Gdyby Cene Prevc wiedział, że również tamtej nocy nie zaśnie zbyt prędko, już wieczorem przygotowałby sobie butelkę wody i paczkę krakersów przy łóżku. Nie przyszło mu to nawet do głowy. Po kilkugodzinnym treningu marzył tylko o zaśnięciu, no i zasnął. Problem w tym, że obudził się o drugiej i od tamtej pory jedynie przewalał się na łóżku. Ustanowił już nawet nowy rekord w ilości całych przespanych nocy- sztuk cztery. Wtedy też chciał dobrze, a wyszło jak zwykle.
Przekręcając się po raz kolejny z lewego boku na prawy uznał, że ma tego dość. Wygrzebał się z kołdry i po omacku wyszedł z pokoju. Skierował się w stronę schodów prowadzących do kuchni, ale jego uwagę zwrócił pokój Domena. Drzwi były lekko uchylone, a ze środka wydobywało się światło. W jego sercu zapaliła się iskierka nadziei, ale zgasła jeszcze szybciej, niż się pojawiła. Położył dłoń na klamce i pchnął delikatnie drzwi. Jego oczom ukazał się widok, którego widział już nie jeden raz. Jego brat siedział na podłodze, oparty o łóżko, z nogami podkulonymi po sam podbródek.
– Przepraszam– powiedział zmieszany– Obudziłem cię? Właśnie szedłem spać.
Wyglądał na bardzo zagubionego, może też przestraszonego. Zachowywał się, jakby złapali go na gorącym uczynku i bardzo się tego wstydził.
Cene tylko westchnął. Zamknął dokładnie drzwi i zajął miejsce tuż obok brata.
– Obudziłem się jakąś godzinę temu– mruknął.
– Szczęściarz– zaśmiał się smutno Peter– Mi nie było dane zasnąć.
– Mogłeś przyjść do mnie, rozmawialiśmy już o tym– spojrzał na niego, ale on skutecznie omijał kontaktu wzrokowego.
Wzruszył ramionami i zaczął skubać wykładzinę.
– Następnym razem– zamruczał, ale obaj doskonale wiedzieli, że zawsze było tak samo.
Cene pokiwał głową w milczeniu. Z półki na przeciwko sięgnął po przypadkową książkę i przekartkował ją. Światło lampki na biurku było zbyt słabe, żeby był w stanie swobodnie ją przeczytać, ale po rysunkach domyślił się, że to podręcznik z biologii do pierwszej liceum. Peter nadal był zajęty kręceniem włókien wokół palca. Po chwili jednak westchnął i oparł głowę na ramieniu brata.
– Czasami mam już dosyć tego wszystkiego– szepnął zawieszając wzrok na plakacie Arctic Monkeys– Nie mam siły, zbyt dużo mnie to kosztuje.
– Nie mów mi, że chcesz się poddać.
Starszy z braci spojrzał na drugiego jak na idiotę.
– Nigdy w życiu– odparł, jakby to była oczywista oczywistość– Po prostu... no wiesz. Czasem jest ciężko.
– Wiem.
– Prędzej zdechnę, niż przestanę wierzyć.
Cene objął go ramieniem, na co ten tylko głośno wypuścił powietrze. Rozumiał brata doskonale, czuł się tak samo jak on. Rozbity, wiecznie podenerwowany i zestresowany. Ileż to dni, miesięcy, nawet lat spędzili na szukaniu czegoś, co naprowadziłoby ich na drogę do poznania rozwiązania tego wszystkiego, czegoś co dałoby im coś więcej poza ziarenkiem nadziei; coś konkretnego, coś co mogłoby być choćby najmniejszym punktem odniesienia, ale nie. Nic. Z czasem nawet ta nadzieja, która wydawała się być oczywistością, u niektórych zaczęła powoli, lecz skutecznie przygasać. Jeżeli zrobili już wszystko, co było do zrobienia, co im pozostało? Poczucie bezradności już od dawna ich nie opuszczało. Frustrowało i niszczyło od środka dzień za dniem.
Podczas bezsennych nocy, zupełnie takich jak tamta, Cene Prevc rozmyślał o przeszłości. Analizował ją, próbował wyciągnąć wnioski, doszukiwał się drugiego, czasem i czwartego czy siódmego dna wydarzeń. Usiłował przypomnieć sobie wszystkie sytuacje, które wtedy nie wydawały mu się niczym dziwnym, a teraz mogłyby mieć kluczowe znaczenie. Przez dłuższy czas rozrysowywał mapy myśli, zapisywał wszystko, co przyszło mu do głowy, podkreślał, zakreślał, mazał. Zajmowało mu to niemal całą noc, nad ranem przespał się dwie godziny i wracał do pracy. Peter robił to samo w swoim pokoju, o tych samych godzinach, a swoimi spostrzeżeniami dzielili się z samego rana. Po południu jeździli w teren, ale nigdy nie przyniosło to jakiegokolwiek skutku, więc po jakimś czasie po prostu z tego zrezygnowali. Cały czas w ich głowie kłębiła się masa pytań: dlaczego, jak, kiedy, po co, z kim.
I gdzie on teraz jest.
ᴥᴥᴥ
podejmuję wyzwanie wstawiania rozdziałów regularnie X'D to to co wstawiłam rok temu, ale zmieniłam koncepcję fest
matura poczeka a co
YOU ARE READING
trzy lata; domenxtande
Fanfiction» les effluves de rhum dans ta voix, me font tourner la tête «