I.

91 13 1
                                    

Gniew, wśród drzew
Się miota spętany żałośnie 
Jak śpiew, krwi zew
Rozbrzmiewa cicho, bezgłośnie

Skąpany w rosie 
Słonecznym poranku jutrzenki
Zaklęty w ptasim głosie
I sercu tak płochym sarenki

Rozbija Gniew taflę jeziora
Jak deszcz i pioruny przerywają niebo
Choć lekka i miła, to jego jest pora
Upuścić więcej z ciszy, niż chmury deszczu glebom

Grom i szum zerwany wprost znikąd
Rozbudzony wicher w ciszy zupełnej
Pod jutrzenki okiem bezgłośne licho
Wrzeszczy i rozdziera się daremnie

Bo dosiadł już ogień
Świsnęła już strzała
I strawił Gniew słoneczny promień
Bo w świat Wojna zawitała...

Towarzysze podróżyWhere stories live. Discover now