Steve odetchnął głęboko, patrząc na swoje odbicie w lustrze. Nieźle, pomyślał.
Włosy miał zgrabnie zaczesane na bok i nosił ciemnoniebieski garnitur z czerwonym krawatem. Natasha dręczyła go za zbyt patriotyczne podejście, ale myślał, że Bucky'emu się spodoba.
Spacerował po małym pokoju, czekając na przybycie przyszłego męża, żeby mogli się zobaczyć ostatni raz przed rozpoczęciem ceremonii.
- Nie chcesz poczekać aż ja przejdę przez przejście, Buck? - Steve zapytał, kiedy planowali swój ślub.
Buck uśmiechnął się i potrząsnął głową. - Nie, nie sądzę, że mogę tak długo czekać. Chcę cię zobaczyć przed ślubem.
Pukanie do drzwi otrząsnęło Steve'a z jego myśli. Pośpiesznie poszedł i otworzył je.
Stał tam Bucky w swoim garniturze.
Jego czarny smoking pasował do niego dobrze, ze srebrnym krawatem. Włosy miał zmiecione w mały kucyk na karku.
Bucky uśmiechnął się, kiedy wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi. - Wyglądasz pięknie, Stevie. - powiedział cicho.
Blondyn zarumienił się, obejmując ramiona Bucky'ego i obejmując go, wtulił głowę w jego szyję.
- Jestem zdenerwowany, Buck. - westchnął Steve.
Bucky owinął swoją ludzką rękę wokół talii Steve'a, gdy delikatnie wodził palcami drugiej ręki przez włosy blondyna.
- Nie bądź, skarbie, będziesz cudowny. - Puścił talię Steve'a i położył obie ręce na ramionach Steve'a i pochylił się, żeby go pocałować. Ich usta dotykajły się miękko, gdy Bucky głaskał twarz Steve'a.
- Ty też dobrze wyglądasz, Buck. - Powiedział Steve, ponownie przyglądając się narzeczonemu z podziwem.
Bucky uśmiechnął się. - Mam nadzieję, że wiesz, że jesteś jedynym mężczyzną, dla którego tak się stroję. - Zachichotał. - Natasha musiała męczyć się z moimi włosami przez godzinę.
Steve roześmiał się, wyobrażając sobie niezadowolonego Bucky'ego siedzącego na stołku, kiedy Natasza ogarniała jego długie, ciemne włosy.
Usłyszeli pukanie. Głowa Tony'ego Starka wychyliła się zza drzwi.
- Wybaczcie, że wam przeszkadzam, moje wy zakochane gołąbki ale pan Barnes jest potrzebny na sali, tak jak teraz, więc ruchy ruchy, zobaczysz swoją oblubienicę, kiedy będzie szła do ołtarza.
Steve zarumienił się głęboko. - Nie jestem oblubienicą!
Tony zaśmiał się. - Moje przeprosiny, teraz Barnes, idź tam.
Bucky roześmiał się. - Cóż, Stevie, myślę, że to mój sygnał do startu. - Pochylił się do ostatniego pocałunku, zanim zostaną panem i panem Rogers. Steve położył dłonie na szyi drugiego mężczyzny, kiedy obaj pochylali się w swoją stronę, ich usta spotykały się po raz ostatni, zanim stanął się małżeństwem.
Bucky mrugnął do niego szybko, gdy wychodził przez drzwi. - Och, jeszcze jedno, Stevie. - powiedział, zanim wyszedł.
- Co?
Bucky uśmiechnął się diabelnie, gdy powiedział: - Jesteś najładniejszą oblubienicą, jaką człowiek mógłby kiedykolwiek sobie wymarzyć.
Steve zarumienił się na czerwono, gdy Bucky zachichotał i odszedł od swojego przyszłego małżonka.
Steve pokręcił głową, ale uśmiechnął się, gdy przygotowywał się do przejścia przez aleję. Chciał tego dnia, odkąd skończył szesnaście lat.
Wziął głęboki oddech, przygotowując się do ślubu z jednym i jedynym Buckym Barnesem.