Przedwiośnie było najgorsze. Treningi w błocie, zimnie i wodzie wcale nie były najlepsze, a co tu mówić o zmiennej pogodzie. Jednak teraz pogoda się poprawiła, ponieważ był już koniec kwietnia, a co za tym idzie, Wielkanoc. Już pierwszy trening wydawał się dość dziwny. Przy wejściu do stajni stały koszyczki z nietypową zawartością i kolorowymi jajkami. Co płochliwsze konie uskakiwały przed nimi w panice. Modroświt wybałuszył oczy, gdy ujrzał wielkiego zająca na drodze na tor. Obok toru leżały malowane jajka. Modroświt starał się nie zwracać na nie uwagi na pisanki rozrzucone obok toru. Jego starania poszły na marne i tak się rozkojarzył,że Sygnał wyprzedził go o klika długości. Najśmieszniejsza rzecz miała nastąpić dopiero później. Agnieszka i kilka innych dziewczyn stajennych przyszły do koni z wielkimi puszkami farb. Nie, nie farb do malowania ścian, tylko czegoś zupełnie innego. Wzbudziło to zainteresowanie wszystkich koni. Po chwili dziewczyny postawiły puszki na ziemi i je otworzyły. W środku znajdował się kolorowy płyn. Agnieszka umoczyła w farbie pędzel i smagnęła nim o boku emerytowanego siwka Wsyria. To samo czekało inne konie. Modrosłońce miał namalowane słońce na szyi. Sygnał miał zamalowaną na zielono strzałkę na pysku. Masyw otrzymał różowe kropki na grzbiecie. Prezes żółtą koronę na boku. Graffiti czarne paski na pęcinach. Kryptonim drobne ciemnozielone kropki na całym ciele. A Modroświt miał odbitą ludzką szarą rękę na szyi. Po krótkiej sesji zdjęciowej koniom zmyto farbę i mogły wrócić na pastwisko.
➰➰➰
Na następny dzień po farbie nie było śladu, a Świt mógł się rozkoszować całym dniem na pastwisku. Ogier już miał pogalopować do Kryptonima, ale przypomniał sobie o ostatniej kłótni z Modrosłońcem. Wypadało go przeprosić. Gniady ominął dziurawe ogrodzenie sąsiedniego pastwiska i zaczął się rozglądać, szukając swojego brata. Pastwisko dla starszych koni miało większą powierzchnie , więc trudnej było go wypatrzeć . Jednak w końcu go zauważył. Stał na pastwisku i rozmawiał o czymś z dwójką klaczy. Zaciekawiony Modroświt podszedł do rozmawiającej grupy. Modrosłońce od razu zauważył młodszego brata i zarżał do niego. Modroświt podkłusował do brata, a starsze konie przerwały rozmowę.
- Modrosłońce... dzięki, że mnie obroniłeś przed Prezesem i Masywem. No i przepraszam za wczorajsze- westchnął gniady. Modrosłońce kiwnął głową i powiedział:
- Dzięki. Aa, poznaj Sycylię i Ethnę-wskazał na dwie klacze, jedną kasztanowatą, i drugą młodszą, myszatą. Ta myszata była wyraźnie zawstydzona. Po chwili kasztanowata Sycylia wróciła do rozmowy ze Słońcem, natomiast jego młodszy brat podszedł do Ethny i zaczął rozmowę.
-Cześć, jestem Modroświt- powiedział niepewnie gniady.
- Emm, no cześć. Jestem Ethna- powiedziała lekko zawstydzona Ethna. Modroświt parsknął. Z przekąsem patrzył na starszego brata, który z ożywieniem dyskutował z Sycylią.
- Tylko gadają i gadają- parsknęliśmy Ethna, patrząc z pogardą na siostrę.
- Zaczyna mi się wydawać, że pomiędzy nimi jest coś więcej- zaśmiał się Modroświt.
- Ano, może.
I tak przez długi czas obydwoje rozmawiali, aż zaczęło się ściemniać.
➖➖➖
Hej!
No już długo po Wielkanocy, dopiero teraz sobie przypomniałam o tej książce xD
Wybaczcie za taką przerwę, teraz macie rozdział.
Jakieś życzenia, co następne?
Pozdrowionka
Nąrdik
CZYTASZ
Słońce nie wzejdzie
Short StoryModroświt jest najlepszym polskim koniem wyścigowym w sezonie. Wygrywa każdy wyścig, zdobył potrójną koronę, jest znany nawet w Niemczech. Deklasuje swoich przeciwników z ogromną przewagą. Pewnego dnia Amerykanie odkrywają jego potencjał, i zabieraj...