4.

27 2 0
                                    


-Teraz czas na tą gorszą część dnia- zamyśliłam się, gdy wraz z Amy dochodziłyśmy pod mój dom, by przygotować się do imprezy o 17-stej. Kiedy doszłyśmy, wyciągnęłam klucze z torby i w momencie przekręciłam zamek. Po przekroczeniu progu od razu poczułam charakterystyczny zapach mojego ulubionego sosu do spaghetti. Było on pikantny, z nutką słodyczy.

Bo był słodko- kwaśny, debilko. - Znów odezwała się ,,wewnętrzna Ross''.

-Cześć dziewczynki- mama przywitała się całusem w policzek z Amy- Zjecie spaghetti? - Dziś wyszło mi naprawdę dobre.

-Chętnie proszę pani- Amy znów zadecydowała za mnie. -Siadajcie, już Wam nakładam- odparła i po chwili zniknęła w kuchni.

-Cieszysz się, że nie spędzisz kolejnego popołudnia na randce z matmą? - zapytała, śmiejąc się Amy.

Oj tak, nawet nie wiesz jak bardzo.

-Zamiast matmy będzie to w końcu chłopak- zaśmiała się mama, nakładając nam spaghetti na talerze.

-Ale przecież Rose nie zdradzi matematyki, pani Adams- Amy śmiejąc się, poruszyła się z miejsca na widok makaronu z sosem, który podała jej moja mama.

-Dobra, dobra, bo Wam wystygnie- zaśmiała się mama i po nałożeniu mi porcji, znów zniknęła w kuchni.

-Nie zjesz z nami, mamo? - zapytałam, nawijając makaron na widelec. Amy uśmiechnęła się promiennie

-Nie, bo za pięć minut muszę wyjść do pracy- krzyknęła z kuchni.

-Przecież miałaś mieć dziś wolne! - krzyknęłam z oburzeniem w głosie. Moja mama jest agentką nieruchomości i ma własne biuro. Mimo, że niczego Nam, a zwłaszcza Mi, to brakuje mi jej. Całe dnie siedzi w biurze, a jak ma wolne- raz na tydzień, to i tak musi wracać do biura, by kontrolować pracowników.

- Caroline się rozchorowała i muszę ją zastąpić. -Wysłała mi przed chwilą SMS'a. - powiedziała, poprawiając upięcie w biegu. Jak się tak szybko przebrała? I kiedy?

-Pa bawcie się dobre. I GRZECZNIE. -Powiedziała ze śmiechem, całując mnie, a potem Amy.

Grzecznie? A co ty mamo myślisz, że zrobię bibę i rano zastaniesz mnie w łóżku z jakimś przystojniakiem? Albo z Amy? Ona to ma pomysły. Czasem nie rozumiem jej toku myślenia.

________________________________________

-No to co, loki czy proste? -Zapytała mnie Amy czesząc moje włosy i patrząc na moje długie, blond włosy. Byłyśmy obie w moim pokoju i zajmowałyśmy się swoimi fryzurami. Amy zdecydowała się na lekkie, miękkie fale w stylu ,,prosto z plaży'', które były teraz bardzo popularne. Ja postanowiłam wyprostować moje naturalne lekkie fale, którym nigdy nie prostowałam. Podobały mi się. Ale dziś, chciałam wyglądać inaczej, bo w końcu szłam niechętnie na imprezę.

-Halo, Ross, nie odpływaj, mamy piętnaście minut. Osłupiałam. 15 minut? A jeszcze został mi outfit do wybrania i make- up.

-15? A ciuchy i make-up? Nie zdąrze, super. -Proste, przeprostujesz mi je?- zapytałam. Mam długie włosy do pupy i sama nie dałbym rady.

-Jasne- odparła, podłączając prostownicę do gniazdka.

-Wiesz już w co się ubierzesz? - zapytałam Amy, w czasie kiedy prostowała mi kolejne pasmo.

-Czarna mini, bluzka w paski, koturny z paskami i cekinami na nich i dopełnienie: czerwoną torebkę na pasku, kopertówkę.

Cała Am, lubi być wyzywająca. Tak wogóle, to po co ja się z nią przyjaźnie? Sprowadzi mnie jeszcze na złą drogę. W sumie, to może się ,,pochwalić'' niezłą przeszłością imprezowiczki.

-Skończone. -Umaluj się ludzko, a ja idę się przebrać.- parsknęła. Otworzyła drzwi od pokoju i poszła do łazienki niosąc ciuchy.

Mówi ktoś, kto ma rozmazane kreski od elajnera. Ha, dobre Ross.

Po pięciu minutach Amy wyszła w swoich skąpych łaszkach i popatrzyła na mnie z przerażeniem.

-Rose, masz 5 minut na ubranie się. -Jak się przebierałam, to Mik'e napisał SMS'a, że wpadną tu z Cameronem i Camilą za 5 minut. Co? Mój Crush od 1 gimnazjum tu przyjedzie? Do mojego domu? OMG.

Ogarnij się, Ross. To tylko chłopak. Twój krasz. On tylko wejdzie na ganek i pojedziecie na imprę.

-Ross!- Amy krzykiem wyrwała mnie z rozmyśleń o Camie. -Idziesz w bieliźnie, czy się ubierasz?- zachichotała. -Cam wolał by to pierwsze, haha- poruszyła brwiami.

-Haha, bardzo śmieszne. Wybrałam z szafy niebieską zwiewną sukienkę (dłuższą od Amy), a na to czarny sweterek i czarne sandałki na 10-centymetrowym koturnie (Amy miała 5 cm). Miałam 152 cm wzrostu. Nastawiając się na rozmowę z Camem, musiałam je ubrać, bo chłopak miał 1,90 m wzrostu. I nie chciałam, być krasnoludkiem, jak w szkole. Ubrałam jeszcze srebrny naszyjnik z malutką gwiazdką, który mama sprezentowała mi na 16-ste urodziny.

-Ślicznie wyglądasz, Ross.- uśmiechnęła się Amy. Udałyśmy się w kierunku schodów.

-No, komu w drogę, temu czas- pomyślałam, widząc samochód Cama- Czarne BMW, parkujące na moim podwórku.


Zamiana Ról |ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz