Rozdział 01:

203 16 6
                                    

Chyba każdy ma swoją ulubioną porę dnia. Dla jednych jest to dzień, kiedy jest jasno. Natomiast inni wolą czas, w którym niebo jest już ciemne.

Należę do drugiego typu. Tylko wtedy mogę powiedzieć, że jestem sobą.

Matka zawsze dbała o moją edukacje, dlatego posłała mnie do najlepszej szkoły w Buenos Aires. To były najgorsze trzy lata mojego życia. Z jednej strony bogata młodzież, a z drugiej geniusze,którzy mimo tego iż nie pochodzili z zamożnych rodzin, potrafili wykazać się inteligencją, jakiej zazwyczaj brakowało pierwszej grupie.

Pośrodku byłam ja.

Nie byłam zbyt bogata ani nie należałam do wybitnych ludzi. Uczyłam się tam tylko ze względu na znajomości, jakie miała moja matka. Ona wykładała chemię, a dyrektor liceum był jej kochankiem.

To ostatnie oczywiście nie mogło wyjść na jaw.

Każdego dnia, gdy wracałam płakałam. Płakałam tak, jakbym dostała kosza od chłopaka. W sumie kiedyś tak się stało. Miałam 10 lat, gdy zakochałam się w koledze z klasy. Pamiętam, że myślałam o nim, kiedy tylko mogłam. W mojej szkolnej szafce wisiały plakaty z jego imieniem i różne inne rzeczy, które dotyczyły w właśnie pierwszej miłości.

Teraz czułam się jeszcze gorzej. Po prostu czułam, że nie pasuję do elitarnej szkoły, rożniłam się od rówieśników.

W końcu nastąpił dzień. Dzień, w którym odebrałam świadectwo ukończenia liceum. Byłam szczęśliwa, że trzy letni koszmar dobiegł końca.
Chciałam uwolnić się od tego, co męczyło mnie w Buenos Aires. Marzyłam, aby zmienić swoje życie o 180 stopni.

Odważyłam się.

Spakowałam do walizki najpotrzebniejsze rzeczy i opuściłam rodzinne miasto.
W tym momencie moim celem stało się Los Angeles.

W Stanach Zjednoczonych rozpoczęłam wymarzone studia.
Uznałam to za nowy rozdział mojego życia, dlatego postanowiłam, iż pokażę wszystkim, kim jest prawdziwa Valentina.

Nie musiałam długo czekać aby to udowodnić.

Pierwsza impreza w akademiku, organizowana przez dziewczyny z trzeciego roku.

Alkohol, papierosy, faceci i głośna muzyka. Pokochałam to.

Ale też kogoś.

Michael Ronda.

Wysoki Meksykanin o ciemnych włosach i srebrzystym uśmiechu.

Na sam jego widok mam motyle w brzuchu.

Pierwszy raz od czasów podstawówki czuję, że jestem zakochana.

To on sprawia uśmiech na mojej twarzy.

To on sprawia, że chcę żyć.

To on sprawia, iż czuję, jakbym mogła wszystko.

To przy nim czuję się silna.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 05, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ama Si Puedes | MichaentinaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz