(ps. jak ktoś nie czytał tamtego rozdziału, niech grzecznie się wróci, bo nic nie zrozumie)
CD.
- tutaj moja pani - odezwał się głos, ale tym razem nie wiedziałam skąd dochodzi. Z pod łóżka zobaczyłam tylko jeden obrazek. Jak do mojego pokoju wchodzi niepewnie Puszek i jak jego cztery kocie łapki zamieniają się w dwie "ludzkie" ręce i dwie "ludzkie" nogi od razu z butami na stopach. No właśnie, ale czyich stopach?
Buty zaczęły tupać i się przemieszczać (wraz z właścicielem) po moim całym pokoju. Najpierw doszły do szafy potem do biurka. Najwyraźniej ten ktoś czegoś szukał. Tylko czego? Napięcie rosło, a towarzyszącą temu ciszę przerwało moje burczenie w brzuchu.
"Nie brzuszku cicho, nie teraz" powiedziałam sobie w głowie.
Nagle doszło do mnie, że mój burczący brzuch usłyszała i tajemnicza postać. Noski butów zwróciły się w stronę łóżka, pod którym przypominam leżałam sparaliżowana ze strachu. Nie wiedziałam co mam zrobić. Moje serce biło co raz szybciej.
Postać podeszła do mojej kryjówki, zastanowiła się chwilę, wyszeptała coś pod nosem i właśnie w tym momencie znad mojej głowy zniknęło całe łóżko. Pełna przerażenia przewróciłam się na plecy. Chciałam zwołać o pomoc, ale na nic ten wysiłek. Zaniemówiłam. Ku mojemu zaskoczeniu i euforii był to Loki! Mój
idol i autorytet. Ciekawe czy zauważył plakat w mojej szafie? Żeby nie pomyślał, że jestem jakąś psychofanką. Uśmiechnęłam się niepewnie. On sam wyglądał jakby mu ulżyło, że to tylko ja a nie nikt inny.
- może jednak wstaniesz z podłogi, bo jest lodowata, wiem coś o tym. Pomóc ci wstać, co?
Ja tylko odkiwnęłam na odpowiedź. W tym samym momencie podniósł mnie z podłogi, pstryknął palcami i łóżko znowu stało na swoim miejscu.
- usiądź wyglądasz bardzo blado
- tak muszę się uspokoić - odpowiedziałam - jesteś, no wiesz prawdziwy czy to tylko moja chora wyobraźnia oraz za dużo książek o mitach nordyckich? - spytałam niepewnie.
- nie, prawdziwy - odparł - może wody? W jego ręce pojawiła się tak znikąd szklanka z zimną wodą a ja, tak niepewnie wzięłam łyka. No dobra w końcu odzyskałam kolorki i co najważniejsze głos.
- wszystko co o tobie mówią w mitach i podaniach to prawda? Po drugie dlaczego nie powiedziałeś, że wpadniesz? A po trzecie co przeskrobałeś tym razem?
- po pierwsze tak, ale w niektórych momentach umniejszają mojej boskości, po drugie ja się zapowiadałem!? Pamiętasz ten sen, w który tak często cię męczył? I trzecie najważniejsze ukrywam się przed - zbliżył się do mnie i wyszeptał - Łowcą.
- no dobra wszystko fajnie, ale za co cię ściga?
- a bo ja wiem. Jeśli chcesz to sama go o to spytaj jak nadaży się okazja.
- jak..?
- padnij! I cicho sza mnie tu nie ma! Po tych słowach zmienił się znowu w kota i wbiegł po łóżko. A Łowca jak gdyby nigdy nic, teleportował się do mojego pokoju i począł się rozglądać
- no jap#... znaczy motyla noga znowu zwiał, zawszony, parszywy, zakłamany...
- em przepraszam, mogę w czymś pomóc?
On przyglądał mi się przez chwilę. Tak jakby kogoś we mnie rozpoznał, ale nie był do końca pewien.
Łowca wyglądał, pod każdym względem niemile. Odziany w czarny płaszcz i maskę w tym samym kolorze. W ręku trzymał kuszę, a przy pasie kąplet sztyletów gotowych do szybkiego działania. Z mordy raczej nie tutejszy, a z oddechu jaskiniowiec albo bardziej trup, który nie wiadomo gdzie się szlajał za życia. Jednym słowem wywłoka, takich lubię najbardziej (a sarkazm żądzi).
- w zasadzie to tak. Czy nie widziałaś gdzieś tutaj w pobliżu takiego jednego typa spod ciemnej gwiazdy taki taki no po prostu no yyy... po prostu dziwny. Nie było tu takiego?
- nie a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Mogę wiedzieć z kim mam przyjemność?
- ja mam na imię Black Jack a dla osób postronnych Łowca mam zlecenie żeby znaleźć jegomościa i dostarczyć go zleceniodawcy- i w tym momencie wyciągnął portret pamięciowy z kielni. Żeczywiście widniał na nim Loki jak żywy.
- znaczy komu?
- coś za bardzo jesteś ciewska jak na taką śmiertelniczkę!? Nieprawdaż?
- nie no po prostu pytam
- a nie no to takim razie spoko. No czas to pieniądz. Spadam. Będę Cię miał na oku.
Wreszcie pan trupi oddech sobie poszedł
- możesz wyjść "Bambi"
- nie nazywaj mnie tak. Wyskoczył spod łóżka z tymi swoimi ze wściekłość rozpalonymi, zielonymi oczkami. Jak każdy prawilny fan zawsze chciałam spotkać swojego idola. Tyle chciałam o nim wiedzieć.
- dobra obrażalski siadaj mam jeszcze kilka pytań. Mósisz mi wyjaśnić kilka spraw o mitach. No wiesz, czy serio przebraliście Thora za Freję, żeby odzyskać Mjolnir? Ile tak masz właściwie latorośli i najważniejsze, skąd się wziął Sleipnir.
- mogę spróbować Ci to wszystko wytłumaczyć.
Reszta czasu aż do długo wyczekiwanego śniadania (A w zasadzie już późnego obiadu) minęła naszym bohaterom na rozmowie i dyskusjach.
CZYTASZ
Kłamstwo ma krótkie nogi
FantasiKojarzenie te wszystkie fanfiction i shipe z Lokim? O tuż źle trafiliście. Tak książka jest bardziej do śmiania się i odmurzdżenia po ciężkim dniu. Ta historyjka będzie całkiem dziką lekturą. Mam nadzieję, że się spodoba.