Rozdział 14.

1.5K 81 1
                                    

Stukałam paznokciami o drewnianą ławkę, a w głowie roiło mi się od pomysłów, jak mu uciec. Nie wiem czemu mnie tak pilnował i nie pozwalał mi nawet wstać. Przecież i tak nie mogłam grać, a nawet gdybym poszła to sędzia by mi dał prawdopodobnie czerwoną kartkę i nic by mi z tego nie było. Rozejrzałam się wokół, ale ku mojemu zaskoczeniu nie widziałam Scotta, któremu chciałam przekazać informacje. Mój instynkt łowcy odezwał się i wtedy zrozumiałam, że przecież zaciągnięcie takiego wilkołaka do pomieszczenia, w którym nikogo nie ma to idealna okazja. Spojrzałam na Finstocka i na szczęście rozmawiał z sędzią. Wstałam, a następnie pobiegłam tak szybko jak się dało do szkoły. Pchnęłam drzwi, które były jedyną zaporą do dostania się do McCalla i pokierowałam się w stronę męskiej szatni. Drzwi były otwarte, jednak tam zobaczyłam, że Violet dusi drutem Scotta. Złapałam za swój paralizator - także był drutem - i wzięłam zamach, tym samym łapiąc Violet za szyję. Scottowi udało się rzucić gdzieś jej broń, natomiast ja nie czekając na to, by wyrządziła jeszcze komuś krzywdę, wcisnęłam przycisk, który uruchomił paralizator. Nie trwało to długo, bo po paru sekundach dałam jej odetchnąć, ale tym samym walnęłam jej głową o ścianę. Westchnęłam głośno, spoglądając na McCalla, któremu oczy świeciły się na czerwono. Tuż po chwili znormalniał, a ja jeszcze przez chwilę zastanawiałam się nad swoim wyczynem. Po chwili Stiles dobiegł do nas, patrząc na Violet i Bretta, a następnie na nas. 

- Dzwoń po tatę. - zwrócił się Scott do Stilesa. 

➖🕒➖

Patrzyłam na rodziców, którzy bacznie obserwowali całą sytuację. 

- Ludzie cofnijcie się. - za nami rozbrzmiał głos Finstocka. - Jutro odbierzecie sprzęt. Jeżeli zobaczycie Garretta dzwońcie na policję.

Mama pokręciła głową z niedowierzaniem. 

- Jak to się stało? - zapytała po cichu. 

- Nie wiem. - westchnęłam. - Mówię ci to już kolejny raz, mamo. - zmarszczyłam lekko brwi. - Violet po prostu postanowiła sama zapolować na Scotta, a Garrett się gdzieś zmył.

- Co za paranoja. - powiedział oburzony tata. - Ta dziewczyna pozjadała resztki rozumu. Głównie dobrze mogłaś to sama zrobić. 

- Tak, wiem. - przewróciłam oczami. - Trener mnie pilnował. Nie mogłam jej pomóc. 

Kłamałam, kłamałam i jeszcze raz kłamałam. Nie byli niczego świadomi, a dla mnie i dla stada Scotta to dobrze. 

- Idziemy porozmawiać z kimś, kto wytłumaczy nam co się właśnie stało. - oznajmiła mama. - Uważaj na siebie. 

Pokiwałam głową, a następnie patrzyłam jak odchodzą, bym mogła udać się do McCalla. Gdy zniknęli za niebieskimi drzwiami to stanęłam obok Liama, który przysłuchiwał się rozmowie alfy i jego taty. Nagle zakuta Violet wyszła z jednego z pomieszczeń wraz z pilnującym ją Parrishem. 

- O nie. - powiedziałam pod nosem. 

- Jordan Parrish? - zapytała, spoglądając na przypiętą do ubrania plakietkę. 

- Posterunkowy Parrish. - poprawił ją. 

Dziewczyna spojrzała na mnie i szeroko się uśmiechnęła. Mogłam ją tym paralizatorem bardziej ogłuszyć. 

- To broń? - zapytał agent FBI. 

- Drut termiczny. - odpowiedział tata Stilesa. 

Mina agenta wyglądała, jakby właśnie coś przeanalizowała. 

- Parrish, zaczekaj.

Obaj mężczyźni wyszli i podążyli za krokami Jordana. Wtedy ja i Liam podeszliśmy do Scotta. 

- Gdzie Kira? - zapytał Scott. 

- Wyszła. - odpowiedział Liam. - Stiles powiedział jej o liście.

- Jest na niej jej mama. - zorientował się McCall.

- Jak wszyscy. - westchnął cicho blondyn.

- Ty nie. - spojrzałam na chłopaka. 

- Na razie. Jest trzecia część. - Dunbar również na mnie spojrzał. 

Zmarszczyłam brwi, dokładnie rozmyślając, co właśnie Liam powiedział. Jak to trzecia część? Czemu jej nie dostałam? Byłam łowcą, tak? Oboje spojrzeli w stronę Violet i taty Scotta. Wsłuchali się w rozmowę. Ja tego nie mogłam zrobić, bo byłam tylko człowiekiem.

- Co jest? - zapytałam. 

- Mój tata wypomniał jej rodziców. - odpowiedział alfa. 

- Ale ona nie ma..

- No właśnie. - przerwał mi. 

- Ou. - zamrugałam parę razy czując, że znowu coś się wydarzy. - Mamy jakiś plan? - spojrzałam na tę dwójkę. 

Spojrzenie Scotta przekonało mnie w tym, że mamy.
---
Gdy usłyszeliśmy plan, a raczej postanowienie, które wykonamy to wszyscy troje poczekaliśmy aż się ściemni. Tak też więc się wydarzyło. Było ciemno i co za tym szło? Nikogo nie było w szkole. McCall przeszukiwał szafkę Garretta, a ja wraz z Liamem pilnowałam czy ktoś przypadkiem nie idzie. Bo wiecie, ktoś normalny miałby sobie nocą chodzić po szkole.
- Ktoś idzie - odezwał się Liam. - Szybciej - zwrócił się do Scotta.
Czyli jednak.

- Znalazłeś coś? - zapytałam cicho.

- Nie. - odpowiedział. - Nic.

Jego mina nie podobała mi się, a instynkt podpowiadał, że kłamie. Co było tam tak ważnego, że wolał zachować prawdę dla siebie? 

Wojna światów | Liam Dunbar [KONTYNUACJA NA PROFILU]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz