****
Mała kawiarenka przy central parku w Sydney jest uważana za jedną z lepszych, ludzie chodzą do niej żeby się wyciszyć i posłuchać ulubionych piosenek. Też dobrym rozwiązaniem są tematyczne soboty, ludzie przychodzą i cieszą się gdy raz usłyszą Nothing Else Matter Metallicy, a raz coś od Lany Del Rey. Każdy znajdzie tam coś dla siebie począwszy od dobrej kawy, klimatu, a kończywszy po dobrej muzyce. Sama obsługa jest dość pozytywnie nastawiona do przybyszy, zawsze gdy się wejdzie czuć przyjemną bryzę świeżej kawy, ciast oraz ciepłe powitanie.
Kolejny przyjemny dzień w pracy Michaela, młody chłopak studiujący psychologię, dorabiający po uczelni w kawiarni przy parku. Ludzie w tych okolicach dobrze go znają, pozytywny młody mężczyzna który co jakiś czas zmienia swój kolor włosów o nietypowym stylu ubierania.
Dzieci które z rodzicami przychodzą do kawiarni nazywają go Mikey, ewentualnie kolorowo-włosy, nigdy nie było z nim problemów i jak na razie nie zapowiada się nic takiego.-Dzieeeeń doobry!- Mężczyzna pociągnął drzwi, a w twarz uderzyła go bryza różnorakich kaw.-I jak? Otwieramy już zaraz!.-Pozytywne krzyknął, kierując się prosto na zaplecze na którym był jego przyjaciel Ashton.
Ashton pracuje tam dłużej od Michaela i to on załatwiał mu pracę w tym miejscu, różni się tym od Mikey'a, że bardziej potrafi się opanować ale to nie zmienia faktu, że jest jedną z popularniejszych osób w akademiku i na uczelni. Blondyn z lokowanymi włosami oraz z brązowymi oczami. Jego dołeczki w policzkach sprawiają, że jego uśmiechy są ciepłe i chce się ich więcej więc z tym faktem nie można się dziwić, że Ashton ma duże względy u klientek, a także u niektórych klientów.
-Cześć Mike, jak ci życie mija albo jak się czujesz po weekendzie?-Loczek z szerokim uśmiechem odpowiedział pozytywnie nastawionemu chłopakowi.-Może kawę na dobry początek dnia?-Pośpiesznie dodał biorąc dwa kubki i idąc w stronę maszyny.
-Bez dobrej kawy od mojego przyjaciela nie da się mile spędzić dnia.-Zawtórował.--Wiesz co, cieszę się, że wreszcie poznałem Caluma, całkiem niezły gościu ale jakiś taki tajemniczy i cichy.-Mruknął cicho do przyjaciela.
-Tinder mnie z nim dopasował, przepraszam bardzo, że to nie jakiś atleta albo co gorsza Zeus pioruno-ręki.-Brązowooki przewrócił teatralnie oczami, włączył maszynę do kawy i podstawił dwa kubki. Kubki różniły się napisami, jeden miał chwiejną czcionką napisane; "Najlepsze dni zaczynają się od kawy", a drugi z kolei miał logo My Chemical Romance.
****
Zbliżała się 21-godzina zamykania kawiarenki. Ostatni klienci zaczęli wychodzić, jak co dnia nikt już nie wchodził ale dzisiejszego wieczora do środka wpadł zdyszany chłopak. Jego blond włosy opadały mu na czoło, zgięty w pół chwile próbował dojść do siebie i złapać oddech. Gdy już mu się to udało podszedł do lady za którą stał czerwonowłosy.-Można chyba coś zamówić? Najlepiej sok pomarańczowy schłodzony.-Wydyszał z siebie, a jego czerwone policzki zaczynały dochodzić do naturalnego stanu.
-Za 15naście minut zamykamy ale dobrze, zrobię wszystko co w mojej sile.-Zachichotał zielonooki i posłał mu ciepłe spojrzenie. Na pięcie odwrócił się i sięgnął do lodówki z napojami.-Powiadasz sok pomarańczowy.-Zaczął uważanie przeglądać każdą z półek aż dotarł do napoju.-Proszę bardzo.-Uśmiechnął się w stronę chłopaka.
Nie minęła chwila jak chłopak opróżnił całą szklankę soku.-Można poprosić o jeszcze jedną?-Szepnął cicho pod nosem.-Miałem ciężki dzień, Mikey.-Jego niebieskie oczy skierowały się w stronę plakietki na białej koszulce baristy.
YOU ARE READING
21 Guns x Muke
FanfictionPamiętam jak twoja dłoń chciała złapać moją Chciałeś bym został, a ja wyszedłem mówiąc, że idę na papierosa ale dobrze wiedziałeś, że ja ich nie palę. Pozwoliłeś mi odejść, wmawiając sobie, że zaraz wrócę. Proszę, zabierz mnie do nocy podczas której...