słonecznym poranku jutrzenki
Zaklęty w ptasim głosie
I sercu tak płochym sarenkiRozbija Gniew taflę jeziora
Jak deszcz i pioruny przerywają niebo
Choć lekka i miła, to jego jest pora
Upuścić więcej z ciszy, niż chmury deszczu glebomGrom i szum zerwany wprost znikąd
Rozbudzony wicher w ciszy zupełnej
Pod jutrzenki okiem bezgłośne licho
Wrzeszczy i rozdziera się daremnieBo dosiadł już ogień
Świsnęła już strzała
I strawił Gniew słoneczny promień
Bo w świat Wojna zawitała...
YOU ARE READING
Towarzysze podróży
PoetryApokalipsa kojarzona jest dziś z zombie, wybuchem jądrowym i doskonałymi powieściami post-apokaliptycznymi. Przede wszystkim jednak, gdzieś w samym środku naszej świadomości kojarzy się z Biblijnym dziełem św.Jana które traktuje o zagładzie tego co...