Rozdział I 😈

464 16 1
                                    


Wstałam jak zwykle przed budzikiem. W ostatnim czasie męczą mnie jakieś chore sny. Przetarłam twarz i skierowałam się w kierunku łazienki. Po wykonaniu wszystkich czynności postanowiłam zejść do salonu, gdzie znajdowali się moi kompani.

-Masz ważne zadanie - rzekł Castor patrząc na mnie wymownie.

- Na czym ma ono polegać? - w głębi duszy czułam, że to  będzie łatwe zadanie.

- Trzeba odebrać należny hajs za towar od jednego ciula - dodał Filip dopijając ostatni łyk kawy.

- A coś więcej ?!

- Koleś wisi nam 40.000 zł. Tu masz teczkę z jego danymi o gdzie można go znaleźć.- podsunął mi papierowa teczkę.

Przejrzałam uważnie każdy dokument. Miałam już mniej więcej plan jak go załatwić.

- Ok. Mam pewien plan, lecz potrzebuje jeszcze dokładnej daty tego zadania.

- A ta jasne, jutro godzina 20:00. Wtedy kończy prace i przemieszcza się na trening. I wtedy go zgarniemy.

- No to wszytko jasne. Szykuje się dobra zabawa. - uśmiechnęłam się szyderczo i poszłam po kawę.

Takie akcje to już nie problem dla mnie. Przyzwyczaiłam się do nich. Pamiętam pierwsze zadanie, które miałam do wykonania. Jakby to było wczoraj. Podjechaliśmy autem pod opuszczony budynek. Założyliśmy kominiarki za pasem czułam zimna spluwę, którą dostałam od chłopaków. Serce waliło mi jak głupie. Lecz z każdą chwila czułam narastająco adrenalinę, która brała górę.

Gdy weszłam do środka w pomieszczeniu stało krzesło a do niego przywiązany nasz delikwent. Podeszłam do niego i przystawiłam broń do skroni. Wiedziałam co mam robić.

- No witam. Chyba masz coś co należy do nas. Hym?!

- A...a...a...ale ja nie mam tyle. Czego wy chcecie. Nie mam tych pieprzonych pieniędzy!!!!!

- To po co taki gołodupiec, bierze tak cenny towar. Słuchaj. Widzisz ta spluwę jej zawartość skończy zaraz w twoim łbie, więc albo się dogadamy i pieniążki grzecznie znajdą się w naszych rękach, albo zaraz ostatni raz wciągniesz świeże powietrze do płuc..........

- Ronja !! -z zamyślenia wyrwał mnie głos Castora.

- Sorry zamyśliłam się. A coś chciałeś?

- Zbieramy się. Musimy skompletować sprzęt , bo mamy cholerne braki.

- Ok. A słuchaj mam pytanie.

- Hym?!

- Czy będę mogła wyjść dzisiaj z przyjaciółką na imprezę?

- Nie ma problemu tylko pamiętaj o naszej umowie.

- Dziękuję. I oczywiście, że pamięta - podeszłam do niego i dałam buziaka w policzek.

- Spoko.- uśmiechnął się i wyszedł.

Zostałam sama wiedziałam , że dzisiejsza impreza będzie najlepsza. Idziemy na koncert ulubionego rapera. Spełni się moje marzenie. Aaaaaa w końcu!!!!!



Czas Zmian //ReToOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz