Czuję się odrzucona przez kogoś, choć tak naprawdę nie odrzucił mnie nikt.
Czuję, że brakuje mi czegoś choć mam wszystko co powinnam mieć.
Wydaje mi się jakby czegoś mi ujęto, a jednak nie zabrano mi nic.
Od pewnego czasu myślę o kimś. Nie znam imienia i nazwiska, wiem tylko jak wygląda, ale i tego z dnia na dzień jestem mniej pewna. Ile ma lat mogę się tylko domyślać, ma kogoś?! Nie wiem.
Spędziłam z nim cały wieczór a tak naprawdę nie wiem nic.
Myśląc sobie tak teraz to nawet nie wiem czy jest blondynem czy brunetem. Wiem że nieziemsko tańczy. Nie znam go, a tak pragnę spotkać to jeszcze raz.
Jestem taka niezauważalna. Dla tej sfery zbyt... słaba. Zdaje sobie sprawę, że to tylko marzenia, na zawsze. Wstydzę się siebie. Onieśmiela mnie. Mówię jakbym znała go chociaż trochę, a tak naprawdę bawiliśmy się na jednej imprezie.
Chciałabym dowiedzieć się kim on jest, co lubi, ile ma lat i inne rzeczy..., chciałbym go po prostu lepiej poznać. Ale to nie jest takie proste lecz jednak możliwe do zrealizowania.
Chciałabym, ale boję się wyśmiania. Na pewno to co by mnie gdzieś w głębi zabolało to na pewno nie było by nic dla mnie niewiadomego. Tak bardzo boję się krytyki, że tylko marzę o szczęściu i miłości. Może jednak by się udało, ale strach jest mocniejszy, a ja słaba. Niby strach jest we mnie, Ale tu wydaje się być zupełnie inna postacią. Siedzi i czyha tylko na to jak zbiorę w sobie siły i odwagę by zrobić coś do przodu, a wtedy on się pojawia i nagle wszystko znowu wraca do początku, zera, zaczyna się ponowny proces odbudowy samego siebie.