*Perspektywa kocurka*
Wstałem dzisiaj rano...Zwykły normalny dzień jak co dzień.
Oczywiście muszę jechać na naukę języka Chińskiego a jest niedziela. Boże jak mi się nie chce.
Umyłem zęby, ubrałem się, zjadłem śniadanie i pojechałem na korki.
Gdy wyjechałem była godzina wpół do trzeciej.
Po godzinie nauki wreszcie mogłem wyjść i odpocząć.
A że jako Adrien musiałbym wracać teraz do domu to musiałem zamienić się w Czarnego kota.-Plaaaagg...-już miałem wymówić "inkantacje" dzięki której zamieniłbym się w super bohatera ale mi przerwało moje "ukochane" kwami
-no weeeź chłopaku...chodźmy do domu nie jesteś zmęczony?-plagg był wyraźnie znudzony po tej lekcji i jak najprędzej chciał sobie poleniuchować
-nie i nie chce mi się tam siedzieć-a mi owszem więc...daj mi spokój
-dostaniesz camembertaaa
-trzy
-dwa bo będę śmierdzieć twoim serem
-trzy...
-dobra trzy niech ci będzie a teraz...plagg wysuwaj pazury
-o raaaaany....
Po transformacji od razu wyruszyłem w stronę wieży Eiffla była godzina za dziesięć szósta.
Na moje szczęście spotkałem tam miłość mojego życia...miałem okazje być z nią sam na sam. Być sam na sam z biedronką...mimo że wiedziała o moich uczuciach do niej to i tak traktowała mnie dosyć zimno.-biedronko?...
Zauważyłem jak płakała...chciałem ją pocieszyć ale nie miałem pomysłu.
Więc nawet myśląc o tym że może mnie odepchnąć od siebie...mimo że mnie nie kochała to postanowiłem ją przytulić..najcieplej i najmocniej jak potrafiłem. O dziwo mnie nie odrzuciła a obróciła się i we mnie wtuliła.-ko...kocie ja wyjeżdżam...oddaje moje miraculum mistrzowi ja wiem...że będzie to dla ciebie trudne ale to bardzo ważne...ja...muszę jechać..
Zamurowało mnie było mi tak strasznie smutno...moja pani wyjeżdża...nie wiadomo na ile...nie wiadomo komu mistrz da miraculum...boje się
Nie chce jej stracić-biedronko...ja..-nie płakałem, starałem się powstrzymać od płaczu.
Głęboko się w nią wtuliłem.
Nie chciałem jej puszczać......Ta noc stała się wtedy wyjątkowo zimna...
-kocie muszę już iść
Odkleiła się ode mnie i natychmiastowo uciekła nie zdążyłem nawet krzyknąć...zaczekaj...stój...zostań ze mną, co cokolwiek...
A co jeśli straciłem ją na zawsze?..Było już dosyć ciemno włóczyłem się po ulicach miasta w stroju super bohatera. Bylem niedaleko piekarni należącej do rodziców Marinette. Zamierzałem wejść i kupić sobie rogaliki na zaklejenie mojego obolałego serca.
Stała tam jakaś dziewczyna... była dosyć niska, miała brązowe włosy za ramiona. Na sobie czarne dżinsy i różową bluzę z jednorożcem. Była zapewne w moim wieku. Nigdy jej tu nie widziałem a większość ludzi kojarzę z wyglądu. Stałem niedaleko za nią. Słyszałem jak mówiła że wie gdzie będzie kupować pieczywo do domu. Miała uroczy śmiech. Pomyślałem ze może podejdę i się zapoznam.. i tak oto zrobiłem-ahh pięknie pachnie- widocznie zachwycała się zapachem dochodzącym z piekarni
- prawda? Heh też tu często kupuje rogaliki...są naprawdę świetne-widocznie była zaskoczona tym że z nią rozmawiam-niesamowicie pachnieWtedy zobaczyłem jej oczy... były piękne. Miały kolor przypominający niebieski ale nie był on taki czysty.
Nigdy nie widziałem takich oczu.Ona cała była śliczna.
-emm...
Wyciągnąłem do niej rękę
-czarny kot miło mi-uśmiechnąłem sie do niej a ona odwzajemniła gest
-jestem Nori
-Myślę że mogę się z tobą zaprzyjaźnić...Nori.CDN.
CZYTASZ
Miraculum...My Dream...My love
FanfictionNori:no powiedz coś...czemu nic nie mówisz...powiedz cos do cholery! ... Nori to 16 letnia dziewczyna nie mająca rodziców. Mieszka w Paryżu ze swoją opiekunką na którą mówi ciocia Wanessa jest ona jej jedyną rodziną. Biedronka która opuściwszy miast...