#7

47 5 3
                                    

Przez resztę weekendu Kate z powodzeniem odpędzała myśli i spekulacje na temat piątkowej nocy. Wiedziała jednak, że nie będzie mogła wiecznie przed tym uciekać, bo nadal coś ją nie pokoiło i nie dawało spokoju, nie potrafiła uwierzyć w wersję przedstawioną przez Amy.
Niestety, wolne się kończy i trzeba stawić czoło tym wszystkim ludziom, którzy widzieli co wyprawiała tamtej nocy i do tego jest dzisiaj poniedziałek, przeklęty jak wszystkie poniedziałki od 5 miesięcy.

- Co ty taka zamyślona? - spytał ojciec, gdy zobaczył Kate wpatrzoną w lodówkę nieobecnym wzrokiem.

- Nie, nic, dzięki, nie trzeba - odpowiedziała nieodrywając oczu od mebla.

- Halo, tu Ziemia do Kate - ojciec niedając za wygraną podszedł do córki, zaczął machać dłonią przed jej twarzą i to, ku jego uradowaniu, zadziałało.

- Przepraszam, tato. Zamyśliłam się po prostu - odpowiedziała i po otwarciu lodówki, wyjęła kartonik mleka.

Dziewczyna zjadła śniadanie, składające się z płatków czekoladowych z mlekiem, zabrała swoje rzeczy i z napiętymi mięśniami brzucha, od stresu, wyszła kierując się na przystanek.

Jak co dzień w tym samym miejscu spotkała Jamesa, który swoimi błyskotliwymi żartami, sprawił, że jego przyjaciółka na chwilę się uśmiechnę i zapomniała o swoich zmartwieniach. Niestety, James poruszył temat, o którym Kate jak najszybciej chciała zapomnieć.

- Nieźle się bawiłaś, co? - spytał błyskawicznie zmieniając temat, co zaskoczyło dziewczynę.

- Nie wiem o czym mówisz... - dobrze wiedziała, o czym mówi, ale jeszcze chciała się upewnić.

- Nie udawaj, wszyscy wiedzą o imprezie u Amy - Kate zastygła - Jakiś koleś wrzucił filmik, nie mów, że nie wiedziałaś.

- Nie wiedziałam - dziewczyna zamknęła oczy i oparła głowę o szybę autobusu - Co ja teraz zrobię? Przecież widziała to pewnie cała szkoła...

- Nie przejmuj się, wyglądasz tam całkiem korzystnie i powiedziałbym nawet, że seksownie - dodał puszczając oczko, na co Kate lekko się uśmiechnęła.

- Jasne, dzięki - odpowiedziała przewracając oczami. Pojazd się zatrzymał i wszyscy wysiedli pod szkołą.

Przed wejściem do budynku na parę przyjaciół czekała, opierając się o murek, Amy, która podskoczyła na widok znajomych twarzy. Dziewczyna jak zwykle ubrana na czarno, ale coś w jej wyglądzie się zmieniło.

- Cześć! - krzyknęła Kate na widok dziewczyny i podbiegła do niej - Co zrobiłaś z włosami?

- Przefarbowałam - odpowiedziała witając się buziakiem i bawiąc się swoją czupryną, która teraz cała była burgundowa - Co słychać?

- Dobrze, bardzo dobrze - skłamała, ale wyszło dosyć przekonywująco.

- To się cieszę. Słuchaj, kochana, ja już muszę lecieć, ale po lekcjach poczekaj na mnie tutaj, mam dla ciebie niespodziankę - Amy puściła oczko i weszła do szkoły.

Po tej krótkiej konwersacji Kate była z siebie dumna, miała nadzieję, że jeśli będzie udawać, że nic się nie stało, w końcu dowie się prawdy od dziewczyny. Gdy Amy zniknęła z pola widzenia, Kate parsknęła śmiechem na widok zdziwionej miny Jamesa. Na jego twarzy malowało się zdanie: "Co to miało być?", a przyjaciółka tylko się uśmiechnęła i poszła na lekcje.

Okazało się, że Mark jest na wycieczce z inną klasą, co oznaczało, że w ten poniedziałek nie będzie musiała do niego przychodzić. Z tego powodu była bardzo zadowolona i uważała, że nic nie może zepsuć jej humoru, nawet nie wie, jak bardzo się myliła...

Po skończonych zajęciach Kate czekała przed szkołą na Amy w umówionym miejscu. Nagle ktoś zszedł ją od tyłu i zakrył jej oczy. Serce dziewczyny zaczęło bić szybciej, nie wiedziała co się dzieje i co ma robić.

- Zgadnij kto to? - usłyszawszy znajomy głos, Kate rozluźniła się i  uśmiechnęła.

- Amy! - po wypowiedzeniu tych słów poczuła, że ręce już nie dotykały jej twarzy, a przed nią stanęła dziewczyna w burgundowych włosach - Nie rób tak! Nawet nie wiesz jak bardzo się wystraszyłam.

- Już nie przesadzaj - przewróciła oczami - Jesteśmy razem, a jeszcze nie byłyśmy na randce, więc pomyślała, że możemy spędzić miłe popołudnie w ustronnym miejscu... - po tych słowach Amy chwyciła Kate za rękę i zaprowadziła do starego, czarnego Jeep'a.

Dziewczyna nie miała pojęcia dokąd jadą, ale wcale nie narzekała. Nareszcie będzie mogła się zrelaksować. Już nawet zapomniała o tym, że miała wypytywać Amy o imprezę. Podróż minęła na słuchaniu i śpiewaniu piosenek z radia. Nagle samochód się zatrzymał, dziewczyny znajdowały się na skraju lasu, w którym powoli robiło się coraz ciemniej.

- Jesteśmy! - krzyknęła Amy.

- Jesteś pewna, że to tutaj? - Kate była lekko przestraszona i przypominała sobie słowa taty na temat lasów.

- Tak! Pięknie tu, prawda? - choć trudno było to przyznać, miejsce robiło naprawdę duże wrażenie - Chyba się nie boisz - Kate nie odpowiedziałam, ale mimo wahania, wysiadła z samochodu.

Dziewczyny rozłożyły koc pinknikowy na masce samochodu i na nim usiadły. Całe popołudnie spędziły na rozmowie, śmianiu się, śpiewaniu.

- Jesteś urocza - powiedziała nagle Amy - taka niewinna, bezbronna... Kocham cię... - po tych słowach dziewczyna się schyliła i powoli przybliżała swoją twarz do Kate, która zamknęła oczy i postanowiła poddać się emocjom. Ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Trwało to jakiś czas, Amy zaczęła delikatnie ustami muskać szyję dziewczyny, co jej sprawiało wielką przyjemność. Pomimo tego Kate delikatnie się odsunęła i spojrzała w szare oczy osoby, która była przed nią.

- Mój tata pewnie się martwi. Napiszę do niego wiadomość, że wszystko u mnie dobrze. Wrócę za sekundę - Kate z trudem powstrzymując rumieńce i uśmiech zeskoczyła z maski samochodu.

Wyjęła telefon z torebki, ale zauważyła, że nie ma zasięgu, więc poszła kilka metrów dalej, w głąb lasu. Kiedy już ujrzała zbawienną kreskę na ekranie, zaczęła pisać wiadomość. Tę czynność przerwał jej przeraźliwy krzyk. Natychmiast pobiegła w stronę samochodu, modląc się, żeby to był tylko jakiś żart. Gdy dotarła na miejsce, było cicho, zbyt cicho. Kate szła powoli, aby zobaczyć przód samochodu. To co ujrzała, przeraziło ją. Krew. Ślady ukąszenia na szyi. Otwarte, wpatrzone w niebo, nieobecnym wzrokiem, szare oczy, leżącej na czerwonym kocu piknikowym, dziewczyny. Nagle w lesie znów rozległ się równie donośny i przeraźliwy krzyk, tym razem nie był to krzyk Amy, ten dźwięk wydobywał się z gardła Kate...

**********
  

Cześć! Nareszcie rozpoczyna się akcja. To najdłuższy rozdział, jaki do tej pory napisałam. Mam nadzieję, że się podobało❤

Kolejna OfiaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz