1⃣0⃣2⃣ Lellinger part III

709 84 27
                                    

Powiedziałem "dość" zachowaniu Andreasa po trzecim semestrze studiów.

Postanowiłem zmienić uczelnię. Nikogo o tym nie poinformowałem. Po prostu po którymś weekendzie nie pojawiłem się na zajęciach.

Przeprowadziłem się z Berlina do Monachium.

I miałem tam spokój. Żadnych chamskich komentarzy, żadnego obrażania, żadnego bicia.

Poznałem kilku kumpli, którym nie przeszkadzała moja orientacja.

Spokojnie żyłem sobie w Monachium. Do czasu.

Będąc na ostatnim roku, wracałem do mieszkania, które udało mi się tanio wynająć.

Dochodziła już 21, więc zaczynało się powoli ściemniać.

- Stephan - usłyszałem za sobą, gdy miałem wchodzić do swojej klatki. Zamarłem słysząc jego głos. Jak mnie znalazł? - Wiem, że nie powinienem tu przyjeżdżać... Ale chcę ci coś powiedzieć, więc... Mógłbyś na mnie spojrzeć? - poprosił, a ja się do niego odwróciłem.

Zmienił się. Jego blond włosy trochę ściemniały, twarz spoważniała, chyba nabrał trochę masy mięśniowej.

- Słucham - powiedziałem.

- Chcę ci powiedzieć jedno słowo, wiem, że to nic nie zmieni, ale... Przepraszam. Byłem chujem.

- Owszem, byłeś - zgodziłem się z nim.

- Nie oczekuję, że mi wybaczysz, zdaję sobie sprawę, że to bardzo trudne, ale... Ale mam taką małą nadzieję, że tak właśnie będzie.

- Przyjechałeś z Berlina do Monachium tylko po to żeby mi to powiedzieć?

- Tak - potwierdził, a ja zamilkłem  na dłuższą  chwilę. - Powiesz coś?

- Nie wiem co.

- Stephan... Ja... Bardzo żałuję tego wszystkiego, co się między nami wydarzyło i tego co powiedziałem... I miałeś rację.

- W czym?

- Jestem pieprzonym tchórzem - szepnął. - Nie potrafiłem zaakceptować samego siebie... Nadal nie potrafię... Ale to nie był powód żebym cię tak traktował... Przepraszam.

- Cieszę się, że to słyszę... To znaczy przeprosiny - posłałem mu delikatny uśmiech. Staliśmy chwilę w niezręcznej ciszy. Widziałem, że chłopak chce jeszcze coś powiedzieć, ale się waha. - Muszę już iść... Robi się późno, a rano mam zajęcia.

- Tak, jasne... Cześć.

- Hej - mruknąłem i wszedłem do swojej klatki.

Z jednej strony cieszyłem się, że zrozumiał swój błąd i mnie przeprosił.

Ale...

Ale z drugiej... Miałem dziwne przeczucie, że jego obecność nie wróży nic dobrego.

 ONE SHOTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz