IV

14 0 0
                                    

No to nieźle.

Nie wiedziałam co się dzieje. Chyba z 10 wampirów nas otoczyło. Syczały tak jak węże. Z tego co zdołałam usłyszeć z tego syczenia to, że jesteśmy na ich terytorium i że zaraz nas zabiją. Rozszarpią. Wyssą krew ze mnie a z wilkołaka zostawią tylko głowę jako zdobycz i dadzą swojemu władcy w prezencie.

-Zostawcie nas albo gorzko pożałujecie pijawki- krzyknęłam. Chciałam wierzyć w to co powiedziałam...

Kiedy pierwsza pijawka rzuciła się na nas mój obrońca odparł jej atak. Cały czas warczał. Kolejne zaatakowały. Wilkołak doznał wielu zadrapań i ukąszeń. W pewnym momencie spadłam z jego grzbietu. Część wampirów odłączyła się od atakujących mojego psiego kolegę i zaczęła iść w moją stronę.

Strasznie się przestraszyłam. Mając jednego na wyciągnięcie ręki odepchnęłam go, ale  zadrapał mnie. Dotknęłam miejsca w którym krwawiłam, spojrzałam na nie, a ono zrasta się! Krwiopijcy też się zdziwili. Teraz powoli z zaciekawieniem podchodzili do mnie. Byli już bardzo blisko. Wyciągnęłam ręce przed siebie i trzymałam w geście obronnym. Nie mogli podejść bliżej, była tam jakby tarcza, siła przez którą nie mogli przejść. Ręce mi omdlały. Spadły na bok a wszystkie pijawki, które mną były zainteresowane opadły na tą samą stronę co moje ręce.

Hmm.. co najmniej dziwne.

Nie mając już żadnych przeciwników postanowiłam pomóc wilkołakowi. Podeszłam do niego i tak jak wcześniej wycelowałam rękoma w przeciwników. Jakaś kula energii wyleciała z moich dłoni. To było oślepiające światło, zmrużyłam oczy. Kiedy je otworzyłam wszystkie wapiry leżały i się nie ruszały. Zabiłam je. Oh yeah. I to ja sama zrobiłam hihi

-'Sam poradziłbym sobie, nie potrzebowałem twojej pomocy'- złośliwie powiedział w moich myślach i warknął pogardliwie.

- Za kogo ty się uważasz? Nawet mi nie podziękujesz za uratowanie życia? Jesteś cały podrapany i pogryziony jak jakaś zabawka dla psów. Jeszcze chwila i mógłbyś być martwy- wydarłam się na niego ze złości. Niewdzięczny kundel.

-'Wypraszam sobie, nie jestem kundlem, tylko wielkim groźnym wilkołakiem, do tego alfą stada. Za jednym pociągnięciem mojego pazura miałabyś wszystkie wnętrzności na wierzchu. Powinnaś czuć lęk i respekt do mojej osoby. Ty mnie jeszcze wyzywasz od "kundli" a wcześniej miałaś wątpliwości do mojej higieny.'

-Dobra, przepraszam- jeszcze szczeniaczek się popłacze

-'Słyszałem...'- powiedziawszy to zaczął iść dróżką w nieznanym mi kierunku.

-Hej, nie tak szybko, mam krótkie nóżki- powiedziałam i ruszyłam za nim.

Po jakimś czasie skinieniem głowy dał znak, żebym wsiadła na niego. Nie ma mowy, nie zrobię tego znowu.

-'Słuchaj, dla mnie to nie jest przyjemność, to jest nawet uwłaczające dla potężnego alfy wielkiego stada. Tak będzie szybciej. Chyba już się zmęczyłaś chodząc na tych krótkich nóżkach, nieprawdaż?'- chyba się uśmiechnął i zadrwił ze mnie.

Jestem zmęczona i nie mam już siły na przekomarzanie się. Wsiadłam i pobiegliśmy. Ma takie miękkie futerko.. Przytuliłam się do tego puszku i zasnęłam.

Obudziło mnie strasznie rażące światło, nie mogę się podnieść. Co ja mam na ręce?!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 04, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zamczysko Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz