Lauren's POV
- Świetnie sobie radzisz. - już któryś raz z kolei chwali mnie młoda dziewczyna. - Dobrze, że w końcu zatrudnili kogoś rozgarniętego. - poprawia kołnierzyk czarnej, eleganckiej koszuli z logiem firmy na piersi.
Dostałam dzisiaj identyczną, tylko trochę większą. Caity jest dużo drobniejsza ode mnie i odrobinę niższa. Rozmiar S jest dla niej luźny, natomiast mój M idealnie dopasowany.
Cieszę się, że jest zadowolona z mojej pracy. Obawiałam się, że nie dam sobie rady, ale obsługa ekspresu do kawy i wydawanie posiłków wcale nie jest takie trudne. Ważne, żeby nie pomylić zamówień i z uśmiechem znosić marudzenie pracowników.
- O Boże. - słyszę jej wręcz przerażony szept.
Patrzy w punkt za moimi plecami, więc odwracam się, aby również ujrzeć powód jej nietęgiej miny. Tuż przed ladą stoi przepiękna kobieta. Ciemnobrązowe włosy swobodnie opadają na jej smukłe, opalone ramiona, nieodziane ani skrawkiem materiału. Mocno podkreślone, również brązowe oczy wpatrują się we mnie z niecierpliwością. Jej usta formują się w linię, gdy zaciska je z irytacji. Chyba powinnam cokolwiek powiedzieć, ale jestem zbyt zahipnotyzowana jej niezwykłą urodą.
- To, co zawsze. - odzywa się w końcu.
Jej głos jest szorstki, ale jednocześnie tak aksamitny.
Wracam do rzeczywistości, gdy Caity trąca mnie łokciem w ramię.
- Jestem tu pierwszy dzień. - odpowiadam z gulą w gardle.
To niesamowite, jak ta obca kobieta na mnie działa.
- Nie wiem, co Pani zawsze zamawia. - dodaję.
O dziwo jej surowe spojrzenie nieco łagodnieje. Nadal milczy, więc ciągle nieznacznie się obawiam, ale wygląda już minimalnie mniej jak wygłodniała kobra.
- Sałatka z krewetkami, do tego czerstwe pieczywo i szklanka wody mineralnej z witaminami. - odzywa się dziewczyna, stojąca obok niej.
Dopiero teraz zwracam uwagę na swoją przyjaciółkę. Nawet jej nie zauważyłam. Nic dziwnego. Karla Cabello skupiła na sobie całą moją uwagę.
- Dla mnie tosty ze szpinakiem. - odzywa się ponownie, posyłając mi przy tym surowe, karcące spojrzenie.
Chyba wspominała mi o tym, co kobieta jada, ale musiało mi to wylecieć z głowy.
Kiwam głową na znak, że zrozumiałam i odchodzę dwa kroki w tył, po tym jak brunetka zapłaciła za posiłki.
- Nie było najgorzej. - śmieje się cicho moja nowa koleżanka. - Ja za pierwszym razem miałam bezdech.
- Czyżby? - mruczę, niezadowolona z siebie.
Nie powinnam tak zareagować. Przecież to tylko drugi człowiek. Wpływowy, bogaty, cholernie seksowny, przepiękny, ale nadal człowiek. Kogo ja oszukuję. Ta kobieta to chodząca perfekcja. Jestem tylko ciekawa, czy w środku jest równie nieskazitelna, co na zewnątrz.
- Dasz radę zanieść zamówienie? - chichra się pod nosem.
- Oczywiście. - prostuję plecy, po czym odbieram od niej tackę z przygotowanym już jedzeniem dla pani Cabello.
Ostrożnie obchodzę blat i ruszam w kierunku stolika, który zajmują. Widać, że dyskutują o czymś z wzajemnym zaciekawieniem. Może Normani przesadza, i ona wcale nie jest taka zła.
- Smacznego. - uśmiecham się uprzejmie, stawiając przed nią posiłek. - Tosty będą za chwilę. - dodaję, zwracając się do Hamilton.
- Dziękuję. - odzywa się pani Karla, nieznacznie, ale jednak zauważalnie unosząc kąciki ust.
Uchylam tylko głowy i odchodzę. Szybko wracam za ladę, widząc kolejną kobietę, stojącą przed nią.
- Co podać? - pytam grzecznie.
- Espresso, złotko. - jej twarz wręcz promienieje.
- Oczywiście. Zanieść do stolika?
- Nie, nie. Poczekam. - posyła mi kolejny uśmiech.
Kobieta płaci, a ja podchodzę do ekspresu. U mojego boku pojawia się Caity.
- No pięknie. Jednego dnia poznałaś dwie największe szychy tutaj. - śmieje się.
Już zdążyłam zauważyć, że jest bardzo pozytywną osobą. Chyba nie będę miała z nią żadnego konfliktu.
- Allyson Hernandez nie musisz się obawiać. Co najwyżej zarazi cię tą swoją radością.
- To jesteście dwie. - żartuję, za co dostaję z łokcia w bok.
To będzie przyjemna praca. No, chyba że wywalą mnie na zmywak.
CZYTASZ
iიsoოიio | CAMREN |
FanficDodzwoniłeś się na gorącą linię. Jeśli nie ukończyłeś osiemnastego roku życia, zakończ połączenie. Aby odbyć seks rozmowę, pozostań na linii.