Powoli otworzyłam oczy. Próbowałam sobie przypominać, co działo się poprzednie dnia. Wilki... Las... Alfa... Mate... I ciemność. Po tym, jak obwieścił światu, że jestem jego mate, rozdarł mi bluzę i ugryzł mnie w obojczyk.
To niemożliwe! Nie mogę być jego mate! To jakiś największy koszmar! Nie, nie, nie, nie, NIE! To nie miało tak być! Miałam skoczyć studia, zostać panią doktor, znaleźć męża, zostać szefem gangu zwalczającego wilkołaki, gdy ojciec by poszedł na emeryturę, urodzić dziecko a może dzieci, kierować gangiem, patrzeć jak moje dzieci dorastają i przejmują po mnie obowiązki... A nie zostać zamknięta w posiadłości wilków, zostać zgwałcona i urodzić dziecko temu bydlakowi! Muszę się jak najszybciej stąd wydostać!
Przetarłam rękoma oczy i usiadłam.
Byłam na wielkim małżeńskim łóżku. Pościel, prześcieradło i poduszki były czarne tak jak wielki dywan na podłodze. Za mnie był dosyć duży szary zagłówek, który był wbudowany w ścianę. Nad łóżkiem były dwie białe lampy do czytania. Naprzeciwko mnie na całej ścianie były wielkie okna z żaluzjami i wyjście na balkon. Obok drzwi na balkon było duże, narożnikowe biurko z laptopem, zegarkiem stojącym, lampką, ramką na zdjęcia i kaktusem. Zaś po drugiej stronie znajdowały się wielkie regały z książkami. Po prawej oprócz kilku obrazów i zdjęć były drzwi. Po lewej stała komoda z wielkim lustrem a obok jeszcze inne drzwi. Na tej samej ścianie gdzie stało łóżko były kolejna para drzwi.
Szybko wstałam z miejsca i się rozejrzałam. Moje ubrania leżały na krześle od biurka... To, co mam na sobie?! Założoną miałam jakąś wielką koszulkę i moją bieliznę. Prychnęłam zła na myśl, że on mnie rozbierał. Okna są zasłonięte, więc chwyciłam za rzeczy. Szybko zrzuciłam z siebie t-shirt. Założyłam moje czarne legginsy, czarne skarpetki i czarne adidasy. Potem czarną bokserkę, czarny komin, czarną bluzę rozpinaną i czarne, skórzane rękawiczki bez palców. Założyłam też moje czarne kolczyki z czaszkami i czarne kolczyki kółka na dziurki w chrząstce w uchu. Moje usta i nosek zakryłam kominem a włosy, głowę i czoło przykryłam kapturem.
Rozejrzałam się gorączkowo jeszcze raz. Nigdzie nie zauważyłam moich rzeczy. Podbiegłam do szuflady i zaczęłam wyrzucać jej zawartość na podłogę. Książki... Papiery... Klucze... Zdjęcia... Kable... Wtyczki... Nic tu nie ma! Potem zajęłam się biurkiem i jego szufladami. Wszystkie zamknięte... Nie mogłam czekać. W zapięciu od rękawiczki mam ostry drut. Jest za duży, by otworzyć tak mały zamek, jak od tamtej szuflady, ale na balkon będzie w sam raz! Zaczęłam majstrować przy tym zamku, w końcu dopięłam swego, wyszłam na balkon. Na samym początku poraziło mnie słońce. Zamknęłam oczy, lecz znając sobie sprawę, jak mam mało czasu otworzyłam je. Spojrzałam w dół... Około piętro szóste. Spojrzała na ścianie obok. Jest tam małe okno a nad nim rynna i dach. To moja szansa! Wbiegłam do pokoju. Chciałam wejść już do drugiego pokoju, jak usłyszałam pukanie.
Cała zesztywniałam, o moje serce znacznie przyśpieszyło.
- Sprzątanie! - usłyszałam kobiecy głos za drzwiami
Już klamka się ruszyłam i ktoś miał wejść, ale szybko popchnęłam drzwi.
- Proszę nie wchodzić! Bo... Bo... Bo jestem naga!
Nie mogłam uspokoić oddechu, błagałam tylko by ta osoba sobie poszła.
- Dobrze, to za ile mam przyjść? - zapytała łagodnie
- Za jakieś dziesięć minut... - opanowywałam łamania mojego głosu
- Dobrze... - i usłyszałam cichnące kroki
Pobiegłam do tamtego pokoju. Była to wielka łazienka, nie patrzyłam na nic więcej tylko okna. Wskoczyłam na kaloryfer i chwyciłam się parapetu. Wzięłam drut i w mgnieniu oka otworzyłam je. Najpierw wyjrzałam, a potem już trzymałam się rynny. Nogi oparłam o parapet, a potem przerzuciłam je na rynnę. Teraz stałam na niej, a ręce miałam wyprostowane by otrzymać równowagę. Dosyć wolno przemieszczałam się, ale nie chciałam, spaść.
Adrenalina wzrosła i zaczęła płynąc, po całym moim ciele. Poczułam się taka odważna i pewna siebie, że przyśpieszyłam.
Nagle usłyszałam krzyk. Szybko spojrzałam na dół. Dosyć daleko w ogrodach tej posiadłości odbywał się jakiś bankier. Było tam bardzo dużo ludzi. Szybko na nich spojrzałam, ale po chwili ujrzałam wściekłe, złote oczy. Przez nie obsunęła mi się noga i moja harmonia ciała została zaburzona. Spadłam, łapiąc się rynny. Strach... Tyle tylko czułam. Opanowałam się w porę i znowu wskoczyłam na rynnę. Zobaczyła, jak on biegnie w moją stronę więc znowu przyśpieszyłam. Na samym końcu mojej drogi zjechałam rynną na sam dół. Odskoczyłam i biegłam trawnikiem. Po chwili chwyciłam się ostrego ogrodzenia, które przeskoczyłam, lecz pokaleczyłam sobie ręce. Jak najszybciej mogłam, wpadłam do lasu. Słyszałam, że za mnie biegnie. Chwyciłam się gałęzi, przez co odbiłam się mocno, zrobiłam salto i wylądowałam dalej od niego. Lekcje z Maddy się przydały.
Poruszałam się szybciej niż wtedy. Musiałam uratować samą siebie! Nie mogłam pozwolić, bo jakiś kundle zniszczył moje marzenia ani moje doczesne życie!
Nagle w oddali zobaczyłam jakieś światło i usłyszałam dźwięk samochodów. Nie mogłam zmarnować takiej szansy! Biegiem ściągnęłam kaptur i komin. Po chwili wbiegłam na ulice. Wyciągnęłam rękę i uśmiechnęłam się ładnie do jadącego w moją stronę motoru. Miałam przewagę, więc modliłam się żeby kierowca zatrzymał pojazd. I tak zrobił...
- Co taka piękna... - nie dokończył
Ponieważ dostał dwa razy w twarz i raz kopniaka, przez co wypadł. Szybko zajęłam jego miejsce i poczułam ból u lewej nogi, gdy wcisnęłam gaz. Podrapał mnie...
Jechałam szybko, za szybko... Moje dosyć długie, bo aż do końca żeber włosy falowały na wierze. Bałam się i to bardzo, ale żądza przetrwania nie pozwalał mi zwolnić. Nagle usłyszałam warknięcie, ale nie takie ze złości, tylko takie dziwne. Nim się obejrzałam motor, uderzył w jakieś wielkie zwierzę. Pisnęłam cicho, nie wiedząc co się dzieje. Przeleciałam przez motor do przodu i chciałam jakoś upaść na nogi, ale nie miałam szans. Upadłam na bok i przejechałam przez kilka metrów, gdy głową zahaczyłam o jakoś kamień. Po chwili nic nie słyszałam. Tym razem już po mnie... Poczułam przyjemne futro obok mojej ręki, a potem zobaczyłam jego pysk. I nastała ciemność...
CZYTASZ
Alpha, My Baby...
Novela JuvenilKSIĄŻKA ZAKOŃCZONA ONA - Nigdy nie była posłuszna ON - Chciał żeby wszyscy byli posłuszni "Mężczyzn już nie było... Zostałam sama. Nic nie widziałam. Powoli wstałam i wyciągnęłam przed siebie ręce. Gdzie są kraty? Krok do przodu... Ściana. W prawo...