12

272 26 0
                                    

Automatycznie przypomniałam sobie... Przecież byłam na nią obrażona. O wszystkim zapomniałam po ostatniej imprezie. 

-O, hej Eva - zwróciłam się do niej, choć nie miałam na to ochoty.

-Cześć Akkie - popatrzyła się na mnie wzrokiem "też nie chcę z tobą rozmawiać" 

-To co, idziemy? - radosna i nic nie widząca Elise chwyciła nas obie za ręce - To będzie wspaniałe popołudnie. 

Taaak. Jestem o tym przekonana. Na 100%

Uświadomiłam sobie, że prawdopodobnie przez cały mecz będę musiała z nią siedzieć. Po prostu znakomicie...

Dotarliśmy na boisko. Była już tam cała klasa, a po drugiej stronie nasi przeciwnicy. Elise razem z Evą pobiegły do naszych, ja zaś usiadłam z mamą na miejscu kibiców. W tej chwilii podszedł do mnie Joep.

-Cześć śliczna - uśmiechnął się do mnie i chyba chciał mnie pocałować, ale zauważył siedzącą obok mnie mamę. Też bym się pohamowała.  

-Yy, dzień dobry - był lekko spłoszony - Miło mi panią poznać.

-Dzień dobry - odpowiedziała mama - To ty jesteś Joep? 

-Tak, proszę pani. 

Wow. Pierwszy raz widziałam go tak zdenerwowanego. Czyżby się martwił, że go nie polubi? W końcu doskonale wiedziała o bójce. Mam nadzieję, że jak najszybciej o tym zapomni, bo nasza "walka" nie była niczym ważnym, a co dopiero poważnym. Choć, jakby się tak zastanowić, to po niej to wszystko się zaczęło...

-Co ty tutaj robisz? - szepnął do mnie.

-Przyszłam na ostatnią rozgrzewkę, a co? - odpowiedziałam zdziwiona. 

-Nie, nic. Fajnie cię widzieć - uśmiechnął się. 

-Widzieliśmy się wczoraj - lekko się zaśmiałam - Joep, co ci jest?

-Mi? - udawał zaskoczonego - Nic. Dobra, pójdę już. Pocałował mnie w policzek i odszedł. 

Kompletnie nie miałam pojęcia o co chodzi, ale nie chcę mi się teraz o tym rozmyślać.

Po skończonej rozgrzewce przyszedł do mnie Laurens.

-Hej Akkie - przysiadł się do mnie - Wszystko okej?

-Jasne - uśmiechnęłam się sztucznie.

-Laurens, posiedziałbyś chwilkę  z Akkie? - spytała Laurensa - Idę do toalety - powiedziała nieco ciszej do mnie.

-Oczywiście, prze pani - odpowiedział uradowany. 

Jakie szczęście, że przybiegła do nas Elise. Mniejsze szczęście, że razem z nią Eva. 

-Elise! - zwróciłam się do niej - Grałaś fantastycznie! Tak się cieszę, że właśnie ty mnie zastępujesz. 

-Nie ma za co Akkie, ale ja uważam, że gram przeciętnie...

-Nie prawda, jesteś świetna! Ile razy muszę ci to jeszcze powtarzać? - zaśmiałyśmy się

-Za pewne niewiele, bo jest najlepszą piłkarką z całej klasy - wtrąciła się Eva - Ups, wybacz Akkie, nie o to mi chodziło.

Trochę przez to posmutniałam. 

-Eva, co ty gadasz? - krzyknął Laurens - Dlaczego tak kłamiesz? Przecież oczywiste, że najlepsza zawsze była, jest i będzie Akkie.

-Laurens, jak możesz tak mówić i smucić Elise? - zawołała zdenerwowana dziewczyna.

-Eva, ja się wcale nie smucę i całkowicie zgadzam ze słowami Laurensa. Nigdy, nikt nie przebije Akkie, jeśli chodzi o piłkę nożną. Przynajmniej z dziewczyn.

-Nie byłabym tego taka pewna - uśmiechnęła się złowieszczo.

-A niby czemu? - spytał Laurens. Chwycił mnie za rękę i jakoś nie miałam ochoty jej odsuwać. 

-A temu! - krzyknęła - udowodnię Wam, że Akkie nie jest najlepsza.

-Eva? -spytała zmartwiona Elise - Co ty masz zamiar zrobić?

-Zastąpię Elise i tym samym zajmę miejsce Akkie - uśmiechnęła się Eva - Jeśli wygramy, to znaczy, że jestem od niej lepsza. 

Całkowicie nas zamurowało. 

______________________________________________________________

Witajcieeee, po krótkiej przerwie :) . Mam nadzieję, że jest w porządku. Teraz uwaga. Przeczytało tę książkę...

70 OSÓB!!!!

Nie mogę w to uwierzyć, tak bardzo wam wszystkim dziękuję. Tak jak obiecałam, zaczynam pisać drugą książkę. Problem w tym, że tak szybko przybyło tu osób, jeszcze nie mam fajnego pomysłu, ale spokojnie! Postaram się jak najszybciej wymyślić i zacząć kolejną książkę! 

Papapaaa :* 


Gdyby jednak...?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz