Obudzili się po 6:00. Wiktoria leżała nago, wtulona w jego umięśniony tors. Spojrzała na jego uśmiechniętą twarz. Patrzył na jej ciało, bez najmniejszego skrępowania. Miała na sobie tylko majtki. Ze śmiechem pokręciła głową i wstała z miejsca. Weszła za parawan i ubrała biustonosz. Nie odrywał od niej wzroku.
- Masz zaokrąglony brzuszek. - odezwał się, gdy zapinała koszulę.
- To jest prawie czwarty miesiąc. - oznajmiła z politowaniem.
- Kocham Cię.
- Ja też Cię kocham.
Adam podszedł do niej i pocałował ją namiętnie. Wsunął spodnie i wyciągnął z szafy czystą koszulkę. Ubrał ją i ruszył do kuchni. Zrobił tosty dla siebie i Wiktorii i nalał soku do szklanek. Po spożyciu posiłku, spojrzał na zegar. Była już 7:20. Consalida zaczynała pracę za czterdzieści minut.
- Co robisz? - spytała, widząc jak szatyn ubiera kurtkę i buty.
- Odprowadzam Cię. - oznajmił.
- Ale Ty masz zwolnienie lekarskie. - stwierdziła.
- Ale jutro już zaczynam. - podsumował.
Chwycił z wieszaka jej kurtkę i ubrał jej, niczym prawdziwy gentelmen. Zeszli po schodach. Kiedy byli już na zewnątrz, złapał ją za rękę. W milczeniu szli do szpitala.
- Mam jutro wizytę u ginekokoga o 18:00. - odezwała się, kiedy wchodzili na parking.
- Kończę dyżur o 17:00. Poczekam godzinę i pójdę z Tobą.
Oplotła ręce na jego szyi i delikatnie musnęła jego usta, jednak ten przytrzymał ją i pogłębił pocałunek.
- Głupek. - zaśmiała się, znikając za drzwiami.
Kochała go. A on kochał ją. Byli dla siebie tak ważni. Nie potrafili żyć osobno.

CZYTASZ
Wiktoria i Adam || {W rodzinie wszystko da się wybaczyć} ||
FanfictionWiktoria Consalida jest młodą kobietą, pracującą jako chirurg. Niedawno łączył ją soczysty romans z Adamem Krajewskim, jednak zaistniał spór, który przekreślił wszystko. 23.01.2018 - #616 w fanfiction 31.01.2018 - #506 w fanfiction 20.02.2018 - #18...