Rozdział 3

13 1 1
                                    



- Shhhh. Nie płacz maleńka - szeptał Jay od jakichś 10 minut. - Już po wszystkim, teraz już wszystko... - niestety reszty nie usłyszałam, ponieważ w końcu zapadłam w sen, o którym marzyłam, od kiedy tu przyszłam.

Obudziłam się w swoim łóżku. Chwilę, przecież nie tu zasypiałam. Prawda? Podniosłam się i rozejrzałam po pokoju. Matko Cassandro, już 21! Moją uwagę przykuł liścik na szafce nocnej.

W szufladzie są słodycze i chipsy, a w mikrofali na dole gorąca czekolada. Na laptopie masz Netflixa na moim koncie, oglądaj ile chcesz. Przekonałem twoją mamę, żeby napisała Ci na jutro zwolnienie z zajęć, notatki przyniosę Ci po szkole. Leż i przygotuj się, wieczorem idziemy na imprezę. Co jak co, ale piątkowego wieczoru nie pozwolę zmarnować.

Besos chica, J xxx

On jest moim ulubionym człowiekiem. Kocham go, jak starszego brata, którego zresztą nigdy nie miałam. Jak już mówimy o moim przyszywanym rodzeństwie... o boże, Carla! Z prędkością światła chwyciłam za telefon. Świetnie, 47 nieodebranych połączeń, 103 wiadomości na messengerze. Napisała nawet 5 e-maili! Kiedyś muszę oddzwonić, a do odważnych świat należy. Tylko żeby rządzić światem nie możesz być martwa idiotko! Czas wynieść się do Argentyny sadzić arbuzy. W sumie są moimi ulubionymi owocami. I zawsze chciałam zobaczyć jak rosną...

- ALMA?! - ryknęła do telefonu moja najdroższa przyjaciółka.

- Taaak? - zapytałam dość niewinnie.

- Ty żyjesz! Bogu dzięki! - krzyknęła uradowana. - Zanim spytasz, oczywiście, że jestem zła idiotko, ale aktualnie bardziej cieszę się, że jednak nie muszę szukać czarnej sukienki na twój pogrzeb. Szykuj wino, będę za pół godziny. A spróbuj powiedzieć coś innego niż ''jasne'', to oberwie ci się mocniej, niż mam to w planach. - po tych słowach rozłączyła się.

A to mój ulubiony ludź, ex aequo z Jayem. Nie wiem, co bym zrobiła bez tej dwójki. Pewnie aktualnie jechałabym z Brucem, by spotkać się z tym pojebem, Adamem. Zastanawiając się, skąd to dziecko słońca ma tyle energii, patrzyłam na telefon. Nowa wiadomość? Czemu ja tego nie zauważyłam?

Od: Mi Marido

Niña, propozycja nadal aktualna. Napisz, jak wstaniesz śpiąca królewno :*

Chwilę chwilę. Po pierwsze, skąd hiszpański laluś ma mój numer? Po drugie, skąd on wiedział, że spałam? Dobra, teraz zaczynam się go bać. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Szlag, miałam się ogarnąć. Prędko zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi. Chwilę później leżałam na podłodze, przygnieciona...koalą?

- Nie... - wymamrotał niedźwiedź pod nosem.

- Carla, w coś ty się ubrała? - zapytałam ze śmiechem.

- Co? To, że pijemy jak dorośli, nie znaczy, że nie możemy wyglądać jak dzieci. - odparła nastolatka z powagą.

Zlustrowałam ją z góry na dól. Za duże oniesie pandy, kapcie króliczki, różowy plecaczek z futerkiem. No przedszkolak przyszedł się najebać. - Ty masz świadomość, że jak będziemy za głośno i gliny przyjadą, to mnie zwiną nie dość, że za uprowadzenie, to jeszcze pedofilię?

- Ty lepiej popatrz na siebie. - odparł torbacz australijski ze śmiechem. Podbiegłam do lustra. Ta wredna istota miała rację, ja nie wyglądałam lepiej. Onesie lwa i dwa zaplecione warkoczyki. - Oj nie załamuj się. - podeszła do mnie. - Jak coś, to powiemy, że uciekłyśmy z leżakowania. A teraz do salonu, masz mi wszystko opowiedzieć. - zarządził Neron, wersja damska.

* 2 godziny i butelkę wina później *

- Tyyyy, ale ja ci od początku mówiłam, że ten Alejo to gorący jest. - zauważyła Carla na tyle błyskotiwie, na ile pozwalało 6 kieliszków wina w jej głowie. - Prawdziwa południowa krew! - zaśmiała się i czknęła lekko.

- Oj zamknij się. - zawtórowałam jej. - W ogóle mi się nie podoba. I dalej nie wiem, skąd jebaniutki ma mój numer. - zaczęłam poważne rozmyślania.

- Cóż, dla chcącego nic trudnego słońce. Jeszcze raz, kto zna twój pin? - spytała nagle.

- No ty. I Jay. I tyle, chyba, że ja o czymś nie wiem. - dalej nie rozumiałam, o co jej chodzi.

- Tak iii? - popatrzyłam na nią zdezorientowana. - Oh ty amebo umysłowa, gdzie zabrał cię J po akcji na dziedzińcu?

- Do auta? - jakie mądre spostrzeżenie, brawo Alma. Nie pomagasz.

- Uważasz, że J dałby komuś klucze do swojego autka? - pokręciłam głową. - Brawo, chyba nektar bogów powoli z ciebie ulatuje. - pokazałam jej język. - Więc jakie klucze mógł mu dać twój Alvaro? - o kurwa.

- O kurwa.

- Właśnie słoneczko, Diego zabrał cię do swojego auta.

- Alejo prymitywny torbaczu.

- Dobra, chuj z tym. Czyli oboje byli w aucie z tobą, na wpół przytomną. Co to za problem, poprosić Jay'a, by ten odblokował twój telefon, żeby Ahelo wpisał tam swój numer? Zwłasza, jeżeli zatrzepotał rzęsami, czy coś. - Wspoimnałam, że J to gej? Nie? To właśnie wspominam.

- Zajebię jak zobaczę - warknęłam wściekła.

- Ale zanim to, to może się prześpij. Nawet mordując ludzi trzeba jakoś wyglądać, a twój obecny stan nie zalicza się nawet do ''jakoś''.

- Oh spierdalaj - to takie nasze ''dobranoc''. - A spróbuj mnie obudzić przed 10, to trafisz na listę - mruknęłam sennie.

- Listę? - zapytała zaskoczona.

- Ludzi, których odstrzelę jako pierwszych, gdy zalegalizują broń. Słodkich koszmarów. - powiedziałam i upojona trunkiem szybko zasnęłam.

************************************

Ferie proszę państwa. Kto też zaczyna, nie połamcie się, błagam. Kto skończył, bądźcie silni

Do napisania,

xxJustpsychoxx

Aktualizacja: 08.02.2018

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 10, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mi niña bonitaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz