Nie pamiętam już w jakim momencie, udało mi się zasnąć. Podejrzałam, że to było po tym, jak minęliśmy Sumę i Vex, która spoglądała na nas tak kpiącym i wrogim wzrokiem, że bałam się, że zaraz zacznie wywrzaskiwać różne obelgi. Najprawdopodobniej powstrzymywała ją od tego tylko obecność czarnowłosej. W momencie, gdy otworzyłam oczy, to słońce już dawało znać o swojej obecności. To przez nie było gorąco i dość parno. Pot. Wszędzie pot. Zdjęłam czarną kurtkę, nie mogąc wytrzymać tego gorąca. Zresztą tak samo zdążyli już zrobić też inni rebelianci. Obwiązałam sobie ciuch wokół pasa. Tak, jak przepowiedziała Talita, pogoda była doskonała na leżakowanie, ale nie na bitwę. Chłopak przede mną spytał:
— Jak tam?
— Wody — bardziej wycharczałam, niż powiedziałam, ale mężczyzna i tak zrozumiał.
— Dzięki.
Wzięłam łyk z bukłaka, który był już w połowie pusty. Przyjrzałam się otoczeniu. Las był zauważalnie przerzedzony. Drzewa były zdecydowanie młodsze, niż te, które rosły przy wiosce. Poza tym dookoła dało się zauważyć coraz więcej kwiatów.
— Przypadkiem nie oddalamy się od stolicy...?
— Nie możemy przejechać przez miasto, więc wykonujemy jeszcze zakręt — wyjaśnił mi, gdy zaspokajałam swoje pragnienie. — Myślę, że została jeszcze niecała godzina drogi do polany. Wszyscy przegrupowali się i w razie czego są gotowi do ataku.
— Rozumiem. Zastanawiam się, czy w ogóle ruszą do walki pierwsi. Wiadomo, że w stolicy stacjonuje największy oddział Armii. Ciężko nam będzie z taką ponad kilku tysięczną armią... Z tym że te oddziały, które pokonaliśmy na terenach wiejskich, zdołały się pewnie wycofać.
— Nie wszystkich udało się złapać, co?
— No nie. Inaczej bym się tak nie przejmowała.
— Rebelia też nie jest znowu taka mała — najwidoczniej chłopak próbował mnie pocieszyć.
— Gdybanie nam nie pomoże — westchnęłam, a potem sprawdziłam swoje kieszenie. — Masz broń, prawda?
Odpowiedziało mi mruknięcie. Sama miałam przy sobie sztylet od Rhysa oraz pistolety.
— Wątpię, żeby wszystko poszło po naszej myśli — zwierzyłam się szczerze. — Nie zdołaliśmy wszystkiego przewidzieć.
— No nie powiedziałbym. O tym skwarze przecież wiedzieliście.
— Mówisz o tym, tak jakby wieść o nim dotarła do nas co najmniej rok wcześniej.
— Mam nadzieję, że takich pogawędek nie będziecie uprawiać podczas bitwy — mruknął oschły głos. — Cały czas mruczycie to samo.
Zanim jeszcze się obróciłam, to wiedziałam, kto wypowiedział te słowa. Zaskoczyło mnie natomiast to, że Vex siedziała na „potworze" z poprzedniego wieczora. Pisnęłam zaskoczona. Stwór wywierał o wiele przyjemniejsze wrażenie. Jego futro wydawało się jaśniejsze niż poprzedniej nocy. Spytałam się zaskoczona:
— Jak ty zdołałaś na niego wejść?
— Najwidoczniej przypominam mu właścicielkę, bo dał mi się łatwo poprowadzić. — wzruszyła ramionami. — Bardzo mądre stworzenie.
— Wow, pierwszy raz kogoś pochwaliłaś, jestem w szoku. — klasnęłam w dłonie, a ta przewróciła oczami. — Co tam się z przodu dzieje?
— A co ma się dziać? Wszystko jest w należytym porządku.
— Mam taką nadzieję.
— Tylko na moment poprosiłam Apap o to, żeby pozwoliła mi się zająć Lynxem. Potem mam zamiar wrócić do Sumy.

CZYTASZ
Czerwień i biel wojny
FantasyKiedy zechcą odebrać ci wolność, to nie waż się odpuszczać. Stań do walki i pokaż, jak wiele jest ona warta. To zrozumiało wiele młodych ludzi, którym „wysłanniczka bogów" Wyrocznia chciała narzucić swoją wolę. Nie chcieli żyć w państwie, gdzie ta...