Parę dni po zdarzeniu w parku zdążyłem prawie całkiem o nim zapomnieć. Studia, nauka, praca, codziennie obowiązki, w tym spacery z Vivi, zajmowały cały mój czas, więc nie miałem okazji, by zastanawiać się więcej nad tym incydentem. Tego dnia wróciłem do domu później niż zwykle, ponieważ zajęcia na uczelni przedłużyły się, ku irytacji mojej i reszty studentów. Opadłem na kanapę bez sił i włączyłem telewizję, by obejrzeć wiadomości. Burczący brzuch przypomniał mi, że od rana prawie nic nie jadłem, więc resztkami sił zwlokłem się z wygodnej sofy i poszedłem do kuchni.
- Tylko nie tooo - jęknąłem, gdy zobaczyłem, że moja lodówka świeci pustkami.
Świetnie, będę musiał iść do sklepu. Rzecz jasna nie miałem na to ochoty, ale cóż zrobić, nie wybierasz chwili, w której zgłodniejesz. Daleko do supermarketu nie mam, co podnosiło mnie na duchu przez całą drogę.
Właśnie próbowałem się zdecydować, czy kupić tańsze chipsy, o gorszym smaku, czy te z wyższej półki cenowej, ale idealnie dla mojego dość wybrednego podniebienia (musicie wiedzieć, że to był prawdziwy dylemat, bo jestem biednym studentem, no ale nawet biedny student musi czasem dobrze zjeść, prawda?), kiedy ktoś złapał mnie za ramię. Gwałtownie się odwróciłem, a z rąk wypadła mi paczka serowych chipsów (tych tańszych). Osobą, która tak mnie wystraszyła był... Byun Baekhyun.
- O kurczę, wybacz, stary, nie wiedziałem, że jesteś aż tak strachliwy - mężczyzna się zaśmiał.
- Potrzebujesz czegoś? - zdenerwowany sytuacją, starałem pozbyć się go jak najszybciej.
- Miałem zamiar tylko się przywitać, ale skoro kupujesz chipsy... - spojrzał na moje zakupy - Możemy zjeść je razem.
- Chyba śnisz - sapnąłem i próbowałem go wyminąć.
- Ejej, tak łatwo mi nie uciekniesz - Byun pociągnął mnie za łokieć - Przecież bierzesz dwie paczki, starczy dla nas obu.
- Wcale nie biorę dwóch, jakbyś jeszcze nie zauważył, to kiedy nagle mnie zaczepiłeś, jakbym był twoim dobrym przyjacielem, miałem problem decyzyjny - wskazałem na chipsy, z których opakowań uśmiechały się do nas ziemniaki w spódniczkach.
- Ja bym wziął te - któż by się spodziewał, że Baekhyun wybierze droższy wariant.
Westchnąłem ciężko i odłożyłem tańsze przekąski z powrotem na półkę i ruszyłem do kasy. Mój znajomy rzecz jasna poszedł za mną. Zapłaciłem i wyszedłem przed sklep. On za mną. Ignorując go kompletnie, ruszyłem do domu. On za mną. Kiedy byliśmy już blisko, zorientowałem się, że jak tak dalej pójdzie, to dowie się, gdzie mieszkam, a tego kategorycznie nie chciałem. Czas działać.
- Zamierzasz dalej iść tak za mną? - zapytałem.
- Kupiłeś mi chipsy, chcę je zjeść - odpowiedział nonszalancko, a ja zagotowałem się w środku z wściekłości.
- Jakie twoje?! Jakie twoje?! To moje chipsy, słyszysz, moje, to ja je kupiłem, zapłaciłem za nie pieniędzmi, które ja zarobiłem i teraz to ja je zjem, wytłumaczyć ci coś jeszcze?!! - straciłem panowanie nad sobą i w tym momencie wrzeszczałem już na całą ulicę.
Byun chyba nie tego się spodziewał, bo stał skołowany na środku chodnika i nerwowo rozglądał się dookoła. Zastanawiając się, co zwróciło jego uwagę, także się rozejrzałem i wtedy zdałem sobie sprawę, że patrzy na nas pełno osób. Cholera, co za wstyd. Nie myśląc już logicznie, złapałem Baekhyuna za rękę i pobiegliśmy do mojego mieszkania, szybko wbiegliśmy schodami na górę i znaleźliśmy się w środku. Zamknąłem za nami drzwi i wtedy dotarło do mnie, co ja tak właściwie odwaliłem. Zaprosiłem do siebie Byun Baekhyuna, który na dobrą sprawę wciąż był dla mnie nieznajomym gościem z parku, który podczas pierwszego spotkania zachowywał się, jakby miał nie do końca równo pod sufitem. Spojrzałem na niego ukradkiem. Chyba jeszcze do niego nie doszło, co się stało, bo stał skołowany na środku mojego przedpokoju z policzkami czerwonymi jak krew, co sprawiło, że zacząłem się zastanawiać, czy to z wyczerpania po szybkim biegu, zimna, czy zażenowania podczas sceny, którą zrobiłem nam na środku ulicy.
- Eee, no, to jest mój dom, witam - zacząłem nieskładnie.
- Myślę, że powinienem już iść - mężczyzna podszedł do drzwi.
- Ej, a chipsy? Tak bardzo chciałeś je zjeść, specjalnie wziąłem te droższe!
Mój krzyk obudził Vivi, który nagle znalazł się obok nas i zaczął szczekać oraz skakać na mojego gościa.
- Vivi, opanuj się - złapałem go za obrożę.
- Dobra, dawaj te chipsy - chłopak zaczął zdejmować buty.
Nagły zwrot sytuacji znów zdekoncentrował mnie na chwilę, ale szybko wróciłem do siebie i zaprosiłem gościa do niewielkiego pokoju.
- Trochę tu bałaganu, nie zakładałem, że ktoś mnie dziś odwiedzi - usprawiedliwiałem się.
- Spoko, to tylko krótkie posiedzenie chipsowe - uśmiechnął się Baekhyun. Miał bardzo ładny uśmiech, który dodał mi otuchy, a przez głowę przemknęła mi myśl, że może jednak nie jest aż tak niepoczytalny, za jakiego go miałem - Masz tylko jeden pokój?
- Tak, jestem biednym studentem, który żywi się najtańszym żarciem, jakie mają w supermarkecie, a okazjonalnie pozwala sobie na luksusy, do jakich należą te chipsy - wskazałem na paczkę, która leżała pomiędzy nami na kanapie.
Jedliśmy i jedliśmy, przekąski nie chciały się skończyć, a ciążąca pomiędzy nami cisza doprowadzała nas obu do szału. No dobra, przynajmniej mnie. Zbierałem się w sobie, by spytać Baekhyuna o coś mądrego, na przykład o to, czy od urodzenia mieszka w Seulu, lecz ten mnie uprzedził:
- Dlaczego właściwie mnie tu zaprosiłeś?
Znów zapadła cisza. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, ponieważ tak naprawdę sam chciałbym to wiedzieć. Dlatego postawiłem na szczerość:
- Tak naprawdę sam chciałbym to wiedzieć. Chyba dlatego, że odstawiłem niezłą szopkę na ulicy - zawstydziłem się na samą myśl.
- Noo, nie spodziewałem się tego po tobie - zaśmiał się.
- Byłeś cały czerwony, nieźle się zawstydziłeś - postanowiłem trochę go powkurzać.
- Ej! To twoja wina! I tak nie udało ci się uciec od przeznaczenia, widzisz, tak czy siak siedzę u ciebie i jem chipsy - wepchnął sobie do ust ogromną garść.
- Nie pozwalaj sobie! - zanurzyłem rękę w opakowaniu i wziąłem sobie jeszcze większą garść.
Rozpoczęliśmy grę, która polegała na tym, kto zje więcej za jednym razem, przez co skończyliśmy paczkę bardzo szybko. Gdy Baek wepchął sobie do ust ostatnią garść, spojrzeliśmy po sobie. Chłopak pośpiesznie wstał z kanapy.
- Dzięki za gościnę, będę się już zbierał - rzekł - Masz jakąś kartkę i długopis?
Podałem mu to, co chciał, a on szybko dał mi karteczkę z powrotem.
- Tu jest mój numer, tak jakbyś chciał kiedyś zjeść chipsy jeszcze raz. Wtedy ja stawiam - uśmiechnął się i wyszedł, a ja zostałem sam z pustym opakowaniem i mętlikiem w głowie.

CZYTASZ
Don't Tell Anybody || Sebaek
FanfictionW momencie, gdy po raz pierwszy cię zobaczyłem, już byłem przegrany.