Prolog

10.7K 629 662
                                    

LEVI

Moje kroki odbijały się echem po uliczce wyłożonej kamieniami. Było tam dość ciemno, ale światła z niektórych okien rzucały nikły blask na podłoże. Gdzieś nagle wybucha płacz. Zignorowałem to. Zwykła oznaka słabości... Nie trudno o to w obecnej sytuacji. Większość ludzi z Shiganshiny którzy zostali przeniesieni za mur Rosa teraz zostali wysłani na samobójczą misję odzyskania terenów. Dość bestialskie posunięcie, ale ludziom zaczynało już brakować jedzenia, innego wyjścia nie było. Nie wiem po co ocaliliśmy ludzi, skoro nie byliśmy w stanie ich utrzymać dalej przy życiu.

Musiałem po prostu zrobić obchód po mieście, by zobaczyć czy wszystko w porządku. Szczerze mówiąc nic nie było w porządku, ale nic na to nie poradzimy. Nagle zatrzymałem się. Odwróciłem powoli głowę i zobaczyłem trójkę dzieci owiniętych cienkim szalikiem, skulonych gdzieś w kącie. Zmarszczyłem brwi. Była to dziewczyna i dwóch chłopców. Dzieci były pewnie głodne i zziębnięte... Ruszyłem dalej. Coś nagle ścisnęło mnie za serce i wróciłem się. Ukląkłem przy dzieciach.

- Gdzie wasi rodzice? Nie macie domu?

Jeden z chłopców podniósł lekko głowę i mruknął:

- Kapral Levi...

Nagle skamieniałem. Zastygłem z otwartą buzią. Patrzyłem się na chłopca ze zdziwieniem. Chciałem coś powiedzieć ale słowa po prostu nie przechodziły przez moje gardło.

- Chodźcie.

Chwyciłem chłopca za rękę i podniosłem z ziemi. Z wiekiem coraz bardziej łagodnieję. Reszta też posłusznie wstała. Chłopczyk nie puszczał mojej dłoni, miał bardzo zmarznięte dłonie. Gdy przechodziliśmy koło oświetlonego okna przyjrzałem się mu. Miał ciemne włosy i duże niebieskie oczy.

- Jak się nazywacie?

- Jestem Eren - chłopiec który trzymał mnie za rękę w końcu odpowiedział - To jest Armin i Mikasa.

Pokiwałem głową. Zaprowadziłem ich do mojego chwilowego mieszkania. W środku było przyjemnie ciepło. Podniosłem Erena i posadziłem na krześle przy stole. Powiedziałem innym by usiadali. Nie jestem dobry w gotowaniu, ale musiałem dać im coś do jedzenia. Udało mi się ugotować na szybko zupę warzywną, nic innego nie umiałem zrobić. Dzieci posłusznie siedziały na swoich miejscach. Rozdałem im talerze pełne dymiącej zupy i usiadłem przy nich. Sam nie jadłem, bo nie byłem specjalnie głodny. Wszyscy pochłoneli swoje porcje, a nawet poprosili o dokładkę. Gdy skończyli Eren popatrzył się na mnie. Powoli się odezwał:

- Kapralu Levi, możemy tu zostać? - głos mu się lekko załamał.

Zamarłem. Tego się nie spodziewałem. Za kilka dni i tak muszę opuścić to mieszkanie, poza tym nie mogę się opiekować trójką dzieci, jestem w końcu żołnierzem. Odpowiedź z trudem wyszła z moich ust.

- Niestety... Nie mogę się wami zająć. Przenocujecie tu, a potem znajdę kogoś by się wami zaopiekował - moja twarz nie okazywała żadnego wyrazu.

Ich spojrzenia nie wyrażały smutku. To były puste spojrzenia.

- Chodźcie spać. Odstąpię wam łóżko, powinniście się zmieścić.

Zaprowadziłem ich do sypialni. Pomyślałem, że już sobie poradzą więc skierowałem się do wyjścia. Stanąłem jednak w drzwiach i odezwałem się:

- Dobranoc.

Poszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Że też przy dzieciach mam takie dobre serce. Było już faktycznie późno, więc sam położyłem się na kanapie. Byłem zmęczony, więc prawie od razu gdy zamknąłem oczy zasnąłem. Mój sen był dość niespokojny.Nagle obudziłem się przez jakiś hałas. Ze zdziwieniem zdałem sobie sprawę, że jest nadal ciemno. Za oknem na niebie było pełno gwiazd i księżyc świecił zawieszony wysoko na niebie. Do salonu wpadało nieco bladego światła. Usiadłem na kanapie. Zobaczyłem jakiś nieduży kształt na tle okna i potwornie się wystraszyłem. Jednak po chwili poznałem sylwetkę dziecka. Przetarłem powoli oczy, by walczyć ze zmęczeniem.

- Przepraszam, nie mogę spać.

Miałem ochotę wrzucić go ponownie do sypialni, ale w tym chłopcu od początku było coś, co sprawiało, że miękło mi serce.

- Chodź tu, Eren.

Wyciągnąłem w jego stronę rękę. Podszedł do mnie i usiadł koło mnie na kanapie. Była dość mała, ale zmieściliśmy się na niej bez problemu, w końcu nie zajmowaliśmy dużo miejsca. Położyliśmy się i Jaeger ułożył głowę na mojej piersi. Serce szybciej mi zabiło.

- Przepraszam Eren - pogłaskałem go lekko po głowie - przepraszam.

Chłopak już spał.

No i mówcie jak wam się podoba? Mam już napisane prawie wszystkie części, ale muszę je jeszcze poprawiać. Będzie ich zapewne około 10 razem z epilogiem :)

Skayuu

Do Samego Końca [ERERI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz