Tajemnica Dennis'a

164 8 1
                                    

- Co się stało? - spytałam Dennisa.

- Mamy tu paru piratów ,ale żaden nie wydusił nawet słowa..... - odpowirdział z lekkim zmęczeniem i poirytowaniem.

- A co ja mam do tego??

- No właśnie..... Choć do biura.... - gdy dotarliśmy na miejsce ,Dennis machną dłonią na krzesło ,każąc mi usiąść.

- Wiec??

- Pamiętasz naszego generała? No , tego co go pojmali te skurwysyny.

-No.... i co z nim?

-........ - Dennis nic nie odpowiedział... Do czasu.

- A słyszałaś o Vaas'ie? - spytał ponuro patrząc w podłogę.

- Coś ,gdzieś mi się o uszy obiło. - odpowiedziałam z lekkim poirytowaniem , złością i przerażeniem.

- No... wiec ten Vaas....on go zabił.....-
Nie wierzyłam w to co słyszę.... doskonale znłam generała ,i nie znałam nikogo ,kto tak świetnie trenuje młodych Rakyatów.

-.......... ale co ja mam z tym wspólnego?..... - zapytałam z niedowierzaniem.

- To ,że to ty teraz jesteś generałem.

- J-ja!? Przecież ja nic nie wiem o szkoleniu młodych Rakyatów! Sama jestem młodą Rakyatką!

- Ej ,ej ,ej ,ej... spokojnie...dasz sobie radę....Wszyscy w ciebie wierzą...

- No dobrze....Postaram się.... - odpowiedziałam spuszczając wzrok.

- Ok. Jedź do domu ,prześpij się z tym ,ok?

- Ok...pa.... - pojechałam do domu ,i położyłam się do łóżka. Myślałam o tym co się stało z generałem. Nie mogłam w to uwierzyć. Postanowiłam położyć się spać.
   
                              ♡♡♡

Następnego dnia wstałam jak zwykle. O wschodzie słońca. Zrobiłam sobie śniadanie ,i poszłam na polowanie ,bo skończyło się jedzenie dla Jardwa. Wziełam łuk i ruszyłam ze zwierzakiem w głąb dżungli. Na małej polance pasły się jelenie. Podeszłam na około 20 metrów ,naciągnełam cięciwę łuku i wystrzeliłam strzałę w stronę dorodnego jelenia. Ten strzał go nie zabił ,ponieważ strzała trafiła w brzuch ,ale nie ze skutkiem natychmiastowym. Zabił go Jardw. Zdarłam skurę ze zwierzaka ,i zebrałam trochę mięsa dla wilczura. Wrucilismy razem do domu nakarmiłam go surowym mięsem i postanowiłam ,że poćwicze trochę z Jardwigą. Gdy skończylismy  ,było południe. Nie miałam pomysłu ,co teraz porobić ,więc pojechałam swoim ukofanym quadzikiem do wioski. Na miejscu poszedłam do Dennisa. Ale obecnie nie było go w domu. Postanowiłam poczekać na niego w biurze. Wiem że nie mogłam ,ale ciekawość wygrała.... zaczełam szperać w jego rzeczach. Natknełam się na akt urodzenia ,a na nim coś ,co lekko mną wstrząsneło. A mianowicie to,że Dennis ma brata. Nie mówił mi o tym. Niestety nie można było wywnioskować ,kto to był ,ponieważ imię tej osiby zostało tak poskreślane ,że nie można było go odczytać. Zapewne to sprawka Dennis'a. Chciał coś ukryć? Wstydzi się go?..... nie wiem...Gdy prubowałam doczytać się czegoś więcej ,usłyszałam dźwięk terenówki i głos Dennisa ,witającego się z paroma Rakyatami. Szybko odłożyłam papiery na miejsce ,i poszłam przywirać się z przyjacielem.

- Hej! Gdzie cię nosiło? - zapytałam z lekko żartobliwym akcentem.

- Aaa... byłem tu i tam... główne na świeżo zdobytych posterunkach. No i przy okazji zdobyliśmy jeden.

- Acha... ej...ammm....możemy pogadać w biurze?. - zapytałam niepewnie.

- Jasne - odpowiedział z entuzjazmem ,i ruszył za mną -To o czym chciałaś pogadać?? - westchną Dennis.

Miłość Szaleńca ♡far cry♡ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz