~prysznic~

603 13 5
                                    

Znowu.
znowu znowu znowu
Gorąca woda prysznica spływa korytami wspomnień po moim ciele, kojąc zbolałą duszę. I zbolałą twarz. I ręce, i nogi, i brzuch, i plecy. Czuję wszystko. Mimo wypitego alkoholu, każdy cios, każde słowo. Czuję wyraźnie każdą kurwę. Każde kopnięcie. Jestem chodzącym siniakiem, to cud, że jeszcze niczego mi nie złamał.
Nie wiem, jak go z tego wytłumaczę. Wszyscy zaczynają robić się podejrzliwi. Myślą, że mnie bije, maltretuje. Że jestem ofiarą. Ale to nieprawda. To on jest ofiarą, sama widziałam. Mówił mi o tym. O tym, jak świat go nie rozumie. Jak ludzie krzywo patrzą. Jak własna rodzina się go wyrzekła. Jak latami marzył o samobójstwie, tchórząc przed nim jednak. O swojej słabości. O tym, jak się siebie brzydzi i jestem dosłownie jedynym dobrem, jakie go w życiu spotkało.
Tylko po to, by później lejąc mnie pięściami gdzie popadnie krzyczeć, jak bardzo bezwartościową kurwą jestem. Czy był w tym sens?...
Muszę mu jakoś pomóc. Nie mogę go przecież tak zostawić. Muszę przy nim być. Zawsze. Przecież go kocham. Jestem jego słońcem. Jego skarbem, tak mówił. Szeptał. Tulił, głaskał, pieścił, całował. Ogrzewał słowem. Takiego go lubiłam najbardziej. Ciepłego, troskliwego. Kochanego. Kiedy obiecywał i przepraszał, płakał i klął się na wszystkie świętości wierzyłam mu, wierzyłam, oczywiście, że mu wierzyłam.
I oto jestem. Pod prysznicem. Starając się nieudolnie zmyć mydłem siniaki.
Znowu.
znowu znowu
kurwa znowu

łazienkowe perypetieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz