część 2

689 50 3
                                    

*rok później*

Każdego dnia pochłaniała mnie ciemność, samotność i pustka. Powoli docierało do mnie, że... nie żyje. Umarłam. Czułam się jakbym była w ciemnym pomieszczeniu bez żadnego światła i wyjścia. Nie wiedziałam jaki jest dzień, miesiąc i rok. Aż do teraz. W ciemności zobaczyłam światło, które z każdą chwilą stawało się zoraz większe...

***
Gwałtownie wzięłam głęboki wdech i otworzyłam oczy. Przede mną był mur. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że otacza mnie z każdej strony mur przyciśnięty do mnie. Zrozumiałam, że jestem w grobie i stąd nie ma wyjścia. Zaczęłam szybciej oddychać, ponieważ spanikowałam.

- Pomocy!- krzyczałam ile sił w płucach -Pomocy!

Uderzałam rękoma w boczne ściany i w ścianę naprzeciwko mnie. To wszystko na nic. Zdenerwowana nie wiedziałam co robić. Krzyknęłam z bezradności i nagle mur nade mną wybuchł. Szybko wyszłam przez dziurę co poskutkowało spadnięciem na ziemię. Rozejrzałam się spanikowana. Byłam na cmentarzu. Zaraz będzie zachód słońca, więc muszę szybko iść zanim księżyc będzie na niebie. Podniosłam się i poprawiłam moją białą sukienkę. Szłam przypominając sobie o tacie, Davinie i o... Kirze. Nie powinnam o niej myśleć. Jeśli spotkała ją śmierć to zasłużyła sobie na to. Rozmyślając nie zauważyłam jak wyszłam z cmentarza, a tym bardziej jak dotarłam do miasta. Zatrzymałam się uświadamiając sobie, że nie mam pojęcia gdzie może być mój tata. Chodziłam bez celu po ulicach, aż w końcu zobaczyłam znajomą twarz. Biegłam ile sił w nogach. Zatrzymałam się tuż za nim nie pewna czy to jest naprawdę on.

- Tato?- zapytałam. Ciemno skóry odwrócił się do mnie przodem i otworzył szeroko oczy ze zdziwienia.

- Rose- wyszeptał jakby nie mógł uwierzyć że mnie widzi. Szybko uścisnął mnie z całej siły jakbym miała zaraz odejść i nie wrócić. Odwzajemniłam uścisk, a w moich oczach pojawiły się łzy. Oderwałam się od Marcela. Spojrzałam na jego twarz i zobaczyłam jedną samotną łzę spływającą po jego policzku. Otarłam ją i uśmiechnęłam się lekko, ponieważ wiedziałam, że teraz wszystko będzie dobrze. Odwzajemnił uśmiech ukazując swoje białe, równe zęby.

- Obiecaj mi, że już nigdy więcej nie wpakujesz się w kłopoty- powiedział poważnym, ale i troskliwym głosem.

- Obiecuję- powiedziałam z uśmiechem.

                  •••••••••••••••

To taki krótki rozdział bo od następnego rozdziału zaczyna się drugi sezon.

Sobowtór [1] → The OriginalsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz