-Żegnamy, Puth.- powiedział do mnie ten sam gościu, po czym odeszli zabierając z sobą Shawna, a ja zostałem sam, i usiadłem przy pianinie. Zacząłem cicho płakać. Po chwili pojechałem do domu swoim samochodem.
~~~
CHARLIE PUTH POVKiedy wróciłem do domu szybko zamknąłem drzwi. Poszedłem do salonu i siadłem na fotelu. Płakałem cicho. "Skąd ja wezmę te pieniądze?" pomyślałem podpierając głowę swoją ręką. Mój pies skoczył na moje kolana i próbował mnie pocieszyć. Przytuliłem go lekko. To trochę mnie ukoiło. Uśmiechnąłem się, chociaż oczy miałem zalane łzami.
-Ty mnie nigdy nie opuścisz- powiedziałem cicho z lekkim uśmiechem patrząc się na psa.
Pies polizał mnie po twarzy. Ja poszłem do bankomatu, by wypłacić pieniądze. Założyłem okulary, aby nikt mnie nie rozpoznał. Wziąłem ze sobą psa, ktoś go musi wyprowadzić. Stanołem przy najbliższym bankomacie i czekałem aż osoba przede mną skończy wypłacać pieniądze. Kiedy już to zrobiłem uwiązałem psa i wszedłem do bankomatu. Ściągnełem okulary i sprawdziłem ilość pieniędzy. Wszystko wychodziło na to, że mam 50 milionów. "O boże" pomyślałem. Wypłaciłem wszystkie pieniądze. Na szczęście udało mi się włożyć je do portfela. Wyszłem z pomieszczenia. Odwiązałem psa i poszłem z nim na długi spacer po mieście. Spoglądałem na ludzi. Nagle podpiegła do mnie jakaś kobieta.
-Czy to Charlie? O boże!- krzyknęła głośno. Świetnie, tylko tego mi brakowało. Nie założyłem okularów.
-Dasz mi autograf?-powiedziała do mnie. Ja szybko założyłem okulary.
-Gdzie mam napisać?-powiedziałem zniechęcony a ona podała mi kartkę. Podpisałem się na papierze i oddałem ją kobiecie.
-Zrobisz ze mną jeszcze zdjęcie?-spytał się niezwykle podekstytowana.
-Mhm... Ok.-powiedziałem znudzony.-Ale szybko.
-Ok. Wiesz jestem twoją wielką fanką-mówiła szukając telefonu.-Chwila, ty masz psa?!- spytała się zdziwiona.
-Jak widzisz- powiedziałem bezuczuciowo. Kiedy wreszcie wyjeła telefon, ja zdjąłem okulary, zrobiliśmy razem zdjęcie.
-Dzięki Charlie!-przytulia mnie. Chyba oczekiwała że też ją przytulę. Myliła się. Założyłem okulary, ale zauważyłem że już za późno. Inni ludzie zaczęli do mnie podbiegać. Lekko odpchnąłem dziewczynę i rzuciłem się do biegu. Dobrze że ćwiczyłem na siłowni. Mój pies też biegł szybko. Kiedy się zmęczył (ale tłum nie) wziąłem go na ręce i pobiegłem próbując zgubić tłum który wrzeszczał "Charlie!" lub "To Charlie Puth! O boże!" i tym podobne. Ja już sam byłem zmęczony, ale biegłem ile sił w nogach. Niestety nie znałem za dobrze tej części miasta,więc wbiegłem w ślepy zauek. Zmęczony biegiem położyłem psa i oparłem się o ścianę. Chyba niezbyt dobrze przypatrzyłem się tłumowi bo to był jakiś gang. Przy ścianie ktoś umieścił schody. Może i były stare, ale
lepsze to. Wdrapałem się na schody a oni pobiegli za mną. Wdrapałem się na szczyt budowli. Teraz nie miałem opcji ucieczki. Głosy były kobiece bo te kwestie krzyczały tylko one, abym myślał że to moje fanki. Stanąłem na skraju budynku z opuszczoną głową. Wolno podniosłem ją do góry.
-Czego chcecie?- powiedziałem do nich cicho.
-Pieniędzy.- kobieta która to powiedziała uśmiechneła się i podeszła do mnie. Bardzo blisko,cl mieliśmy tak jakoś 5 centymetrów od siebie. Spojrzałem na nią poważnie. Ona zdjęła okulary które miała na sobie.
-Selena?! Podobno ciebie też porwali!- powiedziałem zdziwiony. Kiedyś z nią chodziłem.
-Ale ten gang mnie uratował.. Chce się na tobie zemścić za zerwanie ze mną.- uśmiechnęła się do mnie.
-Jak mogłaś?
-Wiesz, Charlie kiedy ty ze mną zerwałeś to dalej coś do ciebie czułam- położyła swoje ręce na moje ramiona i przybliżyła mnie do siebie- I dalej czuję.- przybliżyła swoje usta do moich i pocałowała mnie. Nie mogłem tego znieść. Mój pies na nią warczał. Odepchnąłem ją mocno.
-Zostaw mnie!- powiedziałam do niej głośno.
-Jak ja cię zaraz popchnę, to spadniesz!- powiedziała groźnie a ja przypomniałem sobie że jestem na skraju jakiegoś budynku. Jakiś mężczyzna do mnie podszedł. Uderzył mnie mocno. Zrobiłem to samo a pies zaczął go gryźć. Natychmiast go odrzucił. Szybko podbiegłem do niego i wziąłem go na ręce. Nie wyglądał za dobrze.
-Coś ty zrobił?- krzyknąlem najgłośniej jak mogłem. Kochałem tego psa tak mocno jak nie wiadomo kogo. Wstałem szybko i krzyknąłem bardzo głośno:
-Charlie Puth jest tutaj!- wiedziałem że ktoś tu zawita. Nawet mnie uratuje.
-Idiota.- powiedziała cicho Selena. Znowu do mnie podeszła.
-Odwróć się.- nakazała mi.
-Nie.-powiedziałem cicho. Zaraz po tym znowu krzyknąłem:
-Charlie Puth jest na dachu budynku! Szybko!
-Zamknij się.-powiedziała i podeszła do mnie z tyłu i zakuła szybko kajdanki na rękach.
-Teraz nie uciekniesz.- uśmiechneła się do mnie. Ja byłem przerażony, ale widziałem ludzi którzy tu biegną. Przyszły tu jakieś kobiety. Było ich dość dużo. Odwróciłem się do nich.
-Pomóżcie!-powiedziałem do nich
-I co ty zrobiłeś głupku?- powiedziała do mnie
-To co chciałem.-powiedziałem cicho i spojrzałem na psa. "Wytrzymaj" pomyślałem. Wtedy Selena mocno uderzyła mnie w twarz. Miała już założone okulary.
-Ja nie mam rąk do obrony. I jak ja mam wygrać?
Kobiety natychmiast do mnie podbiegły.
-Nic ci się nie stało?-powiedziała jedna.
-Uważajcie!- krzyknąłem do nich, ponieważ umięśnieni ludzie do nich podeszli. Selena miała na sobie długie szpilki i właśnie nimi uderzyła mnie w twarz. Piekło mnie i pewnie miałem już ślad, ale nie mogłem nawet dotknąć tej rany. Dziewczyny radziły sobie nawet dobrze. Jakaś dziewczyna nawet zadzwoniła na policję. Całe szczęście. Policja przyjechała dość szybko. Ale oni ją usłyszeli.
-Wiejemy.- powiedziała Selena i wszyscy zaczęli schodzić z budynku. Selena próbowała mnie wziąść ze sobą ale nie dawałem za wygraną. Kobiety pobiegły za mną, choć raczej za Seleną.
-Charlesie, chodź już!- krzyknęła do mnie
- Nie!- także krzyknąłem. Selena chyba nie wytrzymywała bo biła mnie tak długo aż stracę przytomność. No cóż, udało to jej się.Też was kocham :*