Alex Jennifer

198 3 0
                                    


Pojęcia zielonego nie mam, czy zrobili to specjalnie, czy twórcą zaistniałej sytuacji był przypadek, ale powtarzając mi wiecznie, że odstaję od reszty, zakorzenili u mnie ten fakt. Pogodziłam się z tym, że jestem odmieńcem, bo mam specyficzne nawyki i inne spojrzenie na świat. Często dochodziła mnie myśl, że może po prostu oni są inni, że to ja reprezentuję elitę w naszym środowisku. Jednak to oni mieli przewagę liczebną...

Pogodziłam się z tym, że jestem odmieńcem. Od tej pory mogłam zachowywać się swobodnie, nie zważając na kodeks postępowania, na zasady moralne. Bo i po co? W końcu jestem dziwna, powinni zrozumieć moje naganne zachowanie.

Z nudów łamałam wszelkie bariery. Mazałam sprayem po budynkach, zadawałam się z nieodpowiednim towarzystwem, przestałam się uczyć, stałam się ulicznym wandalem. Szukałam własnego miejsca na świecie, miejsca, w którym poznam innych odmieńców.

Po dłuższym czasie myśl o mojej inności zmieniła się w fakt o mej nadzwyczajności. Popadłam w lekki egocentryzm, skupiwszy się na sobie i wychwalaniu swojej niezwykłości. Wmówiłam sobie różne rzeczy i sytuacje, które nigdy nie miały miejsca, przez co mój charakter uległ zmianom.

Wtedy spotkałam Alex Jennifer.

Spotkałam ją gdzieś na Sunset Strip. Wyglądała zupełnie inaczej niż ja. Podczas gdy ja miałam na sobie szerokie jeansowe spodnie, męski T-Shirt sięgający kolan, deskę pod pachą i spray w ręce, ona ubrana była w obcisłą ramoneskę, skórzaną sukienkę i lity. Poznała mnie i oznajmiła, że przyjaźniłyśmy się w dzieciństwie. Kompletnie nie pamiętałam tego faktu, ale nie miałam nic przeciwko odnowieniu znajomości.

Przez bity miesiąc ciągała mnie po wszystkich nocnych klubach w mieście. Dzięki jej kontaktom unikałyśmy sprawdzania dokumentów, ponadto ani razu nie złapała nas policja. Miałyśmy po siedemnaście lat i całe miasto w kieszeni.

Któregoś wieczoru przesadziłam z alkoholem. Byłam zła na rodziców, którzy kazali mi się wynosić z chaty, skoro lekceważę ich i nie wracam do domu na noc. Dopiero w tym momencie zaczęłam sobie uświadamiać, że nie poszłam tą drogą, którą powinnam, ale mimo to... To wszystko stało się z ich winy. To oni wmówili mi moją odmienność dokładnie w okresie kształtowania się mojego charakteru. Było już za późno.

Znajomi Alex Jennifer co chwila stawiali nam dodatkowe kolejki, nie żałowałam sobie. Przyjmowałam wszelkie datki, wypijałam również jej drinki, kiedy oznajmiła, że na dziś koniec. Nie powstrzymywała mnie. Była osobą, która nie starała się kontrolować innych nawet, jeśli czynili złe rzeczy. Była zdania, iż każdy powinien uczyć się na własnych błędach, dlatego nie przerywała mojej libacji.

Doszłam do stanu balansującego pomiędzy nietrzeźwością a świadomością. Powoli zaczynałam odpływać, gdy Alex Jennifer niespodziewanie chwyciła mnie za ramię i popchnęła w kierunku wyjścia. Nie sprzeciwiałam się, w zasadzie nie byłam w stanie, kompletnie straciłam panowanie nad ciałem. Blondynka trzymała mnie mocno i szybkim krokiem prowadziła do przodu.

Mieszkała zaraz za rogiem. Domyślałam się, że chce mnie przenocować u siebie, bo w klubie mogą dziać się nieprzyzwoite rzeczy. Ufałam jej pod jakimś względem. Na chwilę obecną nie miałam wyjścia.

Dała mi szklankę zimnej wody i posadziła na łóżku, po czym sama poszła po tabletki na ból głowy dla siebie. Nie było jej krótki moment, jednak gdy wróciła, zastała mnie z zakrwawionymi udami. Nie panując nad kończynami upuściłam literatkę na ziemię, aby po chwili, chcąc posprzątać kawałki szkła, wpaść w nie gołymi kolanami. Szybko rzuciła opakowanie tabletek w kąt i pospieszyła mi na pomoc. Ostry, rozrywający ból wracał mi czucie w nogach. Oznajmiłam jej, że czuję spory odłamek w wewnętrznej stronie uda. Ona jednak bała się zadzwonić po policję. Wiedziała, że obie bardzo źle skończymy, jeśli wezwiemy pomoc. Zaproponowała, że postara się sama usunąć kawałek szkła z rany. Przyniosła mi więcej alkoholu, by uśmierzyć ból.

Pozostawiłam wszystko jej. Zalałam się totalnie z chęcią obudzenia się po całej sprawie, jednak mój plan nie ziścił się. Oprzytomniałam niecałą godzinę później. Było mi zimno. Po szybkiej analizie sytuacji zauważyłam, że nie mam na sobie dolnych części garderoby. Alex Jennifer była zmuszona usunąć nawet moje bokserki, by pozbyć się odłamka. Delikatnie smarowała kremem moją ranę. Przypadkowo lub nie, energicznie podniosłam się do pozycji siedzącej tak niespodziewanie, że jej palec momentalnie znalazł się w nieco innym miejscu niż chwilę wcześniej.

- A-alex... - westchnęłam cicho. Nie byłam przygotowana na coś takiego.

Rzuciła mi lekko przestraszone spojrzenie, jednak nie przemieszczała dłoni. Siedziałyśmy dłuższą chwilę w bezruchu, martwo spoglądając sobie w oczy.

- Jesteś mokra. - szepnęła, wywołując u mnie kolejne, mimowolne westchnienie.

Uznała to za wystarczającą odpowiedź, by wsunąć palec trochę głębiej. Przegryzłam wargi i wstrzymałam oddech. Zamknęłam oczy i oczekiwałam momentu kulminacyjnego. Poczułam, że przysuwa się bliżej. Rozchyliłam lekko powieki, by widzieć dokładnie jej poczynania. Wzięła do ust palec drugiej dłoni, po czym, sięgnąwszy pod moją koszulkę, zsunęła do góry mój stanik i zaczęła okrągłymi ruchami pieścić mój lewy sutek, dopóki nie stał się twardy.

- Rozluźnij się teraz. - nakazała, informując tym samym, że ma zamiar poszerzyć horyzonty. Zgięłam i rozsunęłam lekko kolana, dając jej większe pole do popisu. Zbliżyła się na wystarczającą odległość, aby hamować ruch moich ud, jeśli zechciałabym je ścisnąć. Nie wyciągając do końca palca środkowego, wsunęła wskazujący. Nie było zbyt przyjemnie.

- Boli... - szepnęłam cicho.

Nie ruszała nimi dłuższą chwilę jakby czekając, aż się przyzwyczaję. Rozluźniłam się nieco ciesząc się faktem, że najgorsze już za mną, gdy nagle szybko i niespodziewanie rozsunęła dwa palce na szerokość kilku centymetrów, doprowadzając mnie tym samym do stłumionego krzyku.

- Jesteś wyjątkowo ciasna... - odparła, wsuwając trzeci palec.

Czułam, jak po moim policzku toczą się łzy, czułam drżenie kolan. Odchyliłam głowę do tyłu, po czym rozsunęłam uda szerzej z nadzieją, że ból ustanie. On jednak rósł w potęgę. Alex Jennifer widziała, że szlocham, słyszała moje jęki, jednak nie przestawała. Wpychała palce głębiej niemalże na siłę jak sadysta czerpiący satysfakcję z zadawania komuś cierpienia, a ja zdecydowanie nie byłam masochistką. Chciałam ją odepchnąć, jednak przez alkohol i okropny ból byłam zbyt słaba, żeby to zrobić. Pozostało mi tylko poddać się i oczekiwać cierpliwie końca. Mimo wszystko... Było warto. Gdy dobiła do brzegu zrobiła kilka okrężnych ruchów, po czym powoli zaczęła wyłaniać się w powrotem, co wywołało u mnie wiele westchnień z rozkoszy. W ostatnim akcie splotłyśmy swoje dłonie w silnym uścisku, oddając sobie gorące, namiętne pocałunki.

~*~

One shoty yuriWhere stories live. Discover now