Rozdział III. BTEXO

83 6 0
                                    


[Jimin]

-Pamiętajcie, że dzisiaj przychodzą panowie z Exo – przypomniał nam rano Namjoon. Nie wydawał się być dużym entuzjastą tego pomysłu, ale nic więcej nie powiedział. Powoli babrałem się łyżeczką w jogurcie z otrębami, nieszczególnie zainteresowany tematem.

-Jimin, jak patrzę jak się bawisz tą breją, to mi odbiera apetyt na tydzień – rzucił Yoongi, wpatrując się z obrzydzeniem w moje jedzenie. – Zepnij dupę i zjedz to w końcu.

-Jaki jest w ogóle plan? – spytał Taehyung, sięgając po tosta z dżemem.

-Wszystko jest do ustalenia. – Namjoon wzruszył ramionami. – Chcemy wydać mini album. Dwie piosenki od nas, dwie od exo, wspólne nagrania i wspólne choreografie. Najprawdopodobniej...

-Zdążymy przed MAMA? – rzucił niepewnie Jungkook. – MAMA już niedługo, powinniśmy się zająć galą, a nie spontanicznym comebackiem.

-Są ważniejsze rzeczy od gali, Jungkook – mruknął Hoseok, popijając herbatę.

-Mamy szansę na nagrodę...

-I na totalny rozpierdol w fandomach – przerwał mu Yoongi, najwidoczniej nie chcąc wchodzić w żadna głupią dyskusję. – A na co ci ta statuetka? Żeby ładnie wyglądała na półce?

Poczułem jak na policzki wkrada mi się rumieniec, gdy Jungkook posłał mi spojrzenie z jakąś pretensją. No dobra, zgadzam się, trochę moja wina, ale przecież nie chciałem zrobić nic złego, prawda?

-Poza tym mamy jeszcze Billboard. – Namjoon uśmiechnął się w kierunku maknae i poklepał go po plecach. – Nic nie jest stracone przecież.

-Zależało mi – burknął Jungkook, mordując mnie wzrokiem coraz intensywniej. Niby niechcący zasłoniłem się swoim jogurtem, nie chcąc na to patrzeć.

-Nie zachowuj się jak buc – westchnął Taehyung. – Kiedyś może to twoje brudy będziemy odkręcać. Nikt z nas nic złego nie zrobił.

-I przestań się tak na niego patrzeć – dodał Yoongi, najwidoczniej dostrzegając, że Jungkook o mało mnie nie morduje. Posłałem chłopakom wdzięczne spojrzenie, a Yoongi ścisnął moją dłoń pod stołem. Jungkook na komentarze pod adresem moim albo Tae by sobie pozwolił, ale Yoongiego chyba jednak trochę się bał. Co było dość zabawne, biorąc pod uwagę, że Yoongi chyba ledwo mu sięgał do ramienia. Nie, żebym był jeszcze niższy...

Od ostatniego przypału z gazetami nie widziałem się z Kaiem, a i tak było mi ciężko przyznać przed samym sobą, że potrzebuję go. Uzależniłem się bardziej, niż mogłem to sobie wyobrazić.

Po śniadaniu, gdy szedłem do pokoju się ubrać, Jungkook złapał mnie za ramię. Boże, umrę. Jungkook mnie zabije na korytarzu we własnym dormie, zarżnie mnie tu jak psa...

-Hyung, przepraszam, jeśli cię uraziłem – odezwał się z ciężkim westchnieniem. Och... To w sumie było niespodziewane. Aż mi się głupio zrobiło. Uśmiechnąłem się lekko w jego stronę.

-Nic nie szkodzi, Jungkook. Rozumiem.

-Naprawdę nie chciałem. Po prostu... Zależało mi – przyznał.

-Jeszcze nic nie jest przekreślone, Kookie. I może nam to wyjdzie na dobre.

To może nie był najlepszy moment na powiadomienie z kakaotalka. Jungkook posłał mi wymuszony uśmiech i poszedł do siebie zostawiając mnie z telefonem. I kakaotalkiem. I chłopakami z EXO, którzy napisali na zapomnianej już przeze mnie grupie.

Trzecia Wojna FandomowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz