*Luke*
Otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się lekko na widok śpiącego Mikey'a, który miał głowę na mojej klatce piersiowej.
Wysunąłem się z łóżka tak by nie obudzić MOJEGO chłopaka. Zgarnąłem przypadkowe ubrania z szafy i wszedłem do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i się przebrałem. Zszedłem na dół do kuchni i postanowiłem zrobić nam śniadanie. Padło na naleśniki.
Mikey je kocha...............
Wyjąłem potrzebne rzeczy i zabrałem się do roboty. Po kilku minutach wszystko było gotowe. Wyjąłem dwie szklanki i nalałem do nich ulubiony sok Mikey'a ~ z czarnej porzeczki.
Wszystko położyłem na tacę i ruszyłem do NASZEJ sypialni.- Dzień dobry promyczku. - ucałowałem chłopaka w czoło.
- Dzień dobry Lukey. - potarł oczy piąstkami.
Słodziak..........
- T......tt........to dla mnie.....ee? - spytał lekko się jąkając.
- Tak kochanie. - podniósł się do siadu.
Resztę poranka spędziliśmy na karmieniu się wzajemnie i całowaniu.
W czym Mikey jest wspaniały.......
Parę chwil po 14 przyszedł do nas Cashton. Albo przyszli?
Walić.........
Tak czy siak mieliśmy gości........
- Hej chłopaki! - zawołał Calum wchodząc do naszego domu.
- Hej. - odpowiedzieliśmy z Michaelem w tym samym czasie.
I tak zleciały nam kolejne godziny. Rozmawialiśmy na różne tematy. Poczynając od tego jak spędzimy nowy rok na tym, że chłopaki przeprowadzają się razem niedaleko nas.
Zastanawiacie się jak spędzimy nowy rok co?
Wiem..........
Ale nie wiem do kogo mówię........
Dobra. Wracając.........
Mikey chce oglądać fajerwerki.
A ja?
Ja moi drodzy chce obściskiwać się z nim do północy a potem planować naszą przyszłość.
Bo tak. Wiążę z Mikeyem moje plany.
Chcę się mu oświadczyć i wziąć ślub. A potem adoptować dziecko i dbać o nie oraz mojego promyczka.
Ale nie wiem czego chce Michael........
A jak nie chce tego co ja?
To dupa blada i tyle.......
- Do zobaczenia Luke! - z przemyśleń wyrwał mnie głos Ashtona.
- Pa i szczęśliwego nowego roku. - uśmiechnąłem się.
- Wzajemnie! - i wyszli.
Papapapapa.............
O jeeee poszli...........
- Co robimy? - MÓJ KOCHANY CHŁOPAK (przyszły mąż) uwiesił mi się na ramieniu.
- Najpierw przygotujemy jedzenie, a potem buzi. - uśmiechnąłem się przebiegle.
- Okej. - cmoknął mnie w usta i poszedł w stronę kuchni.
Cwaniaczek..........
Pobiegłem za nim i go złapałem na co wydał z siebie pisk.
- Luke nigdy więcej mnie tak nie strasz głupiutki człeku.... - zaśmiał się różowy.
- Ja głupiutki? Ja? - odwróciłem go przodem do mnie i mocno pocałowałem.
Trwaliśmy tak chwilę po czym pogłębiłem pieszczotę. Słodziak mruknął w moje usta.
- A teraz jedzonko. - oderwał się ode mnie.
- A ja? - zapytałem z "wyrzutem".
Podbiegł do mnie i pocałował w usta.
- Potem skończymy. - złapał mnie za rękę i pociągnął do kuchni.
Wzięliśmy z tamtą pare paczek chipsów, żelków i paluszków. Oraz picie. Położyliśmy wszystko na stoliku w salonie i wączyliśmy telewizję.
Nie wytrzymam.........
Mikey jest taki uroczy............
Zanim się powstrzymałem, przyciągnąłem chłopaka do pocałunku.
Jak on genialnie całuje............
O boże..........
Zawisłem nad chłopakiem, który leżał pode mną na kanapie i bezczelnie przygryzał wargę.
Piękny..........
Cudowny...........
Idealny...........
Perfekcyjny...........
Śliczny............
Słodki................
Uroczy..........
I cały mój.........
Po raz kolejny tego wieczoru mocno go pocałowałem. Po chwili przygryzłem jego wargę i lekko za nią pociągnął em na co westchnął. Do naszego pocałunku dołączyłem język.
10.............
9...........
8.............
7..............
6..............
5...................
4................
3..............
- Kocham cie
2............
- A ja ciebie
1............
************************************
No co skarby jeszcze tylko epilog. Zaraz żegnamy się z New York Love ❤️ kocham wasxxNadiaxx
💕❤️💕❤️💕
CZYTASZ
New York Love || m.c. and l.h. || [✔️]
Fanfiction" gdzie Luke przeprowadza się z jednej dzielnicy w Nowym Jorku do drugiej i dowiaduje się, że będzie miał współlokatora...." " gdzie nieśmiały Michael przeprowadza się do Nowego Jorku i obawia się osoby, z którą ma zacząć mieszkać....." Jest to krót...