Rozdział czwarty

183 32 13
                                    

Obudziłem się, początkowo nic nie czując. Nie wiedziałem, gdzie jestem. Trudno mi było skupić wzrok na czymkolwiek. Znów zasnąłem.

Obudziłem się ponownie. Było już lepiej, ponieważ widziałem wszystko wyraźnie. Nie wstawając z łóżka rozejrzałem się naokoło, a stwierdziwszy, że przecież jestem we własnym domu, uspokoiłem się. Wtedy zorientowałem się, że gardło pali mnie jak diabli i mam zatkany nos. Gorączkowo zerwałem się do pozycji siedzącej, co spowodowało silne zawroty głowy, które zamroczyły mnie na krótką chwilę, ale nie przejmowałem się nimi, ponieważ potrzebowałem chusteczek. Znów zacząłem gorączkowo się rozglądać, ale nigdzie ich nie widziałem, jedynie w pośpiechu strąciłem butelkę wody na ziemię. Cholera. Już miałem wstać, gdy ktoś podszedł i zapytał:

- Tego potrzebujesz? - podał mi całą paczkę.

Skinąłem głową i pośpiesznie wydmuchałem nos. Nagle, jak gdyby ktoś włączył z powrotem jakiś przycisk w moim mózgu, powróciło do mnie logiczne myślenie. Chwila. Kto podał mi chusteczki? Spojrzałem w górę i zobaczyłem Baekhyuna, który wyglądał na zatroskanego.

- Moment. Co ty tu robisz? - zapytałem - Jak dostałeś się do mieszkania? - miałem w głowie tysiące pytań.

- Sam po mnie zadzwoniłeś - odpowiedział - Jak mi nie wierzysz, sprawdź historię połączeń.

Faktycznie mu nie wierzyłem, więc sięgnąłem po telefon, który leżał na stoliku nocnym obok łóżka. Ma rację, naprawdę do niego dzwoniłem. Wtedy umysł rozjaśnił mi się całkowicie. Obudziłem się rano i czułem się bardzo źle, więc zadzwoniłem po Byuna, aby przyjechał mi pomóc, ponieważ był jedyną osobą, która mogła to zrobić, ponieważ nie chciałem prosić przyjaciół, by opuszczali szkołę, uczelnię bądź pracę przeze mnie. W sumie to nie wiedziałem, czy Baekhyun też tego dla mnie nie zrobił. Spojrzałem na niego.

- Dzięki za pomoc, mam nadzieję, że nie miałeś dziś nic ważnego do roboty, nie wiem, nauka, czy coś, jeśli miałeś to wybacz, poradzę już sobie, serio, dzięki - starałem wyplątać się z niezręcznej dla mnie sytuacji.

Jednocześnie coraz mocniej moje bolące gardło dawało o sobie znać, więc wstałem z łóżka, by pójść do kuchni poszukać moich niezawodnych tabletek, które działały na nawet najsilniejsze przeziębienie. Już przy pierwszym kroku zachwiałem się i prawie upadłem na podłogę.

- Chyba jednak sobie nie poradzisz - rzekł mój gość, a ja już miałem odpowiedzieć mu coś niezbyt uprzejmego, gdy zorientowałem się, że nie kpi sobie ze mnie, tylko naprawdę się martwi.

- W szafce obok lodówki jest pudełko z lekami. Znajdź tabletki na gardło - rozkazałem.

Chłopak bez słowa poszedł i dał mi to, co chciałem. Połknąłem leki, popijając wodą i ponownie się odezwałem:

- Naprawdę dziękuję za twoją pomoc, nie wiem co bym bez ciebie zrobił rano. Ale serio, jest już w porządku, możesz iść, jest już zapewne późno - prawda była taka, że straciłem poczucie czasu, ale miałem nadzieję, że nie musiał u mnie siedzieć zbyt długo.

- Sehun, uspokój się. Nie spieszy mi się. Jest trzecia w nocy.

- O cholera - wyrwało mi się i dopiero wtedy spojrzałem za okno. Faktycznie, ciemno jak w grobie. Jak mogłem wcześniej tego nie zauważyć?

- Zresztą, na razie nie zostawię cię tu samego. Jeszcze znów zemdlejesz w przedpokoju. Miałeś prawdziwe szczęście, że zdążyłeś do mnie zadzwonić.

- Nie potrafię wyrazić swojej wdzięczności wobec ciebie, ale jutro już pewnie musisz iść do pracy - starałem się być najuprzejmiejszy, jak tylko potrafię, ale Baekhyun miał rację. Nie dam sobie rady sam i chcę, żeby został, ale on na pewno ma swoje obowiązki, do których nie należy niańczenie chorych znajomych.

- Daj już sobie spokój, gdybym miał co robić, to bym tutaj nie przychodził. Nie mamy w końcu aż tak bliskiej relacji. Ale Sehun, sam widzisz, że potrzebujesz pomocy, przecież nawet nie dojdziesz o własnych siłach do łazienki się wysikać.

- Muszę do toalety - zerwałem się gwałtownie, bo słowa mężczyzny przypomniały mi, że od wielu godzin nie byłem za potrzebą.

Baekhyun zerwał się z miejsca i pomógł mi dojść do łazienki. Wszedłem już sam. Ciężko westchnąłem i już zacząłem się zastanawiać, jak odwdzięczyć się Byunowi za pomoc. Nie wymyśliłem nic ciekawego, więc po chwili wyszedłem z pomieszczenia, a on bez słowa pomógł mi dojść z powrotem do pokoju. Usiedliśmy na łóżku.

- Zawsze masz takie ostre przeziębienia? - spytał.

- Mhm, od dziecka - przytaknąłem - Choruję bardzo rzadko, ale jak już się zdarzy, to porządnie.

Zapadła krępująca cisza. Skoro już rozmawialiśmy, to postanowiłem zapytać o najbardziej ciekawą dla mnie w tym momencie kwestię:

- Tak właściwie, to gdzie pracujesz? A może studiujesz?

Chłopak milczał przez długą chwilę. Zacząłem się obawiać, że poruszyłem jakiś zakazany temat, ale wtedy odpowiedział:

- Szczerze mówiąc, to chyba nic z tego. Jestem artystą. Rysuję, piszę, komponuję. Chciałbym na tym zarabiać, ale na razie nie wychodzi - uśmiechnął się.

- Pokaż mi coś. Jakiś rysunek. Albo zaśpiewaj.

- Sehun, czy na misję ratunkową o nazwie "Ostre przeziębienie" przynosi się ze sobą płótna z obrazami? Czy może jedzie się jak na sygnale, byle zdążyć i zobaczyć, co się dzieje?

- To drugie - odparłem bez namysłu - Ale zawsze możesz mi zaśpiewać.

- Co chciałbyś usłyszeć?

- Cokolwiek.

Zamyślił się na chwilę, po czym zaczął śpiewać. To była popularna piosenka. Nothing Like Us Justina Biebera. Ale on śpiewał to w taki sposób... Nawet nie umiem tego określić. Inaczej. Kojarzycie to uczucie, kiedy szukacie ciekawych coverów na youtube, ale nic nie ma? Wszędzie tylko kopie. Gorsze kopie oryginału. Baekhyun tego nie robił. W znanym aż do porzygu utworze był w stanie zrobić coś swojego. Po prostu to czułem. Nie znam się bardzo na muzyce, jedynie jakieś podstawy. Ale jestem w stanie usłyszeć, kiedy ktoś śpiewa całym sobą, jakby od tego zależało całe jego życie. Byłem zaszczycony, że to właśnie ja, zwykły student, którego spotkał w parku, jestem widzem na prywatnym koncercie Byun Baekhyuna, który właśnie pokazał mi kolejną cząstkę siebie.

Don't Tell Anybody || SebaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz