Sokole Oko wraz z Srebrną Łapą dotarli do obozu niewiele przed zmierzchem. Kotka była bardzo zmęczona i jedyne co zrobiła, to zjadła małą mysz i zniknęła w legowisku uczniów. Kocur westchnął cicho, odprowadzając uczennicę wzrokiem. Sam ledwo trzymał się na nogach. Nie marzył o niczym więcej, jak tylko o miękkim posłaniu z mchu i długim śnie. Schylił głowę, wchodząc do legowiska wojowników. W panujących tam ciemnościach dostrzegł jasne futro Szadziowej Burzy i drzemiącą obok Kremowe Futro, jej młodszą siostrę. Minął ciemny kłębek, który mógł być Nocną Furią lub Zabójczym Pazurem, sądząc po jego rozmiarach. Przeszedł ostrożnie nad głową Ognistego Pióra. Ułożył się na własnym posłaniu i po kilku krótkich chwilach, zasnął. Śnił mu się sen, który męczył go od paru nocy. Uciekał przez mroczny i nieprzebyty las, zaplątując się w gęstwinie jeżyn. Nigdy nie wiedział co go goniło, ale miał przeczucie, że było to coś bardzo złego. Słyszał też dochodzące z oddali pomiaukiwania kocięcia. Przerażonego kocięcia. Kiedy jego serce zaczynało bić zbyt szybko, budził się, oddychając nienaturalnie płytko, wręcz z trudem łapiąc powietrze. Tym razem jednak tak nie było. Ta noc była niepokojąco spokojna i odprężająca. Jakby miała zagwarantować pomyślność nadchodzącego po niej dnia.
Pierwsze promienie słońca spoczęły na pyszczku Sokolego Oka, kiedy leniwie obrócił się na drugi bok. Trącany przez kogoś łapą, podniósł powieki jakby od niechcenia. Zobaczył pochylającą się nad nim sylwetkę Szadziowej Burzy. Nieświadomie wydał z siebie cichy pomruk niezadowolenia.
— Wstawaj ty leniwy kocurze! — miauknęła mu prosto do ucha. Wojownik podniósł się ociężale i spojrzał z wyrzutem na białą kotkę. Ona tylko ponownie musnęła go łapą i przyglądała mu się w milczeniu. Później wyszła i zniknęła mu z pola widzenia. Sokole Oko nie zrozumiał przekazu wojowniczki, ale wiedział jedno, był bardzo głodny. Podniósł się, przeciągnął i wyszedł na polanę. Rześkie powietrze działało orzeźwiająco na wciąż zaspanego kocura. Podszedł do miejsca, gdzie klan składował pożywienie i wybrał dla siebie dorodną sójkę. Zaszył się w cieniu starej topoli, której liście stawały się coraz to bardziej żółte. Sokole Oko lubił porę spadających liści. Wszędzie było kolorowo, a powietrze nie było parne i suche. Nim skończył posiłek, tuż obok usiadła Szadziowa Burza. Kotka w ciszy obserwowała mniej lub bardziej wypoczętych wojowników, którzy dopiero się obudzili lub wychodzili na poranne i łowieckie patrole. Sokole Oko rzucił na nią okiem, wciąż zastanawiając się, o co wojowniczce chodzi.
— Zbieraj się jak skończysz — miauknęła podnosząc się. — Pójdę obudzić nasze uczennice. Idziemy na szkolenie.
— Tylko mi nie mów, że mam spędzić pół dnia z tobą. — Sokole Oko z trudem przełknął ostatni kęs, który dziwnym trafem utknął mu w gardle. Czy on kiedykolwiek będzie mógł zająć się Srebrną Łapą sam? Szybko wstał i w kilku susach dogonił Szadziową Burzę. — Co dokładnie zamierzasz robić?
— Zobaczysz, czekaj na nas przy wyjściu — rzuciła biała kotka, kierując się w stronę legowiska uczniów. — Trochę to potrwa.
Sokole Oko kiwnął głową, ruszając w wyznaczone miejsce. Po drodze spotkał Ogniste Pióro, który jak co dzień, tryskał niespożytą energią. Czując na sobie spojrzenie rudego kocura, zmusił się by zawrócić i poświęcić mu chwilę. Ogniste Pióro zamruczał radośnie, kiedy przyjaciel usadowił się obok niego.
— Coś ty taki przybity, co, Sokole Oko? — zapytał uszczypliwie rudy wojownik, uważnie przyglądając się kocurowi. — Czyżby nie szło ci szkolenie?
— Nie o to chodzi — stwierdził bez emocji Sokole Oko, nie chcąc bawić się w gierki Ognistego Pióra. Jakby się nad tym zastanowić, to spędzali ze sobą bardzo mało czasu. Odkąd zostali wojownikami, ich życia wywróciły się do góry nogami. Spora część klanu uważała, że Ogniste Pióro próbuje stać się głównym pretendentem do tytułu wicezastępcy. Zawsze pozostawał w centrum wydarzeń i miał cel, do którego dążył. Sokole Oko natomiast wolał trzymać się w cieniu. Nie miał żadnych planów na przyszłość, swoje życie powierzył Klanowi Gwiazdy i ufał decyzjom antycznych wojowników. Kiedyś, jako uczeń, marzył o tym, by rządzić klanem. Lecz kiedy dorósł, zrozumiał, że to wymaga wielkiego poświęcenia. Dużym wyróżnieniem było dla niego otrzymanie ucznia, będąc wojownikiem z tak małym doświadczeniem. Nie zawsze widział logikę w decyzjach Księżycowej Gwiazdy, ale wierzył, że przywódczyni jest nieomylna. — Szadziowa Burza wiecznie wchodzi mi w drogę. Mam wrażenie, że to ona szkoli Srebrną Łapę, a nie ja.

CZYTASZ
Wojownicy || Cień Sokoła [ZAWIESZONE]
FanficNastały mroczne czasy dla Klanu Burzy. Złamany Kieł, okrutny przywódca tegoż klanu, od dawna spogląda łakomym okiem na tereny Klanu Strzały. Konflikt zaostrza się z każdym kolejnym księżycem, a przepowiednia niosąca w sobie śmierć tyrana powoli odch...