-Jesteśmy!-usłyszałam krzyk pani Alice i Gorga. Akurat w tedy robiłam obiad.-cześć Mike.
-Cześć-usłyszałam jego głos.
-Jak było?
-Spoko-rzucił krótko, a ja w tedy wyszłam z kuchni.
-Dzień dobry. Podać już obiad?
-Tak. Jesteśmy głodni, prawda kochanie?-odpał Gorge.
-Tak-rzuciła krótko i nawet na mnie nie patrząc poszła do jadalni. Wzięłam więc lasagne i poszłam do jadalni gdzie postawiłam obiad na stole. Siedział tam też Mike który uśmiechał się do mnie lekko. Czym prędzej opuściłam kuchnie. Przecież gdy pani Alice to zobaczy wywali mnie z pracy, a nie mogę na to pozwolić.
Gdy skończyłam poszłam do pokoju nie przeszkadzając już nikomu. Przez ten czas robiłam coś na telefonie i oglądałam programy w telewizji.
***Wstałam następnego dnia dość wcześnie. Już o siódmej byłam na nogach. Założyłam dzisiaj dresy i top ten co wczoraj po czym ruszyłam na dół. Pani Alice i Gorga nie było więc domyślałam się, że są w pracy. Zajęłam więc się sprzątaniem. Najpierw ogarnęłam kuchnie;pozmywałam i pościerałam kurze potem poszłam do salonu który był chyba największy i wymagał najwięcej czasu.
-Dobry-usłyszałam zachrypnięty głos i odwróciłam się. Szmatka wyleciała mi z rąk, a ja otworzyłam lekko usta. Mike stał w salonie w samych bokserkach, a ja widziałam jego wyrzeźbione, idealne ciało.
Ogarnij się Daphne! To tylko syn twoich szefów! Nie mozesz tak na niego patrzeć.
-Ym...dz...dzień dobry-wyjąkałam.-dobrze się spało?
-Dobrze-mruknął patrząc na mnie spod przymrużonych oczu.
-Ym...może zrobić Panu śniadanie.
-Nie trzeba. Ja zrobię.
-Na prawdę mogę Panu zrobić.
-Spokojnie. Nie jestem niepełnosprawny-zaśmiał się i poszedł do kuchni, a ja dotknęłam swoich gorących policzków. Zdecydowanie mógłby się ubrać. Aż ciśnienie mi podniosło.
-Jadłaś śniadanie?-zapytał Michael wchodząc do salonu.
-Em...nie.
-To wspaniale. Zrobiłem jajecznicę. Może zjesz ze mną?
-Nie. Na prawdę. Ja sobie zaraz zrobie.
-Chodź. Nie bój się. Nie dałem tam trutki.
-Ufam panu-zachichotałam cicho.-ale jednak nie mogę jeść...z tobą.
-Dlaczego?
-Bo jestem sprzatączką?
-I?
-Nie mogę. Po prostu. Jestem pracownica. Wypełniam tylko swoje obowiązki.
-Świetnie. To moim obowiązkiem jest dla pani zjedzenie wspólnego śniadania-chwycił mnie za ręke, a mnie przeszedł przyjemny prąd. Poszłam z nim do kuchni usiadłam, a Mike podał mi talerz z jajecznicą, chlebem i ciepłą herbatą.
-Smacznego-rzucił, a ja odpowiedziałam mu tym samym. Przez chwilę jedliśmy w ciszy skupiając się tylko na własnych myślach.
-Podoba ci się w tej pracy?-zagadał w końcu mężczyzna.
-Jest w porządku. Lepsze to niż modlenie się o kolejne jutro-mruknęłam wkłądając do ust kawałek jajecznicy.
-Ale jest męcząco, prawda?
-Trochę jest-odparłam szczerze.-ale przyzwyczaiłam się.
-Jakby co mogę ci pomóc w sprzątaniu.
-Nie, dziękuje-powiedziałam szybko.-radzę sobie całkiem nieźle.
-Wiem-odparł z uśmiechem.-widze, że robisz wszystko z precyzją.
-Inaczej by mnie tu nie było-odparłam i wstałam od stołu.-dziękuje za śniadanie. Pozmywam.
-Ja to zrobię.
-Pracuje tu, więc ja pozmywam-odparłam i chciałam wziąźć talerz mężczyzny, ale ten chwycił mnie za nadgarstek i spojrzał prosto w oczy. Przypominam, że nadal miał na sobie tylko bokserki.
-Na prawdę. Od zmywania jeszcze nie umarłem. Po drugie jest zmywarka.
-Wiem, dlatego chce włożyć naczynia-odparłam gdy Mike w dalszym ciągu trzymał mnie za nadgarstek.
-Spokojnie. Ty posprzątaj czy porób co tam chcesz, a ja się tym zajmę.
-Ale...
-Daphne-westchnął i wstał stając tuż przede mną. Intuicyjnie się cofnęłam co nie uszło uwadze mężczyzny, ale tego nie skomentował.-nie jestem paralitykiem. To, że rodzice każą ci sprzątać i nie pozwalą ci ze mną gadać nie oznacza to, że będe się ich słuchał. Od zawsze byłem upartym dzieckiem.
-Ja...nie chce sprawiać problemów-wyszeptałam.
-Nie sprawiasz. Ja się tym zajmę, okey?
Popatrzyłam na niego i kiwnęłam głową, a potem szybkim krokiem poszłam do salonu gdzie kontynuowałam sprzątanie
***Sprzątałam dobre parę godzin. Parter i pierwsze piętro. Oczywiście omijałam pomieszczenia do których nie mogłam wchodzić.
Wyczerpana usiadłam na kanapie z myślą, że nikt tego nie widział. Nie wiedziałam czy mogę usiąść, ale byłam wyczerpana.
-Zmęczona?-usłyszałam rozbawiony głos mężczyzny przez co podskoczyłam, a moje serce prawie nie wyskoczyło z piersi.
-Ja...ja..-zaczęłam się jąkać.-przepraszam.
-Za?-uniósł jedną brew.
-Nie powinnam tutaj siadać. Ja...nie...
-Daphne-zaśmiał się.-przecież nie będe na ciebie krzyczał bo usiadłaś na jakiejś pieprzonej kanapie. Przestań być taka sztywna i się rozluźnij. Możesz tutaj siedzieć. Chcesz włączyć telewizor czy coś?
-Nie. Ja właściwie pójdę już do siebie-oznajmiłam i nie czekając na reakcje chłopaka pobiegłam do swojego pokoju i opadłam na duże, miękkie łóżko.
Ta praca nie będzie należeć do najłatwiejszych
CZYTASZ
Jesteś tylko moja
RomansaGdy dwudziesto jedno letnia Daphne traci pracę postanawia zatrudnić się u małżeństwa jako sprzątaczka co okazuje się niezbyt łatwym zajęciem. Tam poznaje syna bogatego małżeństwa-dwudziesto cztero letniego Michaela. Co się stanie gdy zamożny mężczyz...