Pov.SimonKiedy zaniesli...Paule...na dołek. Byłem zły, a jednocześnie smutny. Tak za nią tęsknię. Poszedłem na obiad na dół. Jest dziś kurczak z ryżem i sosem, no i oczywiście szklanka soku pomarańczowego. Waszystkie Alfy i ich dzieci wyjechali dzień po jej uśpieniu. Chcieliśmy by to zostało w tajemnicy. Alfy za miesiąc znowu przyjadą na naradę, ale i wtedy tata chce im powiedzieć o...Pauli. Jest tak źle ze mną, że zawsze zanim wypowiem jej imię to się zawieszam, nie dziwcie się cierpie z powodu jej utraty, a właśnie kto by nie był? Gdy ktoś z bliskich umarł albo jak i przypadku Pauli uśpiony?
Miesiąc później...
Znowu do niej zszedłem z każdym stopniem coraz gorzej się czuje. Jutro jest pogrzeb Pauli, zaraz po naradzie, bo ja jak to ja kłóciłem się, żeby jej nie pochowywać, bo jeszcze może odżyć. Chyba jej strata uderza mnie w głowę, skoro tak gadałem. Zszedłem na dół i zobaczyłem ciało drobnej dziewczyny, przykrytę tymi papierami do pochówku, na górze jej ciała była dziurka, a z niej wychodzące bordowe, bez blasku, przetłuszczone włosy. Tak za nią tęsknię. Siedzę u niej jakieś pół godziny, opowiadając jej dzisiejszy dzień, no bo zawsze tak mówie i pytam ją, głaskam po oziębiałej już głowie dziewczyny, to się bawie jej wystającymi włosami. Mam nadzieje, że jej dobrze tam gdzie jest...I będzie o mnie pamiętać i wyczekiwać mnie. Może już jutro ją spotkam? Albo dzisiaj? Nie wytrzymam już tego bólu z jej utraty... Wszedłem po schodach i po chwili jestem u mnie w pokoju, pokoju, który stracił już barwy dla mnie. Pamiętam pierwszy dzień naszej znajomości. Może ona nie pamięta z powodu wypadku, w którym straciła ( nie całą ) pamięć, ale ja tak i wiem, że nie jest moją siostrą. Jeśli chodzi o jej prawdziwego ojca i matkę to zabili ich wampiry, wtedy na początku naszej znajomości...Mam nadzieje, że są tam na górze szczęśliwi i czuwają nad de mną...
Pov.Aron
Wyjechaliśmy dwa tygodnie po naszej małej bitwie z wampirami. Przemierzaliśmy pola, lasy, wzgórza. A ja coraz to gorzej się czułem, czyżby to było związane z Paulą? No tak, dzięki więzi mate, czujemy wszystko co droga połówka, ale trzeba spojrzeć sobie w oczy...A co jeśli skorzystała z tego, że się zapatrzyłem na jej oczy? Piękne, błyszczące, ametystowe oczy. Czyżby to możliwe, że zaczynam się w niej podkochiwać? Możliwe...Przespałem się w aucie, bo wiem, że będziemy długo jechać. Po jakiś 20 minutach obudziłem się. Porozmawiałem z swoim ojcem, a to trochę się posmialiśmy z siebie, nie odbyło się oczywiście bez docinek na każdy, najmniejszy błąd. Było fajnie, ale ja się czułem coraz gorzej. W połowie drogi, poczułem się słabo, kręciło mi się w głowie i miałem wrażenia tzw. nudności. Miałem rację, bo musiałem wybiec z auta prosto do toalety. Przez 15 minut męczyłem się w kabinie. Nie znoszę mieć nudności. Wreszcie po jakiś 5 godzinach byliśmy w domu. Padłem na łóżko. I wiecie co? Odpuszczę sobie seks z moją dziewczyną. Jestem wykończony nie tylko podróżą, ale też i zasranymi nudnościami...Ehhh, mam dosyć. Nie chciało mi się kąpać, więc od razu zasnąłem i odpłynąłem w objęcia Morfeusza...
Miesiąc później
Znowe tam jedziemy i trochę lepiej się czuje. Tak jak miesiąc temu miałem nudności. Dojechaliśmy po ciężkiej podróży do celu i było niezłe zamieszanie? Znowu?! Nie znosze tej willi. Zawsze wszystko co się tu dzieje, to zawsze coś złego! Nie może być tu coś dobrego? Idziemy jak miesiąc temu w naszej grupce, oprócz Pauli...Idziemy obok sali obrad i tam usłyszeliśmy ciekawą rozmowę...
- Chyba sobie żartujesz! - Usłyszałem głos mojego ojca. Wymieniliśmy spojrzenia i się wsłuchaliśmy...
- Nie, nie żartuje...Paula umarła -Paula...O matko...To dlatego jej tu nie ma...Szkoda, że nie mogłem jej poznać i dać szansę...No cóż, miałem dobre intencje...
CZYTASZ
Bratnia dusza
Người sóiJako dziecko została porwana przez wilkołaki, zaraz po ich ataku na te miasteczko. Spotkają ją niesłychane przygody i dowie się dużo ciekawych informacji o sobie...