rodzaje piekła

23 2 0
                                    

Nie. Nie będę tego dłużej znosić.

Szybkim krokiem ruszyłam w stronę bramy cmentarnej. Przecież ci ludzie nawet jej nie znali, nic o niej nie wiedzą, nie mają żadnego prawa do wypowiedzi. Jak jeszcze żyła to wszyscy mieli nas całkowicie gdzieś a teraz nagle współczują? Tylko ja opiekowałam się tutaj babcią, nikt jej odwiedzał nawet kiedy leżała w szpitalu. Dlaczego wszystko co mnie spotyka musi być takie niesprawiedliwe? Wierzę w Boga owszem ale ostatnio mnie strasznie robi za przeproszeniem w CH..  a Ciotka Kristi pewnie już zaciera rączki na spadek.

-Rosalie.-zawołał jakiś cichy głos z tyłu mojej głowy kiedy przekraczałam bramę cmentarza.

-Nevi.

-Rosalie natychmiast wracaj na pogrzeb swojej babki, jak ty się zachowujesz? Nie chce wiedzieć co sobie ludzie pomyślą.- kobieta praktycznie na mnie krzyczała całkiem istotny fakt. Odwróciłam się w jej stronę. Jedyna córka babci-żywa i to nawet nie zabawne po prostu drugą jest moja mama a ta nie żyje. Kiedyś jeszcze sprawiało mi ból wspominanie śmierci rodziców, ale teraz już nawet na ból nie mam siły. Ciotka wcale nie była podobna do babci. Zamiast miłego ciepłego tonu sączyła jadem z każdym słowem. Kruczo czarne włosy ścięte do ramion, mocny makijaż i te ciuchy pogrzebowe sprawiały że wyglądała jak śmierć we własnej osobie. I tak też do mnie przemawiała oczywiście.

-Jedyne co was wszystkich obchodzi to opinia innych. A wiesz co ci powiem? Ja na nią S R A M miłego przedstawienia.- pomachałam jej z uśmiechem. Widziałam jak oniemiała i próbowała coś z siebie wykrztusić ale nie dałam jej na to szansy szybko wychodząc z pogrzebu albo raczej kabaretu. Nie ważne jak bardzo nie kochałabym swojej babci, myślę, że nawet ona gdyby tylko mogła opuściłaby ten żart. Mogli jeszcze obudzić do życia Elwis'a Presleya bo Helen lubiła go słuchać. Naprawdę hipokryzja tych ludzi jest nieokreślona.

*dzwoni telefon*

-Co.-pytam patrząc na wyświetlacz i widząc numer Kevina.

-Ej naprawdę jeżeli to moja wina to przepraszam nie chciałem do tego doprowadzić ja...- POWIEDZMY sobie prawdę Kewin to bardzo dobry chłopak i dobrze się sprawował(chociaż nie jestem pewna w jaki sposób chłopak może się tak naprawdę "dobrze sprawować") ale coś zgasło tak czy siak. Na pewno ja się zmieniłam no a problem w tym że on się nie zmienia. Nadawał się na chłopaka Rosalie, może i tak, ale nie jest dla Nevi. Czuję się jakby w głowie odbywała mi się jedna wielka wojna osobowości. Co zabawne myślę, że nie chcę jej końca.- ROSALIE słyszysz?

JESTEM NEVI

-Kevin nie nic mi nie zrobiłeś, ale też nie, nie będziemy znowu razem. Dajcie mi już wszyscy święty spokój.

Świat rozmazał mi się przed oczami. Dobrze, że i tak nie nakładałam makijażu, bo pewnie cały by w tej chwili spłynął. Rozłączałam się właśnie z Kevinem i z łzami w oczach wchodziłam na pasy na ulicy Ovend...

kiedy patrzyłam na nazwę ulicy poczułam uderzenie w biodro. AHA potrąciło mnie auto.

AHA.

Uderzenie nie było mocne koleś chyba nie jechał szybko bo w innym wypadku pewnie nie byłabym nawet przytomna. A powiedzmy sobie prawdę nie było tak źle oprócz faktu, że nie czułam totalnie swojego tyłka bo to na niego w jakiś sposób później upadłam.

Wysiadł z auta.

-Jezu żyjesz?

wykrztusił ten marny tekst z taką ignorancją jakby mi złamał przypadkiem paznokieć a nie właśnie we mnie wjechał  jakimś podrabianym bentleyem(w ogóle pewnie kradzionym).

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 31, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

moralność diabłaWhere stories live. Discover now