- Król chce cię zabić? - Otworzyłam szeroko oczy - Jesteś jego synem.
- W tym właśnie problem - Podrapał się po głowie a wzrok utkwił w butach - Przez ostatnie pięć lat zarzucają mu iż nie radzi sobie z rolą władcy. Dowiedział się, że ludzie spiskują za jego plecami. Powybijał wszystkich którzy stanęli mu na drodze aczkolwiek ja jestem największym problemem. To ja jestem jego następcą, więc postanowił mnie zabić.
- Skąd to wiesz? - Podeszłam do niego - Przecież nie mógł ci sam tego powiedzieć.
- Ten zdrajca o którym ci mówiłem, był moim przyjacielem - Podniósł wzrok i spojrzał prosto w moje oczy - Zanim ojciec go zabił, zdążył mi powiedzieć czego się dowiedział.
- Więc dlaczego udajesz?
- Ty masz swoją rolę, ja mam swoją. Muszę udawać, że wszystko jest dobrze. - Spojrzał na słońce, które powoli zachodziło - Ale dość tego. Żyje z tą informacją już od jakiegoś czasu, nie może to przeszkodzić naszemu zadaniu.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, by on również za wszystko zapłacił. Tym bardziej jeśli wiem, że w zamku jest jedna osoba której mogę zaufać. - Złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Mimo, że mieliśmy jeszcze dużo spraw do omówienia to nie mogliśmy tu zostać do końca dnia.
•••
Miałem wyrzuty sumienia, że zdradziłem Rosalie przed królem. Chociaż nie było jej przy rozmowie to miałem dziwne uczucie, że ona wie wszystko. Chciałem ją chociaż przeprosić, wytłumaczyć całe zajście ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Nie było jej w komnacie, Lorette także gdzieś zniknęła. -Czyżby wybrały się na spacer? - Było to bardzo możliwe, w końcu sam bym nie wytrzymał siedząc non stop w swoim pokoju.
Wybrałem się na obchód. Miałem cichą nadzieje, że w końcu znajdzie się jakaś robota dla mnie ale nic z tego. Nic się nie dzieje - Jak zawsze.
Przeszukałem cały zamek i nigdzie ani śladu Rosalie ani Lorette. Już miałem wracać do pokoju gdy napotkałem Madrana. Opierał się o ścianę i wygrzebywał brud spod paznokci. Czasami na prawdę nie wiedziałem co ten chłopak ma w tej swojej pustej głowie. Podszedłem do niego i uderzyłem w ramię
- Jesteś na służbie! Zachowuj się jakoś..
- Yy.. Generale! - Wyprostował się - Przepraszam ja tylko..
- Nie tłumacz się już - Wyjrzałem przez okno na ogród i coś przyciągnęło moją uwagę. - Idź już, zastąpię cię
- Tak jest generale!
Nawet nie spojrzałem w stronę odchodzącego Madrana. Wzrok utkwiony miałem w Rosalie, idącej w towarzystwie księcia Marciala.
•••
Zbliżała się pora kolacji, więc gdy dotarliśmy na plac zamkowy, ślina ciekła nam z głodu. Powiedziałam księciu, że nie możemy iść razem bo wygląda to podejrzanie. Zgodził się ze mną i rozdzieliliśmy się tuż przed wejściem.
Wróciłam do swojej komnaty i padłam na łóżko. Wszystkie myśli, to czego się dowiedziałam, otoczyło mnie ze wszystkich stron. Przymknęłam oczy i przykryłam twarz poduszką.
- Uważaj bo się udusisz - Podniosłam się w mgnieniu oka i rzuciłam w mężczyznę poduszką po czym wrzasnęłam przerażona. - To ja, wyluzuj.
Stałam nieruchomo a moje serce galopowało jak szalone.
- Co ty tu robisz? - Wydyszałam - Wynoś się!
- Tak szybko wypraszasz starego przyjaciela? - Posłał mi uśmiech i uniósł wysoko brwi
- Nie powinno cię tu być.. Ktoś cię zobaczy!
- Nie zobaczy... Daj spokój Rosalie - Puścił mi oczko a ja ze zdumienia otworzyłam usta - Bo tak się teraz nazywasz, prawda?
- Czego chcesz? - Podeszłam do niego i ściszyłam głos do szeptu - Zepsujesz cały plan
- Jestem tutaj, bo chce się dowiedzieć jak się sprawy mają, malutka - Podniósł dłoń i próbował mnie dotknąć ale odsunęłam się.
- Mów co chcesz i się wynoś!
- Ciii.. Jeszcze ktoś nas usłyszy - Zaśmiał się gardłowo po czym wyminął mnie jednych ruchem i padł na łóżko - Więc? Masz mi coś do powiedzenia?
- Najpierw ty mi powiedz, jak się tu dostałeś? - Postąpiłam krok do przodu i usiadłam na brzegu materaca
- Powiem ci, że tutejsze straże są bardzo ale to bardzo.. Nieuważne? Niezdarne? No nie ważne, łatwo poszło. - Przysunął się obok mnie i oparł głowę na dłoni - Dowiem się czegoś od ciebie?
- Nie wiem gdzie jest
- Twój ojciec czy król? - Ponownie się zaśmiał
- Ojciec. Król, tak jak mówiłeś skupia się na Gabrielu. - Wiedziałam, że nie zdziwi się tą wiadomością.
- Och! Ależ on głupi, a książę? Może on coś wie?
- Książę jest czerwoną różą..- Choć chciałam zatrzymać to dla siebie, musiałam. Być może Aaron coś wiedział, a każda informacja to waga złota.
- No nie! Ile w tym zamku jest zdrajców!
Padłam na łóżko i zamknęłam oczy.
- Też się zdziwiłam..
- A znak? Nabrali się?
Obróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam na niego z uśmiechem na twarzy.
- Generał wybrał mnie dzięki niemu. - Przypomniała mi się jedna najważniejsza sprawa - Opłaciłeś tego starego strażnika? Mam nadzieje, że nas nie wyda
- Tym się nie przejmuj kochaniutka, sprawa załatwiona.
•••
Dwa lata wcześniej...
Jechaliśmy już trzy dni. Wszystkie kości bolały mnie od siedzenia w jednej pozycji. Nie miałam pojęcia w jakim królestwie się znajdujemy, jedynie Aaron poinformował mnie, że jedziemy do więzienia. Miałam dość tego małego powozu, dość tych dwóch głupich koni które co godzinę musiały odpoczywać. Ale cel był najważniejszy, dla niego wytrzymam największe katusze.
- Niedługo będziemy - Odwróciłam głowę w kierunku Aarona i spojrzałam na niego spod przymkniętych powiek - Jeszcze raz powtórz plan
- Muszę? - Westchnęłam głośno a jedyną odpowiedzią jaką dostałam był karcący wzrok - No dobra..
Usiadłam wygodniej a dłonie położyłam na kolanach.
- Wprowadzacie mnie do środka a ja udaje więźniarkę która jest tu od siódmego roku życia. - Znowu ten głupi wzrok... - Zachowuje się grzecznie, jestem posłuszna i nie rozmawiam z nikim oprócz starego strażnika i Gabriela. Gdy dojdzie do wyboru, mam zrobić wszystko by zobaczyli znak na karku.
- W trakcie twojego „wyroku" ktoś będzie się z tobą kontaktował, dawał wskazówki. Nie wiemy jeszcze kto to, ale tym się nie martw - Położył dłoń na moim ramieniu i uśmiechnął się - Wierzę w ciebie
- Nie chodzi o wiarę Aaron - Odepchnęłam jego rękę - Chodzi o zemstę. - Spochmurniałam ale i tak odważyłam się spytać - Wiadomo już komu służy mój ojciec?
Pokiwał lekko głową a ja otworzyłam szeroko oczy.
- Król Harris
- Wiedziałam! Jak tylko ich zobaczę to..
- Dość! Mamy umowę, nie zapominaj.
Obróciłam się z powrotem do małego okienka i narzuciłam kaptur na głowę. Dam radę. Po tym wszystkim na pewno dam radę.
- Nie zapomnę.

CZYTASZ
Wybrana
FantasyPo pierwsze: Bądź posłuszna i nie zwracaj na siebie uwagi Po drugie: Nie daj im satysfakcji z poniżania cię Po trzecie: Uwolnij się Po czwarte: Namieszaj im w głowach Po piąte: Zemścij się.