- Moje gratulacje- powiedziała Luna, kiedy siedziałyśmy same w domu.
-Dziękuję- odpowiedziałam.
- Teraz, jak jesteś dowódcą, to możesz zmienić partnera
-Myślisz, że chcę to zrobić?
-Nie wiem, to twoja decyzja, ale większość by zmieniła
-Nie jestem taka, jak inne, a tak poza tym to dzięki tobie jestem dowódcą i nie jestem pewna czy dam sobie radę. Musisz mi pomóc- powiedziałam stanowczo siadając na krześle.
-Cóż za zaszczyt, Pani Dowódco- powiedziała poważnie Luna.
-Mów do mnie Lexa, bo przecież jesteśmy partnerkami.
-Narazie tak
-Na zawsze będziemy partnerkami!- wykrzyknęłam, po czym brązowowłosa spojrzała się na mnie, ze zdziwieniem- Przepraszam, poniosło mnie troszeczkę.
-Rozumiem- powiedziała patrząc w moje oczy- skoro tak mówisz, tak też napewno jest.
-Skoro jesteśmy partnerkami, to musisz mi zaufać Luna.
-Ufam Ci, tylko się boję- zauważyłam, że dostała szklanych oczu.
-Przed czym możesz się bać?- powiedziałam z uśmiechem.
-Przed utratą Ciebie-powiedziała patrząc się w moje oczy.
Zaczęło być niezręcznie. - jak możesz bać się mnie stracić, jak Ty co chwilę ratujesz mój tylek- powiedziałam, śmiejąc się.
-Nie mam na Ciebie wpływu
-Niestety masz i to ogromny- stwierdziłam, po czym ona ze zdziwieniem spojrzała na mnie.
-Niby jaki? Jesteś dowódcą, nikt nie ma na Ciebie wpływu. Ty masz wpływ na wielu.
-Obyś miała rację- powiedziałam po czym przybliżyła się do mnie.
Usiadła w rozkroku na moje kolana i spojrzała mi się w oczy. Uśmiechnęłam się do niej po czym delikatnie pocałowała mnie w usta. Oblizała wargę i zaczęła mnie całować bardzo namiętnie. Następne ja zaangażowałam się w ten pocałunek, przyciągnęłam ją do siebie delikatnie gryząc jej wargę. Poczułam motylki w brzuchu. Zauważyłam, że w sprawach intymnych jest trochę nieśmiała, więc postanowiłam rozpocząć. Założyłam jej ręce na moją szyję, a moje ręce powędrowały na jej pośladki. Podniosłam ją i szłam w stronę łóżka. Rzuciłam ją na nie. Położyłam się na niej i zaczęłam namiętnie ją całować. Po chwili moje pocałunki powędrowały do jej szyi. Zrobiłam na niej kilka malinek słysząc ciche jęki Luny nad moim uchem. Nachyliłam się nad jej twarzą patrząc się w jej oczy.
-Jesteś pewna?- zapytałam.
Nic nie powiedziała tylko chwyciła moją głowę rekoma i zaczęła mnie całować. Przekreciła się i wtedy ona była na górze.
-Czy wyglądam ci na osobę niezdecydowaną?- zapytała po czym nie czekając na odpowiedź ściągnęła ze mnie górną część ubrania patrząc się na moje kobiece kształty.
Zaczęła pieścić moje piersi i robić na nich malinki. Pojękiwałam, gryząc przy tym wargę. Podniosłam się do niej składając pocałunek w jej usta. Ściągnęłam jej ubranie i chwilę przeglądałam się jej. Patrzyłabym się dłużej gdyby nie przysunęła się do mnie. Zaczęła zdejmować moje dolną część ubrania powoli, patrząc się w moje oczy. Gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Ja i Luna zaczęłyśmy się natychmiast ubierać. Zrobiliśmy o dziwo to bardzo szybko i pobiegłyśmy do drzwi. Zauważyłyśmy w drzwiach wysokiego, umięśnionego mężczyznę.
- Czy chciałaby Pani komador poćwiczyć różne rodzaje walki? Chętnie zostałbym nauczycielem Pani komandor- powiedział z powagą.
-Oczywiście, a kie..-miałam zamiar się zgodzić, gdy przerwała mi Luna.
-Bardzo mi przykro ale Pani dowódca ma już nauczyciela- powiedziała, po czym zamknęła mu pod nosem drzwi.
Spojrzałam na nią marszcząc brwi.
-Lexa, ja chciałabym Cię uczyć walki- powiedziała po czym się uśmiechnęła.
Podeszłam do niej składając jej krótki, czuły pocałunek na jej wielkich ustach.
- Dobrze nauczycielu- powiedziałam puszczając jej oczko- idę się umyć, ale tu jak wrócę, to dokończymy to co zaczełyśmy.
-Oczywiście Pani dowódco- powiedziała śmiejąc się
Poszłam się umyć. Siedziałam jakiś czas w wannie myśląc o tym, jak będzie wyglądało moje dowództwo. Po chwili przypomniałam sobie o Lunie, która czekała na mnie w łóżku. Owinęłam się kocem i poszłam do niej.
-Kochanie wróciłam, szykuj się!- na odpowiedź usłyszałam jej ciche chrapanie- śpisz już, serio?.. Ehh.. Dobranoc...
CZYTASZ
COMMANDER LEXA || Clexa
БоевикLexa jest zwykłym kłusownikiem, lecz kiedy poznaje kobietę o imieniu Luna, to jej życie zaczyna się gwałtownie zmieniać... (Pisałam tą książkę dość dawno, więc jest w niej dużo błędów)