Pov Wiktorii
Przez pół nocy nie umiałam zasnąć, ponieważ Kacper trzymał mnie w talii.
Wstałam rano, ubrałam jego dresy i bluzę. I poszłam pobiegać zostawiając mu list.
( W liście powinno być Kacprze)
30 minut później
Właśnie zrobiłam 4 kółko wokół zadupia, na które zostałam wywieziona. Postanowiłam że wrócę. Pod drzwiami usłyszałam kawałek krzyczącej rozmowy.
- Miałeś pilnować żeby ta suka nie wyszła! Jeśli nie wróci to cię kurwa zabiję! Rozumiesz?!- krzyknął Kacper
- Tak panie rozumiem.- powiedział młodzieńczy głos. Usłyszałam jak Kacper odchodzi a chłopak zaczął szlochać. Weszłam do mieszkania.
- Przepraszam...- szepnęłam i usiadłam obok chłopca. Skąś go kojażyłam.
- Sspkokko...- zająknął się.- Jestem Adrian.
- My się przypadkiem nie znamy? To ty z swojimi kolegami mnie porwałeś.- powiedziałam cicho i spokojnie.
- Tak. Muszę cię do niego zaprowadzić.- powiedział tak cicho że ledwo co usłyszałam.
- Mhm...- mruknęłam i poszliśmy na górę. Dowiedziałam sie że budynek ma najmniej 2 piętra.
Zapukał do gabinetu mojego Pana.
- Prosze.- usłyszałam surowy głos. Weszliśmy do środka. Kacper siedział i grzebał coś w laptopie i w papierach.
- Panie...- powiedział cicho Adrian.
- Jeśli masz zamiar mi przeszkadzać to wyjdź.- powiedział Zayan nie odrywając głowy od swojego zajęcia.
- Przyszła...- powiedział Adi. Było mi go szkoda.
- Mhm. Wyjdź.- powiedział nie zainteresowany. Wychodząc też chciałam wyjść.
- A ty zostań i zamknij drzwi.
Jak rozkazał tak zrobiłam. A ten podszedł do drzwi i zakluczył je, następnie wrzucił do sejfu.- Zaczynasz działać mi na nerwy.- zrobił pauzę.- A wiesz co robię z niegrzecznymi dziewczynami?- zapytał i zaczął do mnie podchodzić.
- P... Panie proszszę nnie...- jęknęłam i osunęłam się po ścianie.
- Ojjj złotko, złotko.- złapał mnie za rękę i podniósł.- Idziesz grzecznie ze mną.
- D...ddobbrze.- zająkałam i poszłam za nim.