7

537 55 60
                                    

Alex P.O.V.

Już miałem wejść do środka, kiedy zatrzymał mnie doktor.

"Nie mogę wpuszczać osób, bez zadania im pewnego pytania. Kogo pan szuka i kim pan jest dla tej osoby?"

"Johna Laurensa, jestem dla niego..."

Nie wiedziałem co powiedzieć. Przecież kiedyś się wyda, że nie jestem jego bratem, ojcem napewno... a może kuzyn? Nie, też się wyda.. przyjaciela mogliby nie wpuścić, nie wiadomo-

"Chlopakiem."

Nie było lepszego, albo i gorszego wyjścia. Będę musiał się mu później tłumaczyć. Gratulacje panie Hamilton, może pan zaklaskać sobie brawo, bo nikt ci nie zaklaszcze, przegrywie.

Doktor popatrzył się na mnie... muszę przyznać, dość dziwnie.

UUUUUUU, HOMOFOB.

Czemu to jest takie niekomfortowe.

"W porządku... emm... a więc... John ma złamane kilka żeber, resztą się już zajęliśmy. Pomijając wszelkie złamania, powinien niedługo wrócić do siebie..."

Powiem jedno, musiało boleć...

Doktor powiedział jeszcze kilka rzeczy o jego stanie, ale nie za bardzo je rozumiałem, co jest bardzo dziwne, bo myślałem, że jestem oczytany. Pomimo to, ciagle kiwałem głową, dając mu znak, że wszystko dobrze słyszałem i zrozumiałem.

Boże, kiedyś tego jeszcze pożałuję.

"Można go wypuścić, ale wymagana jest opieka." powiedział.

Wypuścić. A co on, biedny, w klatce siedzi?

Postanowiłem zaopiekować się Johnem, w końcu jestem jego przyjacielem... chyba. Przynajmniej mam taką nadzieję.

Siedziałem na krzesełku, obok szpitalnego łóżka, na którym leżał John. Wszystko tu tak śmierdzi tym dziwnym płynem do dezynfekcji... dobrze, że przynajmniej nie próbują tego naprawić jakimś odświeżaczem, czy coś. To pachnie tak mocno, że można było się tym naćpać.

Czekałem aż John się obudzi, aby go zabrać do domu. Mogłem go w sumie obudzić, ale wyglądał tak spokojnie... tak niewinnie... tak uroczo..

chociaż, nigdy nie wiadomo, jak bardzo cierpi od środka. Bardzo mu współczułem... poza tym, dalej nie wiem, kto mógł zrobić mu coś takiego... przecież jest taką kochaną owieczką...

Chyba powinienem przestać, w końcu nIE JESTEM GEJEM.

Ale John jest taki kochany...

Nieważne, to nie usprawiedliwia tego skurwiela, który śmiał go tknąć. Poważnie, mam ochotę go zwalić z mostu.

W sensie tego debila, nie Johna.

Postanowiłem w końcu napisać do Jeffersona. Wszystko, byle nie myśleć o Johnie, głównie o tym, jak bardzo uroczo wygląda.

Ale to, że nie chcę o nim myśleć, nie znaczy, że się o niego nie martwiłem. Po prostu chciałem zignorować te myśli. Nie jestem gejem. I tyle. Jestem w 100% heteroseksualnym mężczyzną i niedługo znajdę sobię jakąś pannę, z którą zostanę do końca swojego życia i z którą założę rodzinę.

No ale przecież ja kocham Jeffersona... w takim razie.. te argumenty nie mają sensu...

No dobra, może jestem bi...?

Ehh, moje życie jest jednym, wielkim memem.

Sięgnąłem po telefon i postanowiłem napisać do Jeffersona. Jednak coś przykuło moją uwagę. Podobno pisałem już Jeffersonem.. udowadnia temu rozmowa... która o dziwo zaistniała dzisiaj?

Zdziwiony zacząłem czytać calusieńką konwersację, która była naprawdę niepokojąca. Pomijając fakt, że komuś stała się pewnie krzywda, to jeszcze nie mam szans u Jeffersona.

Brawo, Alex. Martwisz się tylko o siebie i swoje uczucia, a tymczasem ktoś pewnie umiera.

Czyli jednak osoba, którą kocham, jest jakimś obrzydliwym brutalem? Jednak skąd mogę mieć pewność, że nie chciał tylko kogoś nastraszyć, byle ten dał mu spokój..?

Może jednak powinienem znaleźć sobie kogoś innego... kogoś takiego jak-

Ale on jest taki HOT. Ten jego abs, ta jego twarz, ta jego owca na głowie...

Moje brudne myśli o... w sumie nieważne o czym, przerwał John, który akurat się obudził i zaczął się wiercić. Tanie, szpitalne łóżka okropnie skrzypiały.

Szkoda, że nie na skrzypcach. Byłoby przynajmniej miło.

Byłem taki szczęśliwy, że zaraz znowu będę mógł spojrzeć w jego oczy, usłyszeć jego piskliwy głosik, wrócić do domu i pooglądać z nim bajkę, popijając przy tym kakao...

Nie znałem go zbyt dobrze, a i tak się z nim dobrze dogaduję. Mam nadzieję, że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi.

Boże najdroższy, mam takie mieszane uczucia. A to wszystko sprawka jakiegoś pierwszego-lepszego chłopaka...

~~~
Jestem ciekawa, czy ktoś to jeszcze czyta, huhuhu~
Nie mam pomysłu na rozdziały, help miiiiiiiii.

★ Gdybyś tylko wiedział... - Hamilton - Lams {ZAWIESZONE} ★ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz