× Rozdział IX ×

67 23 19
                                    

     – Dobrze się Pan czuję?

     – Może przyniosę Panu wody?

     – Podać Panu koc?

     Na wszystkie z tych opiekuńczych pytań on odpowiadał jedynie "nie, dziękuję". Czuł się źle, bardzo, miał zbyt słabe nerwy na to, by po raz kolejny oglądać ciało martwej kobiety. Ciało, które dobrze znał, bo niedługo wcześniej poznał je w każdym milimetrze kwadratowym. Trapiło go to, czemu znów on? Pomyślał, że to może być klątwa, ale kto teraz wierzy w klątwy?

     – Pan Katsuki? A co Pan tu robi? – jeden z policjantów zaczepił chłopaka. Yuuri rozpoznał jego głos, kojarzył mu się ze śmiercią Yuko.

     – To on znalazł ciało – odezwała się kobieta, która siedziała obok Japończyka. – i spędził z ofiarą ostatnią noc - policjant bardzo dziwił się na te słowa. – Z sekcji zwłok wynika, że uprawiali se...

     – Panno Newman, nie musi Pani tak otwarcie – jęknął policjant i spojrzał poważnie na Katsukiego. – Chce mi więc Pan powiedzieć, że znów zmarł ktoś, z kim wiąże Pana coś... jak już wspomniała Panna Newman...

     Yuuri tępo przytaknął i wytarł oczy wilgotne od łez. Może nie bolało go to tak, jak wtedy z Yuko, jednakże sama świadomość, że ktoś zamordował bezbronną kobietę, była dla niego okropna.

     – Bardzo podejrzane – odparł. – Przepraszam, że zawracam Panu głowę w takiej sytuacji, ale muszę jak najszybciej poznać przebieg całej sytuacji. Kiedy zerkam na Panią...

     – Minako.

     – Właśnie, kiedy zerkam na Panią Minako, widzę podobieństwa co do Pani Yuko. Chociażby ta... ręka – policjant spojrzał kątem oka na zakrwawione przedramię spoczywające w umywalce. – Nie chcę Pana martwić, ale wydaje mi się, że ktoś stara się pozbyć wszystkich bliskich Panu kobiet z Pana życia.

     Wtedy cała trójka usłyszała głośny stukot lakierek. Victor przyspieszył swój bieg od razu, kiedy zauważył Yuuriego. Prawie wskoczył na niego z ogromną siłą, a mimo tego w ostatniej chwili zwolnił, chwycił chłopaka w objęcia i momentalnie się popłakał.

     – Yuuri... jak dobrze... że nic ci nie jest... – oddech Victora był bardzo nierówny, każdy zauważył jego zmęczenie. Yuuri rozszerzył oczy ze zdziwienia i uśmiechnął się lekko.

     – Jestem cały i zdrowy – westchnął Katsuki i mocniej wtulił się w mężczyznę. – Victor, skąd wiedziałeś...

     – Ja go poinformowałam – odezwała się kobieta, nazwana przez komisarza Panią Newman. – Pan Nikiforov podał mi swój numer w razie jakichkolwiek sytuacji związanych z Panem Yurim. On bardzo się o niego martwi.

     Wszyscy spojrzeli na Rosjanina. Ten lekko zakłopotany zarumienił się i podrapał po brodzie.

     – Tak... – wymruczał z cichym śmiechem. – To chyba normalne, że martwię się o Yuuriego. Chłopak tyle przeżył...

     W tamtej chwili zapadła cisza. Victor przytulał się do Yuuriego, Yuuri płakał, a policjanci dokładnie przeszukiwali miejcie zbrodni w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów. Niestety, po raz kolejny morderca zbyt dobrze wszystko zaplanował.

×××

     Yuuri nie był w stanie zrobić nic. Przez następne trzy dni nie wychodził z pokoju, nie licząc toalety i robienia na szybko byle jakich kanapek. Nie mógł spać, oczy miał zaczerwienione od łez, bolał go brzuch i głowa. Chłopak nie rozmawiał nawet z Victorem, który od czasu do czasu odwiedzał Japończyka w jego ciemnicy. Każdy martwił się o Yuuriego; jego rodzice, Phichit, a nawet Jurij, który wcześniej starał się być niewzruszony. Właśnie dlatego blondyn zaprosił Tajlandczyka na herbatę, by podzielić się z nim swoimi podejrzeniami.

     – Że też to wszystko musiało spotkać chłopaka, który nie radzi sobie z takimi rzeczami – westchnął Plisetsky, upijając łyk mętnej kawy.

     – To moja wina - odpowiedział mu Phichit. – To ja zaprosiłem go do klubu.

    – Przestań tak myśleć! Skąd mogłeś wiedzieć, że będzie tam jakiś morderca? Poza tym, wydaje mi się, że doszłoby do tego nawet, jeśli Yuuri byłby gdzie indziej.

     Oczy Tajlandczyka rozszerzyły się.

     – Co? Dlaczego tak myślisz?

     – Według mnie to wszystko nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności – Jurij przerwał na chwilę wypowiedź, by w myślach wszystko dobrze sobie ułożyć. – No bo zauważ, czy to nie dziwne, że po raz kolejny ginie dziewczyna, którą Katsuki zna?

     – No tak, widziałem, jak szli razem do łazienki.

     – No właśnie! A skąd wiesz co tam robili? Może się kochali, a tę laskę zabił ktoś zazdrosny? Chodzi mi o to, że ginie każda dziewczyna, która podoba się Yuuriemu.

     W tamtym momencie Phichit umilkł na chwilę i zastanowił się nad słowami drugiego. Wszystko układało się w całość, choć jedna rzecz zaprzątała chłopakowi głowę.

     – Okej, twoja wersja jest bardzo realna, choć nie rozumiem jednej rzeczy. Komu zależy na Yuurim tak bardzo, że mordowałby każdą bliską mu osobę? To nie ma sensu! Niemożliwe, żeby taka kluska miała jakąś szaloną fankę.

     – To jest bardzo możliwe – parsknął blondyn. – I mam co do jednej osoby pewne podejrzenia, więc będziesz musiał pomóc mi to sprawdzić.

     Tajlandczyk prawie zadławił się swoją herbatą.

     – Co? Kogo podejrzewasz?

     – Słuchaj, opowiem ci krótką historię. Ogólnie znam Yuuriego nie tylko dlatego, że był moim sąsiadem; chodziliśmy razem do liceum. Nie byłem z nim w klasie rzecz jasna, bo jestem od niego rok młodszy i dlatego nie gadaliśmy ze sobą w tamtym czasie zbyt wiele, ale przejdźmy do rzeczy – Jurij spojrzał na swoją filiżankę, która była już pusta. – Pewnego razu pojechaliśmy na wycieczkę szkolną w góry, klasa moja i jego. Oczywiście pojechał prawie każdy, bo kto nie chciałby wziąć udziału w czymś takim? – blondyn spojrzał na drugiego i lekko parsknął. – Pewien dzieciak z mojej klasy chciał być popularniejszy i postanowił zaprosić starszych kolegów do gry w butelkę. Pamiętam, że byłem tam też ja i Yuuri. I to oczywiście na niego padło w jednej z rund. Zadaniem Katsukiego było pocałować dziewczynę z mojej klasy. Zrobił to. Wiesz już do czego zmierzam?

     Phichit chwilę zastanowił się i głośno przełknął ślinę.

     – Coś jej się później stało?

     – Tak, trafiła do szpitala, ponieważ spadła z wysokiego wzniesienia. Miała złamaną nogę, dwa żebra i dużo pomniejszych ran. Miała wrócić do nas na egzaminy końcowe, choć nie było jej przez cały rok. Z ciekawości przewodniczący klasy odwiedził szpital. Okazało się, że dziewczyna zmarła –Tajlandczyk otworzył oczy szerzej ze zdziwienia. Tępo spojrzał w dół i zamieszał herbatę łyżeczką.

     – Ale co dalej?

     – "Co dalej"? – Jurij uniósł brwi.

     – No, jaki ma to związek z naszą rozmową.

     – Chodzi mi o to, że ktoś celowo ją zepchnął.

     – Co? – oburzył się Phichit. – Przecież to mógł być wypadek, mogła nie patrzeć uważnie pod nogi...

     – Nie, ona była bardzo ostrożna.

     – Więc może chciała się popisać i zrobiła coś zbyt ryzykownego? – sugerował dalej chłopak.

     – Też nie, była spokojną dziewczyną, która nie lubiła być w centrum uwagi. Poza tym, była bardzo zmęczona i szła z tyłu całej wycieczki.

     – Ale co? Tak sama?

     – Nie, był z nią Victor Nikiforov.

(a/n) ha, majóweczka ♡ tylko dlatego ożyłam

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 31 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

stłuczona filiżanka | victuuri [zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz