Nawet nie wiedziała kiedy zapadła w sen. Jej sny były tak realistyczne, że chwilami zastanawiała się, czy i tym razem Angelo nie bawi się jej umysłem, jednak gdy się budziła nie było go przy niej. Gdy to, o czym śniła zaczęło się zmieniać a obrazy zamazały się jej oddech zwolnił i wyrównał się. W całej tej błogości i spokoju mogłaby przysiąc, że w pewnej chwili poczuła jak materac łóżka ugina się pod czyimś ciężarem a czyjeś silne ramię owija się wokół jej drobnego, szczupłego ciała. Miała pewność, że poczuła ciepło czyjegoś oddechu tuż przy swoim uchu i po chwili delikatne muśnięcie warg na policzku. Nieświadomie uśmiechnęła się, uświadamiając sobie, że to były te wargi, których dotyk wywoływał dreszcze wzdłuż całego jej ciała.
Powoli wyciągnęła rękę, chcąc sprawdzić, czy to dzieje się naprawdę. Natrafiła na dłoń Angelo, która powoli złączyła się z jej dłonią. Emily leniwie otworzyła oczy i spojrzała wprost w jego ciemnobrązowe tęczówki. Intensywnie się w nią wpatrywał, jednak nie mogła stwierdzić jakie emocje mu towarzyszą. Jego twarz była nieodgadniona, nic nie można było z niej wyczytać.
- Śpij – powiedział a jego głos przyprawił Emily o gęsią skórkę. – Zostanę z tobą, jeśli chcesz, ale śpij już, proszę.
- A co z...?
– Shh... – Angelo przyłożył jej palec do ust, nakazując milczenie. – Wiem, że też czujesz jego obecność. Pewnie stoi gdzieś w mroku i wpatruje się w twoje okno, zastanawiając się, czy jego ukochana podopieczna... Cóż, czy jego podopieczna jest bezpieczna spojrzał na nią przelotnie i pocałował, delektując się słodkim smakiem jej ust. – Jedno mogę ci obiecać, mój mała, będę się tobą opiekował. Zawsze.
– Mhm – mruknęła dziewczyna, patrząc na niego z ukosa. Położyła się na wznak i utkwiła wzrok w suficie. – Wiesz, te wszystkie sprawy; upadłe anioły, anioły, to że Marco jako anioł został wysłany przez Boga żeby mnie chronić przed moim własnym ojcem... To wszystko nadal jest dla mnie nowe i staram się sobie to jakoś poukładać, ale... - westchnęła. – Zaczynam mieć wrażenie, że to wszystko jest jeszcze bardziej związane ze mną, niż myślałam na początku.
- Oj, nie masz pojęcia jak bardzo...
- Ja... chciałam jeszcze żebyś wiedział, że słyszałam część twojej rozmowy z Marco, tamtej nocy, kiedy porwałeś moje przyjaciółki. Nie wiem, co zaszło między wami, ani dlaczego najpierw zgrywasz takiego złego chłopaka i wysyłasz do mnie te wszystkie naprawdę przerażające wiadomości a później po prostu wskakujesz mi do łóżka i całujesz tak, że nie pragnę niczego więcej, niż twoje usta na moich, na zawsze. Chyba potrzebuję czasu, żeby to wszystko sobie poukładać i zanim to się stanie, proszę, ograniczmy się tylko do pocałunków, dobrze?
- Cóż... - ciemnowłosy udał, że się zastanawia. – Dobrze. Całowanie też może być – twarz Angelo rozjaśnił piękny uśmiech. Chłopak pocałował Emily w czoło.
Serce dziewczyny zabiło mocniej, gdy poczuła na skórze jego miękkie usta.
- Teraz... teraz po prostu mnie przytul, dobrze? – Jej niewinny uśmiech szarpnął drzwi w jego sercu, których od wielu lat nie otwierał, chcąc je odblokować a on wiedział, że w tamtej chwili niczego nie mógłby jej odmówić. Gdyby kazała mu skoczyć z klifu – zrobiłby to bez zastanowienia. Dla niej wszystko, zawsze i wszędzie.
Angelo przysunął się bliżej niej i otoczył ją swoimi ramionami, w taki sposób, jakby już nigdy nie chciał jej z nich wypuścić. Emily położyła głowę na jego piersi i wtuliła się w niego.
- Nie wiem, co by ze mną było, gdybym się w tobie nie zakochał – szeptał, gładząc ją po włosach. – Cóż, pewnie nadal byłbym archaniołem, ale moje życie byłoby puste i bez znaczenia. Z tobą w ramionach czuję się bardziej, jak w niebie niż wtedy, gdy tam był mój dom. Ty stałaś się moim niebem i nie wyobrażam sobie powrotu tam, bo to oznaczałoby zostawienie ciebie, moja mała.
CZYTASZ
Zapomnieć niezapomniane [ZAKOŃCZONE]
FantasyNocny mrok zaczął spowijać i tak ciemne już ulice Londynu. 17 letnia Emily Wiliams wracała właśnie od swojej przyjaciółki Kate, u której odbywała się domówka. Chcąc jak najszybciej dostać się do domu Williams postanowiła pójść na skróty przez zaułe...