Była dwudziesta pierwsza, a ja siedziałam na łóżku czytając książke. Co miałam innego do roboty? Jakoś nie bardzo chciało mi się wychodzić z pokoju.
Miałam ciszę i spokój póki ktoś nie zapukał do drzwi. I od razu wiedziałam kto to.
-Hejka-powiedział mężczyzna.-nie śpisz?
-Nie. Stało się coś?-spytałam.-zrobić ci coś do jedzenia czy coś?
-Nie-zaśmiał się.-po prostu chciałem cie gdzieś zabrać.
-Co? Zwariowałeś?
-Nie. Mówie poważnie.
-To nie jest dobry pomysł Mike. Już późno. A twoi rodzice jak zobaczą, że nas nie ma to mnie wyleją.
-Daj spokój. Moi rodzice są na bankiecie. Wrócą o piątej rano. W tedy będziemy już w domu. Chodź, poznam cie z paroma osobami.
-Nie nie-zaprzeczyłam szybko.
-Polubią cie.
-Mike, na prawdę to nie jest dobry pomysł. Idź sam.
Mężczyzna westchnął, a potem podszedł i usiadł obok mnie na łóżku.
-Daphne...
-Nie-urwałam krótko.
-Proosze. Jak ci się nie spodoba od razu pojedziemy do domu. Uparty jestem. Mogę tak całą noc.
Popatrzyłam na niego i westchnęłam krótko.
-Nie mam wyjścia, prawda?
-Nie-pokręcił rozbawiony głową.
-Ale ja nie mam nawet sukienki. Nie pójdę w jeansach.
Mike zbliżył się do mojego ucha dotykając je swoimi ustami i wyszeptał:
-Sprawdź w szafie-po czym wyszedł zamykając drzwi.
Powoli wstałam i otworzyłam szafę. Zamarłam, a moje usta otworzyły się w litere "o". Na wieszaku wisiała piękna, czarna sukienka z 3/4 rękawami i lekko rozkloszowana, a obok nich stała para złotych szpilek. To było...coś pięknego. Założyłam sukienkę i buty i przeglądnęłam się w lustrze. Wyglądałam...pięknie. Jeszcze tylko makijaż i mogę iść.
Kolejne pół godziny siedziałam przed lustrem kręcąc lekko włosy i robiąc makijaż. Nałożyłam ciemne cienie i bordową, matową pomatkę na usta. Nigdy nie malowałam się tak mocno, ale efekt końcowy mnie zachwycił. Mimo, że nie umiałam się malować to jednak się postarałam i wyglądałam...wow!
-Goto...-do pokoju wpadł Mike. Widząc mnie zatrzymał się i otworzył szeroko oczy skanując każdy milimetr mojego ciała.-cholera jasna.
-Coś nie tak?-spytałam zdenerwowana.
-Jak...jak ty...co ty z sobą zrobiłaś? Wyglądasz jak...księżniczka.
Zarumianiłam się i spuściłam zażenowana głowę.
-No to teraz muszę cie pilnować. Każdy będzie się na ciebie gapił. Chodź, idziemy. Wszyscy na nas czekają.
Po woli zeszłam po schodach i mimo, że kiedyś nosiłam szpilki teraz się trochę odzwyczaiłam. Zgarnęłam też moją torebke w której był portfel i telefon i wsiadłam do auta. Mężczyzna już po chwili wjechał na ulicę.
-A Reychel? Jak się dowie?
-Reychel śpi na samym końcu domu. Po drugie jak coś powie rodzicom to...nie daruje jej tego.
Pokiwałam głową i oparłam się o chłodną szybę wsłuchując się w ciche słowa piosenek w radiu.
Gdy samochód się zatrzymał lekko zestresowana wysiadłam z auta.
-Chodź, nie denerwuj się tak-Mike złączył nasze palce przez co uśmiechnęłam się pod nosem.
Wchodząc do budynku uderzyła we mnie ogłuszająca muzyka, a alkohol mieszał się z potem i papierosami.
Mike puścił moją dłoń, aby chwile później umieścić ją na dole moich pleców lekko popychając do przodu więc szłam tam gdzie mnie kierował. Starałam się unikać spoconych, pijanych ciał tańczących na parkiecie.
-Cześć!-Mike podszedł do loży i przywitał się z dość sporą grupką osób. Było tam czterech chłopaków i jakaś dziewczyna.
-Hejka stary-rzucił jakiś mężczyzna przybijając z nim męską piątke.-kogo moje piękne oczy widzą. Hej. Jestem Jason-blondyn wstał i podał mi ręke którą uściskałam.
-To jest Daphne-przedstawił mnie Mike.-Daphne, to są moi kumple;Jason którego już znasz, Brandon, Tristan i Luis. A to Vivian; dziewczyna Luisa.
-Hej-pomachałam im a oni odpowiedzieli mi tym samym.
-Siadajcie-rzucił jeden z nich (nadal nie rozpoznałam ich imion). Mike usiadł obok chłopaków, a ja usiadłam pomiędzy nim a ładną, szczupłą, rudowłosą dziewczyną. Miała na sobie różową, bardzo obcisłą sukienkę i mocny makijaż.
-Hejka-przywitała się radośnie.
-Cześć-rzuciłam uśmiechając się lekko.
-Ale ty jesteś piękna-westchnęła.
-Dziękuje. Ty też-odparłam.
-Chcesz-Mike podstawił mi pod nos szklankę z drinkiem więc z lekkim wahaniem przyjęłam i upiłam łyk. Dawno nie piłam alkoholu i brakowało mi tego. Nie byłam alkoholiczką, ale napić się lubiłam.
-Jesteś dziewczyną Michaela?-spytała Vivian która siedziała na kolanach Luisa gdy ten rozmawiał z chłopakami.
-Nie. Jestem jego...koleżanką.
-Koleżanką?-spytała popijając piwo swojego chłopaka.-wątpie.
-Co masz na myśli?
-Mike nigdy nie przyprowadzał nikogo do klubu, a już tymbardziej nie dziewczyny. On nie przyjaźni się z laskami. Ja jestem wyjątkiem.
-W sensie...zaliczy i zostawia?-spytałam, a Vivian zaśmiała się.
-Niekoniecznie. Miał parę nieudanych związków, ale zawsze kończyło się to klapą. Głównie przez laski. Zdradzały Michaela, albo po prostu z nim zrywały. Zwykle puste, głupie dziwki. Ty jesteś inna.
-Skąd ta pewność?
-A chociażby stąd, że Mike jest zupełnie inny gdy jesteś obok. Pewnie mu się podobasz-wyśpiewała.
-Wątpie, żeby spodobała mu się gosposia.
-Jesteś gosposią?-spytała zszokowana
-Pracuje u nich w domu jako sprzątaczka-wzruszyłam ramionami a Vivian cicho zapiszczała.
-Cudownie! Fajnie jakby Mike związał się z kimś takim. Jesteś na prawdę cudowną osobą. Wreszcie poznałby kogoś na swoim poziomie.
-Dziękuje-odparłam i upiłam łyk drinka.
CZYTASZ
Jesteś tylko moja
RomantikGdy dwudziesto jedno letnia Daphne traci pracę postanawia zatrudnić się u małżeństwa jako sprzątaczka co okazuje się niezbyt łatwym zajęciem. Tam poznaje syna bogatego małżeństwa-dwudziesto cztero letniego Michaela. Co się stanie gdy zamożny mężczyz...