No, jestem pseudoartystką, to już wiemy, a teraz dam temu kolejne świadectwo.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zaczęło się od tego mema. Uznałam, że połowa moich rysunków to fanarty, więc nikt nigdy nie potraktuje mnie poważnie.
Ale to nic, bo ja siebie też nie traktuję poważnie, więc narysowałam dziś ultra fanart.
🌸
Uwaga, bo to zabawna historia.
Otóż mój młodszy brat kupił pod moją nieobecność najnowszą część Piratów z Karaibów (i obejrzał, zdrajca, nie czekając na mój powrót), a ja siedziałam dziś znudzona w domu, więc postanowiłam, że nie będę gorsza i też obejrzę (swoją drogą, lubię tę część, jest zabawna). Oglądając tak, uznałam, że kapitan Salazar jest cudownym człowiekiem. Naprawdę. Takim uroczym chłopaczkiem, który chce tylko ponownie poczuć słoneczko przypiekające mu jego niegdyś śniade policzki i ciepły wiatr we włosach, a przy tym robi wszystko, żeby traktowano go poważnie, i cieszy się jak dziecko, kiedy wołają mu per capitán.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
To moje kochane dziecko słońca, kocha mewy, ma obsesję na punkcie piratów, biega wszędzie i krzyczy 'Sparrow' z hiszpańskim akcentem, wypluwając to nazwisko z całą nienawiścią, na jaką go stać.